Witam Was dziewczyny, postanowiłam zajrzeć i popisać z Wami, by mi było lżej...
Zacznę może od opisania mojej sytuacji.
Jestem mamą dwóch córeczek w wieku 7 i 4 latka. Nie planowaliśmy więcej dzieci, aczkolwiek zawsze marzyłam o wesołej trójce
Pod koniec kwietnia zdecydowaliśmy się na starania o trzecie dziecko. Ze względu, że brałam tabletki anty, skończyłam opakowanie w połowie maja, a już 1 czerwca dostałam "normalną" miesiączkę. Nie staraliśmy się, ale też specjalnie nie zabezpieczaliśmy. Nie wiem o czym myślałam, że co po tabsach nie zajdę?! