reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Dziewczyny, mam pytanie. Czy jest to możliwe że równo po 8 dniach od zabiegu łyżeczkowania dostałam miesiączke? Bo już od 3 dni w ogóle nie krwawilam, dziś znowu zaczęłam i pobolewa mnie brzuch jak na miesiączke 😓 mój ginekolog mówił mi że dostanę okres za około miesiąc.
Ja dostałam po nie całym miesiącu
 
reklama
I z czym to się wiąże? Bo teraz lekarz stwierdził po badaniach po poronieniu i ich nie powtarzałam kazał mi heparynę wdrożyć na już w trakcie starań bez przerwy praktycznie.. Do tego mam pai homo.
Wiąże się to z tym, że musisz dbać o ruch, o odpowiednie nawodnienie. Na stałe powinien być rozrzedza z krwi w formie np acardu, z tym, że ja nie mogę, bo mam zbyt kruche naczynia krwionośne. Trzeba monitorować stałe parametry krwi.
Podobnie jest w ciąży.
Heparynę miałam od testu, ale test wcześnie robiony. Badania ddimerow u mnie od razu wskazywały na zbyt szybko zagęszczająca się krew. Mam obecnie 2 żywych dzieci, więc przede wszystkim spokój, rozwagą i dobrzy lekarze
 
UWAGA DŁUGIE :D

Witajcie Dziewczyny! Nawet nie wiecie jak się cieszę że jesteście. Ponad tydzień temu pierwszy raz napisałam na tym forum bo chciałam podpytać o kilka tematów dotyczących głównie histeroskopii którą miałam w zeszłym tygodniu. Był to wtedy mój temat na tapecie bo stresowałam się zabiegiem przez co nie udało mi się szczegółowo opisać mojej historii. Postanowiłam że wreszcie mam chwilkę czasu żeby podzielić się tym wszystkim dokładniej z osobami które najprawdopodobniej pomogą mi przetrwać czas starań i będą pomocne dobrą radą.

