reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

My mieszkamy za granica i tutaj kobiety normalnie pracują do Ok 3 miesięcy przed porodem. Na zwolnienie mogą iść tylko wtedy kiedy naprawdę coś jest nie tak i maja to potwierdzone przez komisje lekarska. Mam ten plus ze mam jeszcze odłożone 3 miesiące urlopu wiec napewno wtedy tez to wykorzystam. Dziwi mnie bardzo podejście ludzi i niektórych lekarzy. Na początku nic nie mówią tylko wszystko jest pięknie i nie ma się czym martwić a później po poronieniu stwierdzają ze tak naprawdę 40% ciąż się tak kończy i to normalnie. Wiem ze gdyby ktokolwiek ze mną o tym porozmawiał wcześniej to byłabym lepiej na to przygotowana. Cieszę się jedynie z podejścia szefów i z ich wsparcia bo tak naprawdę to były ostatnie osoby o których myślałam w tej sytuacji. Nikt więcej w firmie się nie dowiedział, poroniłam na home office w domu w trakcie pracy. Dali mi tyle czasu ile potrzebowałam i dzwonili tylko do mojego męża codziennie jak się czuje. Mimo wszystko wiem ze jeśli spotkałoby to jakakolwiek osobę która znam to starałabym się ja wspierać na tyle ile bym mogła. Wiem tez ze gdybym powiedziała komukolwiek w firmie to na drugi dzień wszyscy by już wiedzieli :/
Lekarze niestety nie traktują poronienia indywidualnie tylko po prostu jak kolejny taki przypadek, bo przecież "to sie zdarza". Szczególnie, że na dobrego lekarza trafić to trzeba mieć naprawdę ogromne szczęście, ja w ostatnim czasie byłam u kilku różnych i chyba z żadnego nie byłam do końca zadowolona, albo może jestem aż tak wymagająca. Chociaż płacąc im niemałe pieniądze, mogliby okazać choć odrobiny empatii... w sumie jak lekarze za pieniądze jej nie mają, to co powiedzieć ludzie z otoczenia.
 
reklama
Lekarze niestety nie traktują poronienia indywidualnie tylko po prostu jak kolejny taki przypadek, bo przecież "to sie zdarza". Szczególnie, że na dobrego lekarza trafić to trzeba mieć naprawdę ogromne szczęście, ja w ostatnim czasie byłam u kilku różnych i chyba z żadnego nie byłam do końca zadowolona, albo może jestem aż tak wymagająca. Chociaż płacąc im niemałe pieniądze, mogliby okazać choć odrobiny empatii... w sumie jak lekarze za pieniądze jej nie mają, to co powiedzieć ludzie z otoczenia.
Niestety tak jest. Ja miesiąc szukałam lekarza który by mnie przyjął na zwykła wizytę przy planowaniu ciąży. Oczywiście przez COVID przyjmowali tylko kobiety w ciąży i stałe pacjentki. Musiałam znaleźć lekarza prywatnie, może i lepiej bo podejrzewam ze tak czy tak ma lepsze podejście niż lekarz na fundusz. Mimo wszystko każda wizyta jest mega droga
 
Mam nadzieje ze uda Ci się szybko rzucić!
My pewnie tez będziemy ukrywać tak długo jak się uda. Już widzie ten milion telefonów dziennie od rodziców i teściów czy wszystko napewno Ok 😂 narazie traktują mnie tez jak jajko a wolałabym już wrócić do normalności chyba :)

