Tak to jest. Niekiedy najwięcej wsparcia dostajemy od obcych osób. Moja rodzina obchodzi się ze mną jak z jajkiem i stara unikać się tematu a ja niekiedy potrzebuje pogadać o tym co się stało. Też usłyszałam od znajomej że mogłam iść na zwolnienie w ciąży to może to by się nie stało. Choć pracę mam siedzaca i tylko 3 razy w tygodniu. Więcej odpocznę w pracy niż w domu. Nie wspominając już o tym że odkąd dowiedziałam się że jestem w ciąży to mąż sprzątał, chodził z psem i robił zakupy. Szczerze mam jej zdanie gdzieś bo ja wiem co było przyczyną tego co się stało.
Co do mówienia innym o ciąży... O mojej wiedziała tylko najbliższą rodzina, moja córka (która zresztą nie omieszkała pochwalić się wszystkim w przedszkolu) i moja przyjaciółka w sumie. Mimo że poroniłam w 5 miesiącu brzuszek miałam mały i ukryty pod kurtka zimowa także nikt nic nie zauważył.
W kolejnej ciąży nikomu nie powiem prócz męża, nikomu. Dopiero zobaczą jak będę mieć mega mega wielki brzuch. Pić nie piję alkoholu już z dobry rok więc po tym się nie kapna najbliżsi że jestem w ciąży
ale zaczęłam po tej tragedii kurzyć fajki... nie paliłam już tyle lat. Ale wypale ta paczkę co mam i koniec z tym dziadostwem