Moja historia zaczęła się w 2019 roku. Zaczęłam starania o dziecko bez spiny itp. Pod koniec roku po około 10 miesiącach starań poszłam do lekarza i okazało się że są problemy z wysoką prolaktyną więc dzięki lekom udało się dość szybko zajść w ciążę. Na pierwszym USG 5 tyg+4 dni biło już serce i była widoczna torbiel krwotoczna. Pani doktor twierdziła że to się czasami zdarza i trzeba obserwować na kolejnych USG. Później na kolejnym USG już nie była widoczna. W 10 tc natrafiłam na jakieś informacje w internecie że można się upewnić czy dziecko jest zdrowe i zrobić dodatkowe drogie badania z krwi. Nie wiadomo czemu miałam jakieś złe myśli że coś może być nie tak. Nie miałam kogo się poradzić więc zdecydowałam się że dla swojego spokoju zrobię takie badanie żeby się niepotrzebnie nie stresować (badanie Nifty PRO). Niestety kilka dni później w marcu 2020 na USG po 12 tc okazało się że serce dziecka nie bije (na usg w 9 tc biło - nie spodziewałam się takiej informacji). Było to poronienie zatrzymane – nie miałam żadnych objawów nic mnie nie bolało ani nie krwawiłam. Szok strach i płacz. Pan doktor powiedział że po obrazie widzi że coś było nie tak że chyba była tu wada genetyczna więc dobrze że tak się stało i na tym etapie ciąży. Nie mogłam zrozumieć jak to jest możliwe i dlaczego tak się stało. Byłam przerażona stratą i tym że mam skierowanie do szpitala i nie wiedziałam co się tam będzie działo. W dodatku było to pierwsze USG na które poszedł ze mną mój chłopak bo miałam nadzieję że dzięki temu będzie mieć miłe wspomnienia. Płacząc cały czas wróciliśmy do domu spakowałam się i pojechaliśmy do szpitala (oczywiście odsyłali mnie od szpitala do szpitala bo to był początek koronawirusa) w końcu w 3 szpitalu mnie przyjęli. Oczywiście tysiąc formalności dotyczących koronawirusa bo to wtedy było najważniejsze. Potem dostałam papiery na temat badań genetycznych czy chcę przebadać tkanki po poronieniu pod kątem wad genetycznych. Nie wiedziałam czy chcę ale podpisałam że tak bo nie miałam nawet głowy żeby z kimś o tym porozmawiać. Następnego dnia dostałam Cytotec na wywołanie poronienia. Dwa dni tak byłam sama w tej tragedii bo nikt nie mógł wejść do szpitala bo wprowadzili zakaz odwiedzin. Myślałam że się wykrwawię ale nikogo to nie interesowało. Pierwszego dnia w szpitalu dostałam wynik badania Nifty PRO w którym było napisane że to dziewczynka i że z badania krwi wyszło że dziecko nie ma wad genetycznych (sprzeczne z tym co mówił lekarz na USG). Nie zrobili mi zabiegu łyżeczkowania bo stwierdzili że skoro 2 dni tak krwawię i leki działają to czas mnie wypisać i ‘doczyszczę’ się w domu. Po 2 tygodniach od wyjścia miałam kontrolę prywatnie u lekarza ( bo w luxmed odwołali mi usg bo oczywiście koronawius) no i się okazało że jeszcze nie wszystko się ‘wyczyściło’ więc znów dostałam tabletki na oczyszczenie. Generalnie na szczęście trafiłam (po dobrych opiniach w internecie) do dobrej Pani doktor. Pomimo że było to moje pierwsze poronienie jestem taką osobą że nie chciałam tego tak zostawić. Chciałam dowiedzieć się co było powodem i porobić badania żeby uniknąć powtórki w przyszłości. Pani doktor poradziła mi jakie badania porobić itp. Po pewnym czasie przyszły wyniki przebadanych tkanek po poronieniu – wyszło ‘’stwierdzono niezrównoważenie genomu w postaci niskoprocentowej mozaikowej monosomii chromosomu X’’. Czyli wada genetyczna zespół Turnera. Znowu stres i łzy bo nie wiedziałam jak to możliwe. Doradzono mi kontakt z genetykiem więc umówiłam się na telekonsultacje prywatnie. Powiedziała mi że to mogło być albo dziedziczne albo przypadkowe bo tak się zdarza. Zalecono mi zrobienie badania kariotypów mojego i mojego chłopaka, więc się przebadaliśmy. Nasze kariotypy są prawidłowe. W międzyczasie zgodnie z zaleceniem Pani doktor zrobiłam badania w kierunku skłonności do poronień itp. Z tych badań wyszło MTHFR_677C>T układ heterozygotyczny nieprawidłowy i PAI-1 4G Układ homozygotyczny nieprawidłowy. Zrobiłam także trochę podstawowych badań: TSH = 1,717 µIU/ml, FT4=1,03 ng/dI, anty TG = 0,36 IU/ml, anty TPO <3,0 IU/ml, witamina B12 = 183,00 pg/ml, Homocysteina = 9,20 µmol/l, kwas foliowy 26,20 ng/ml. Prolaktyna wyszła trochę podwyższona i dostałam dostinex. Po badaniach pani doktor kazała mi zacząć brać femibion zero zamiast zwykłego kwasu foliowego.Po 2 miesiącach od poronienia w trzecim cyklu po wznowiłam za zgodą lekarza starania o dziecko. Niestety okazało się że nadal coś jest nie tak bo przez kolejne miesiące nie udawało się zajść w ciążę i nie podobał się też Pani doktor obraz na USG. W jednym miesiącu był jednorodny innego miesiąca nie był idealny. Okazywało się także że jakoś szybko rosną mi pęcherzyki i przerastają. Pomimo że testy owulacyjne nie pokazywały jeszcze ciemnej kreski to pęcherzyki miały raz w 8 dc 23 mm a drugi raz w 10 dc 28 mm przy cyklach 28 dni. Także Pani doktor stwierdziła że dostanę zastrzyk ovitrelle na pęknięcie pęcherzyków. W pierwszym cyklu z ovitrelle się nie udało, w drugim też się nie udało. Skrócił mi się cykl do 25 dni. Na kolejnym na usg widoczny był polip więc zostałam skierowana na histeroskopię którą miałam tydzień temu w 20 dc. Wczoraj czyli w 25 dc dostałam okresu (czyli tak jak było planowo). W tym cyklu z zaleceń lekarza mam się nie starać. Czyli dopiero pod koniec listopada mam przyjść na kontrolę i najprawdopodobniej dostanę ovitrelle.