Mam nadzieje ze szybko nam się uda zajść w kolejna ciąże już nie będziemy musieli znowu czekać 7 miesięcy na kolejne 2 kreski :)
Uda się, czego nie robi się dla maleństwa. Przed pierwszą ciąża, 2 miesiące przed zajściem z dnia na dzień rzuciłam. Nie wiem po co zaś zaczęłam... Głupota
Uda się szybko zajść i donosić do końca. Wierzę to bo ileż można mieć pecha?
Choć u mnie od stycznia seria nieszczęśliwych wypadków: wyrostek, powikłania, kolejna operacja, poronienie, dziś przez przypadek spuściłam w klopie nakładkę prostująca zęby 🤦, zaś brzuch mnie zaczyna boleć i zastanawiam się czy tam mi nożyczek albo wacika w brzuchu nie zostawili 😣. No jakąś pechowa jestem ostatnio.
Moj mąż gada że jestem czarownica bo to co powiem to się spełnia i faktycznie tak jest. Więc muszę zacząć myśleć pozytywnie i mówić to na głos
 
Lekarze niestety nie traktują poronienia indywidualnie tylko po prostu jak kolejny taki przypadek, bo przecież "to sie zdarza". Szczególnie, że na dobrego lekarza trafić to trzeba mieć naprawdę ogromne szczęście, ja w ostatnim czasie byłam u kilku różnych i chyba z żadnego nie byłam do końca zadowolona, albo może jestem aż tak wymagająca. Chociaż płacąc im niemałe pieniądze, mogliby okazać choć odrobiny empatii... w sumie jak lekarze za pieniądze jej nie mają, to co powiedzieć ludzie z otoczenia.
Oj ciężko bardzo. Raz trafiłam na cudownego lekarza na NFZ. Młodziutki zaraz po stażu. Rutynowa kontrolą, 40 minut mnie badal, nawet piersi sam od siebie zbadał,wszystko wytłumaczył. Pierwszy raz się spotkałam z takim podejściem. Ja chyba w kolejnej ciąży będę chodzić do dwóch ginekologów jednocześnie tak dla bezpieczeństwa
 
Oj ciężko bardzo. Raz trafiłam na cudownego lekarza na NFZ. Młodziutki zaraz po stażu. Rutynowa kontrolą, 40 minut mnie badal, nawet piersi sam od siebie zbadał,wszystko wytłumaczył. Pierwszy raz się spotkałam z takim podejściem. Ja chyba w kolejnej ciąży będę chodzić do dwóch ginekologów jednocześnie tak dla bezpieczeństwa
Tez myślałam o 2 ginekologach jednocześnie ale nie wiem czy nie wolałbym zaufać jednemu. Mam wrażenie ze każdy lekarz ma inne podejście i nie chciałbym dodatkowo się stresować. Jak będę mieć wątpliwości to pewnie i tak pójdę do jakiegoś innego
 
Tak to jest. Niekiedy najwięcej wsparcia dostajemy od obcych osób. Moja rodzina obchodzi się ze mną jak z jajkiem i stara unikać się tematu a ja niekiedy potrzebuje pogadać o tym co się stało. Też usłyszałam od znajomej że mogłam iść na zwolnienie w ciąży to może to by się nie stało. Choć pracę mam siedzaca i tylko 3 razy w tygodniu. Więcej odpocznę w pracy niż w domu. Nie wspominając już o tym że odkąd dowiedziałam się że jestem w ciąży to mąż sprzątał, chodził z psem i robił zakupy. Szczerze mam jej zdanie gdzieś bo ja wiem co było przyczyną tego co się stało.
Co do mówienia innym o ciąży... O mojej wiedziała tylko najbliższą rodzina, moja córka (która zresztą nie omieszkała pochwalić się wszystkim w przedszkolu) i moja przyjaciółka w sumie. Mimo że poroniłam w 5 miesiącu brzuszek miałam mały i ukryty pod kurtka zimowa także nikt nic nie zauważył.
W kolejnej ciąży nikomu nie powiem prócz męża, nikomu. Dopiero zobaczą jak będę mieć mega mega wielki brzuch. Pić nie piję alkoholu już z dobry rok więc po tym się nie kapna najbliżsi że jestem w ciąży 😃 ale zaczęłam po tej tragedii kurzyć fajki... nie paliłam już tyle lat. Ale wypale ta paczkę co mam i koniec z tym dziadostwem
Tak ja również powiedziałam dopiero w 9tyg a w 10poronilam.
Teraz jak zajdę w ciąże nikt prócz męża się przez najbliższe 4mc nie dowie 🙌 chyba, ze sytuacja zmusi mnie do tego
 
