Ja mam prace, ale obawiam się, ze jak wrócę za jakiś czas, to dadzą mi wypowiedzenie. Nie z racji l4, bo tak nie mogą i nie powiedzą tego wprost, ale myśle, ze powiedzą, ze przez te ciagle nieobecności dezorganizuje im prace i prędzej czy później tak to się skończy. Wiem, ze są kobiety, które dzień po łyżeczkowaniu idą na wesele do znajomej, idą do pracy, czy na karaoke i przyjaciółmi. Ja potrzebuje teraz spokoju i po prostu misze dojść do siebie i nie wiem ile to potrwa. Po pierwszej stracie miałam o tyle łatwiej, ze po szpitalu dostałam l4 na 2 tyg a potem wylądowałam na kwarantannie j ten czas był dla mnie wystarczający, a teraz ... nie wiem.
jesli chodzi o komentarze innych, typu „ masz czas JesCze, jesteś młoda, ciesz się ze przynajmniej w ciąże zachodzisz”... No szczerzą mam ich dość
ale z drugiej strony nie wiem co ja bym mówiła nie mając tego paskudnego doświadczenia jakie mam teraz. Myśle, ze te osoby nie chcą dla nas zle, ale po prostu jesteśmy teraz tak wkurwione/ rozżalone, ze w zasadzie każda „ złota rada” powoduje odruch wymiotny. Mam nadzieje kochana, ze wszystko Ci się ułoży. Jak potrzebujesz wsparcia, popisać, to możesz się odezwać na priv