Przed histeroskopią dostałam także skierowanie do hematologa który zapobiegawczo zlecił badania: proteinogram, bilirubina całkowita, kwas moczowy, przeciwciała antykardiolipinowe igm, przeciwciała kardiolipinowe igg, antykogulant toczniowy, przeciwciała p/b2 glikoproteinie igm, igg, czas protrombinowy PT, APTT, kreatynina, glukoza, antytrombina III, Białko S, białko C, żelazo, ferrytyna, TIBC, Witamina B12, GOT/AST/GPT/ALT. W poniedziałek idę zrobić te badania. Zrobię także badania które doradziła mi jedna z Was gdy pytałam co warto przebadać: czyli w 4 dc: estradiol, FSH, LH, TSH.

Czy macie jeszcze pomysły co sprawdzić skoro i tak już idę na badania i pobranie krwi?

W dodatku dajcie proszę jakieś rady co w związku z moimi przypadłościami które wyszły z różnych badań. Chwilowo Pani doktor mówiła że jak zajdę to od razu raz dziennie ACARD 150 na noc i że dostanę też zastrzyki z heparyną jak będę w ciąży. Wiecie same jak to jest. Czasami trzeba z lekarzem samemu sobie coś wywalczyć a chciałabym wiedzieć o co się ewentualnie pytać. W dodatku zauważyłam że niektóre z Was piszą że biorą ACARD już w trakcie starań. Dajcie proszę jakieś wskazówki. Nie mam doświadczenia i wiedzy. Staram się oczyścić głowę ze złych myśli i mam nadzieję że rozmowy z Wami mi pomogą i dobrze przygotuję się na listopad na początek nowych starań. Chcę i próbuję wierzyć że ta histeroskopia była takim momentem oddzielenia tego co złe i pozwoli mi na zdrowe i spokojne starania.
 
A jak teraz sytuacja wygląda u Ciebie? Staracie się czy może już się udało?
Byłam u gina dwa tyg po łyżeczkowaniu i wyglądało wsyztsko ok, lekarz kazał się strać. Zabieg miałam 14 września. Więcej już jest ponad miesiąc. Niby się stramy właśnie teraz, sex co drugi dzień. Ale ja już sama nie wiem czy powinniśmy, bo przez tą koronę już mi ręce opadają...mója bratowa chyba ma właśnie. Mój tata jest ratownikiem, właśnie mi pisał na fb że od 18, czyli już od 4 godizn jeżdżą z pacjentem i nie mogą go oddać nigdzie do szpitala. Już nie wiem co robić? A ty jak?
 
UWAGA DŁUGIE :D

Witajcie Dziewczyny! Nawet nie wiecie jak się cieszę że jesteście. Ponad tydzień temu pierwszy raz napisałam na tym forum bo chciałam podpytać o kilka tematów dotyczących głównie histeroskopii którą miałam w zeszłym tygodniu. Był to wtedy mój temat na tapecie bo stresowałam się zabiegiem przez co nie udało mi się szczegółowo opisać mojej historii. Postanowiłam że wreszcie mam chwilkę czasu żeby podzielić się tym wszystkim dokładniej z osobami które najprawdopodobniej pomogą mi przetrwać czas starań i będą pomocne dobrą radą.