Tak to jest. Niekiedy najwięcej wsparcia dostajemy od obcych osób. Moja rodzina obchodzi się ze mną jak z jajkiem i stara unikać się tematu a ja niekiedy potrzebuje pogadać o tym co się stało. Też usłyszałam od znajomej że mogłam iść na zwolnienie w ciąży to może to by się nie stało. Choć pracę mam siedzaca i tylko 3 razy w tygodniu. Więcej odpocznę w pracy niż w domu. Nie wspominając już o tym że odkąd dowiedziałam się że jestem w ciąży to mąż sprzątał, chodził z psem i robił zakupy. Szczerze mam jej zdanie gdzieś bo ja wiem co było przyczyną tego co się stało.
Co do mówienia innym o ciąży... O mojej wiedziała tylko najbliższą rodzina, moja córka (która zresztą nie omieszkała pochwalić się wszystkim w przedszkolu) i moja przyjaciółka w sumie. Mimo że poroniłam w 5 miesiącu brzuszek miałam mały i ukryty pod kurtka zimowa także nikt nic nie zauważył.
W kolejnej ciąży nikomu nie powiem prócz męża, nikomu. Dopiero zobaczą jak będę mieć mega mega wielki brzuch. Pić nie piję alkoholu już z dobry rok więc po tym się nie kapna najbliżsi że jestem w ciąży 😃 ale zaczęłam po tej tragedii kurzyć fajki... nie paliłam już tyle lat. Ale wypale ta paczkę co mam i koniec z tym dziadostwem
Bardzo mi przykro, że nie otrzymałaś wsparcia. To smutne. Ale zgodzę się, że rodzina nie zawsze jest wsparciem, pamiętaj, że oni też "jakoś" muszą sobie radzić ze stratą. Większość mówi "nie wyobrażam sobie, nie dałabym/dałbym rady". To nie pomaga, bo nikt sobie takich rzeczy nie wyobraża. Nie da się zachodzić w ciążę i myśleć: to się na pewno nie uda.
Sama nie wiem kiedy jest dobry moment by powiedzieć rodzinie. Ja w 38tc dowiedziałam się, że córeczka może nie przeżyć, lub będzie niepełnosprawna. Nie dało się tego przewidzieć.
Teraz powiem po USG prenatalnym. Nie chcę właśnie ze swojej ciąży zrobić tabu. Ja z resztą uważam, że skoro przeżyłam cc, chorobę córki i jej śmierć, to cokolwiek się wydarzy jakoś dam radę. Wciąż wierzę, że tym razem wszystko będzie dobrze.
 