Moja historia zaczęła się w 2019 roku. Zaczęłam starania o dziecko bez spiny itp. Pod koniec roku po około 10 miesiącach starań poszłam do lekarza i okazało się że są problemy z wysoką prolaktyną więc dzięki lekom udało się dość szybko zajść w ciążę. Na pierwszym USG 5 tyg+4 dni biło już serce i była widoczna torbiel krwotoczna. Pani doktor twierdziła że to się czasami zdarza i trzeba obserwować na kolejnych USG. Później na kolejnym USG już nie była widoczna. W 10 tc natrafiłam na jakieś informacje w internecie że można się upewnić czy dziecko jest zdrowe i zrobić dodatkowe drogie badania z krwi. Nie wiadomo czemu miałam jakieś złe myśli że coś może być nie tak. Nie miałam kogo się poradzić więc zdecydowałam się że dla swojego spokoju zrobię takie badanie żeby się niepotrzebnie nie stresować (badanie Nifty PRO). Niestety kilka dni później w marcu 2020 na USG po 12 tc okazało się że serce dziecka nie bije (na usg w 9 tc biło - nie spodziewałam się takiej informacji). Było to poronienie zatrzymane – nie miałam żadnych objawów nic mnie nie bolało ani nie krwawiłam. Szok strach i płacz. Pan doktor powiedział że po obrazie widzi że coś było nie tak że chyba była tu wada genetyczna więc dobrze że tak się stało i na tym etapie ciąży. Nie mogłam zrozumieć jak to jest możliwe i dlaczego tak się stało. Byłam przerażona stratą i tym że mam skierowanie do szpitala i nie wiedziałam co się tam będzie działo. W dodatku było to pierwsze USG na które poszedł ze mną mój chłopak bo miałam nadzieję że dzięki temu będzie mieć miłe wspomnienia. Płacząc cały czas wróciliśmy do domu spakowałam się i pojechaliśmy do szpitala (oczywiście odsyłali mnie od szpitala do szpitala bo to był początek koronawirusa) w końcu w 3 szpitalu mnie przyjęli. Oczywiście tysiąc formalności dotyczących koronawirusa bo to wtedy było najważniejsze. Potem dostałam papiery na temat badań genetycznych czy chcę przebadać tkanki po poronieniu pod kątem wad genetycznych. Nie wiedziałam czy chcę ale podpisałam że tak bo nie miałam nawet głowy żeby z kimś o tym porozmawiać. Następnego dnia dostałam Cytotec na wywołanie poronienia. Dwa dni tak byłam sama w tej tragedii bo nikt nie mógł wejść do szpitala bo wprowadzili zakaz odwiedzin. Myślałam że się wykrwawię ale nikogo to nie interesowało. Pierwszego dnia w szpitalu dostałam wynik badania Nifty PRO w którym było napisane że to dziewczynka i że z badania krwi wyszło że dziecko nie ma wad genetycznych (sprzeczne z tym co mówił lekarz na USG). Nie zrobili mi zabiegu łyżeczkowania bo stwierdzili że skoro 2 dni tak krwawię i leki działają to czas mnie wypisać i ‘doczyszczę’ się w domu. Po 2 tygodniach od wyjścia miałam kontrolę prywatnie u lekarza ( bo w luxmed odwołali mi usg bo oczywiście koronawius) no i się okazało że jeszcze nie wszystko się ‘wyczyściło’ więc znów dostałam tabletki na oczyszczenie. Generalnie na szczęście trafiłam (po dobrych opiniach w internecie) do dobrej Pani doktor. Pomimo że było to moje pierwsze poronienie jestem taką osobą że nie chciałam tego tak zostawić. Chciałam dowiedzieć się co było powodem i porobić badania żeby uniknąć powtórki w przyszłości. Pani doktor poradziła mi jakie badania porobić itp. Po pewnym czasie przyszły wyniki przebadanych tkanek po poronieniu – wyszło ‘’stwierdzono niezrównoważenie genomu w postaci niskoprocentowej mozaikowej monosomii chromosomu X’’. Czyli wada genetyczna zespół Turnera. Znowu stres i łzy bo nie wiedziałam jak to możliwe. Doradzono mi kontakt z genetykiem więc umówiłam się na telekonsultacje prywatnie. Powiedziała mi że to mogło być albo dziedziczne albo przypadkowe bo tak się zdarza. Zalecono mi zrobienie badania kariotypów mojego i mojego chłopaka, więc się przebadaliśmy. Nasze kariotypy są prawidłowe. W międzyczasie zgodnie z zaleceniem Pani doktor zrobiłam badania w kierunku skłonności do poronień itp. Z tych badań wyszło MTHFR_677C>T układ heterozygotyczny nieprawidłowy i PAI-1 4G Układ homozygotyczny nieprawidłowy. Zrobiłam także trochę podstawowych badań: TSH = 1,717 µIU/ml, FT4=1,03 ng/dI, anty TG = 0,36 IU/ml, anty TPO <3,0 IU/ml, witamina B12 = 183,00 pg/ml, Homocysteina = 9,20 µmol/l, kwas foliowy 26,20 ng/ml. Prolaktyna wyszła trochę podwyższona i dostałam dostinex. Po badaniach pani doktor kazała mi zacząć brać femibion zero zamiast zwykłego kwasu foliowego.Po 2 miesiącach od poronienia w trzecim cyklu po wznowiłam za zgodą lekarza starania o dziecko. Niestety okazało się że nadal coś jest nie tak bo przez kolejne miesiące nie udawało się zajść w ciążę i nie podobał się też Pani doktor obraz na USG. W jednym miesiącu był jednorodny innego miesiąca nie był idealny. Okazywało się także że jakoś szybko rosną mi pęcherzyki i przerastają. Pomimo że testy owulacyjne nie pokazywały jeszcze ciemnej kreski to pęcherzyki miały raz w 8 dc 23 mm a drugi raz w 10 dc 28 mm przy cyklach 28 dni. Także Pani doktor stwierdziła że dostanę zastrzyk ovitrelle na pęknięcie pęcherzyków. W pierwszym cyklu z ovitrelle się nie udało, w drugim też się nie udało. Skrócił mi się cykl do 25 dni. Na kolejnym na usg widoczny był polip więc zostałam skierowana na histeroskopię którą miałam tydzień temu w 20 dc. Wczoraj czyli w 25 dc dostałam okresu (czyli tak jak było planowo). W tym cyklu z zaleceń lekarza mam się nie starać. Czyli dopiero pod koniec listopada mam przyjść na kontrolę i najprawdopodobniej dostanę ovitrelle.

Przed histeroskopią dostałam także skierowanie do hematologa który zapobiegawczo zlecił badania: proteinogram, bilirubina całkowita, kwas moczowy, przeciwciała antykardiolipinowe igm, przeciwciała kardiolipinowe igg, antykogulant toczniowy, przeciwciała p/b2 glikoproteinie igm, igg, czas protrombinowy PT, APTT, kreatynina, glukoza, antytrombina III, Białko S, białko C, żelazo, ferrytyna, TIBC, Witamina B12, GOT/AST/GPT/ALT. W poniedziałek idę zrobić te badania. Zrobię także badania które doradziła mi jedna z Was gdy pytałam co warto przebadać: czyli w 4 dc: estradiol, FSH, LH, TSH.

Czy macie jeszcze pomysły co sprawdzić skoro i tak już idę na badania i pobranie krwi?

W dodatku dajcie proszę jakieś rady co w związku z moimi przypadłościami które wyszły z różnych badań. Chwilowo Pani doktor mówiła że jak zajdę to od razu raz dziennie ACARD 150 na noc i że dostanę też zastrzyki z heparyną jak będę w ciąży. Wiecie same jak to jest. Czasami trzeba z lekarzem samemu sobie coś wywalczyć a chciałabym wiedzieć o co się ewentualnie pytać. W dodatku zauważyłam że niektóre z Was piszą że biorą ACARD już w trakcie starań. Dajcie proszę jakieś wskazówki. Nie mam doświadczenia i wiedzy. Staram się oczyścić głowę ze złych myśli i mam nadzieję że rozmowy z Wami mi pomogą i dobrze przygotuję się na listopad na początek nowych starań. Chcę i próbuję wierzyć że ta histeroskopia była takim momentem oddzielenia tego co złe i pozwoli mi na zdrowe i spokojne starania.
Bardzooooo mi przykro :( ja brałam acard w trakcie starań od 6 do 16 dc. Co do histeroskopii, to ja na te chwile uważam, ze mi pomogła, bo jestem w pierwszej ciąży po zabiegu i pierwszy raz nie mam plamien i póki co jest, jest Ok. Mój gin uważa, ze polip w niczym nie przeszkadzał, bo jakoś w ciąże zachodziłam. Z kolei inny gin, który robił mi zabieg, jest zdania, ze czasem polip przeszkadza w zagnieżdżeniu.
 
Odkąd poszłam na L4 czuje się fatalnie 😐 w żołądku mi tak „jeździ”, ze dziś w nocy budziłam się 3 razy. Wymiotować mi się nie chce, ale to uczucie w żołądku jest straszne. Do tego oczywiście brzuch potwornie wzdety, na wc chodzę co 3 dni :( No i jestem ciagle głodna i burczy mi w brzuchu
 
reklama
Odkąd poszłam na L4 czuje się fatalnie 😐 w żołądku mi tak „jeździ”, ze dziś w nocy budziłam się 3 razy. Wymiotować mi się nie chce, ale to uczucie w żołądku jest straszne. Do tego oczywiście brzuch potwornie wzdety, na wc chodzę co 3 dni :( No i jestem ciagle głodna i burczy mi w brzuchu
Ja cały pierwszy trymestr tylko takie uczucie czułam, ciągle mdłości, ale nie umiałam wymiotować, to było o wiele gorsze niż gdyby normlanie na wymioty mnie brało, bo to zawsze jakas ulga byla.
Który masz TC ? I na kiedy termin??
 
Do góry