Bardzo mi przykro, że nie otrzymałaś wsparcia. To smutne. Ale zgodzę się, że rodzina nie zawsze jest wsparciem, pamiętaj, że oni też "jakoś" muszą sobie radzić ze stratą. Większość mówi "nie wyobrażam sobie, nie dałabym/dałbym rady". To nie pomaga, bo nikt sobie takich rzeczy nie wyobraża. Nie da się zachodzić w ciążę i myśleć: to się na pewno nie uda.
Sama nie wiem kiedy jest dobry moment by powiedzieć rodzinie. Ja w 38tc dowiedziałam się, że córeczka może nie przeżyć, lub będzie niepełnosprawna. Nie dało się tego przewidzieć.
Teraz powiem po USG prenatalnym. Nie chcę właśnie ze swojej ciąży zrobić tabu. Ja z resztą uważam, że skoro przeżyłam cc, chorobę córki i jej śmierć, to cokolwiek się wydarzy jakoś dam radę. Wciąż wierzę, że tym razem wszystko będzie dobrze.
Dużo przeżyłaś, bardzo dużo. Takie doświadczenia bardzo zmieniają człowieka. Moja koleżanka stwierdziła że bardzo się zmieniłam i faktycznie nie będę już ta sama osoba co byłam.
Bardzo mi przykro, że nie otrzymałaś wsparcia. To smutne. Ale zgodzę się, że rodzina nie zawsze jest wsparciem, pamiętaj, że oni też "jakoś" muszą sobie radzić ze stratą. Większość mówi "nie wyobrażam sobie, nie dałabym/dałbym rady". To nie pomaga, bo nikt sobie takich rzeczy nie wyobraża. Nie da się zachodzić w ciążę i myśleć: to się na pewno nie uda.
Sama nie wiem kiedy jest dobry moment by powiedzieć rodzinie. Ja w 38tc dowiedziałam się, że córeczka może nie przeżyć, lub będzie niepełnosprawna. Nie dało się tego przewidzieć.
Teraz powiem po USG prenatalnym. Nie chcę właśnie ze swojej ciąży zrobić tabu. Ja z resztą uważam, że skoro przeżyłam cc, chorobę córki i jej śmierć, to cokolwiek się wydarzy jakoś dam radę. Wciąż wierzę, że tym razem wszystko będzie dob

Bardzo mi przykro, że nie otrzymałaś wsparcia. To smutne. Ale zgodzę się, że rodzina nie zawsze jest wsparciem, pamiętaj, że oni też "jakoś" muszą sobie radzić ze stratą. Większość mówi "nie wyobrażam sobie, nie dałabym/dałbym rady". To nie pomaga, bo nikt sobie takich rzeczy nie wyobraża. Nie da się zachodzić w ciążę i myśleć: to się na pewno nie uda.
Sama nie wiem kiedy jest dobry moment by powiedzieć rodzinie. Ja w 38tc dowiedziałam się, że córeczka może nie przeżyć, lub będzie niepełnosprawna. Nie dało się tego przewidzieć.
Teraz powiem po USG prenatalnym. Nie chcę właśnie ze swojej ciąży zrobić tabu. Ja z resztą uważam, że skoro przeżyłam cc, chorobę córki i jej śmierć, to cokolwiek się wydarzy jakoś dam radę. Wciąż wierzę, że tym razem wszystko będzie dobrze.
Bardzo dużo przeszłaś. Człowiek po takich doświadczeniach już nigdy nie będzie taki sam.
Ja w tej ciąży miałam od początku jakieś zle przeczucie. Nawet do męża mówiłam że bardzo się boje ze coś się stanie, choć ciąża rozwijała się prawidłowo... I sobie wygadalam to nieszczęście
 
reklama
Tez myślałam o 2 ginekologach jednocześnie ale nie wiem czy nie wolałbym zaufać jednemu. Mam wrażenie ze każdy lekarz ma inne podejście i nie chciałbym dodatkowo się stresować. Jak będę mieć wątpliwości to pewnie i tak pójdę do jakiegoś innego
To jest właśnie to. Ja na początku ciąży chodziłam do, ponoć, najlepszego ginekologa w mieście. Dużo badań zlecał, nawet w laboratorium się dziwiły po co tyle badań w ciazy. Po dwóch cyklach jak nie umiałam zajść w ciążę już mnie chciał na badanie drożności jajowodów wysłać. Szok. ogólnie mało mówił i mało tłumaczył, trzeba go było za język ciągnąć. Ale niestety zawiodłam się na nim bo miałam do niego prywatny numer a jak dzwoniłam to nigdy nie odebrał. Potem zmieniłam go na innego i póki co jestem z niego zadowolona. Zawsze odbiera moje telefony, nawet kilka razy sam do mnie dzwonił jak się czuje. Wszystko fajnie tłumaczy. Ale zaś mi się wydaje że ma bardziej takie lajtowe podejście do ciąży i nie wiem czy to dobrze
 
Do góry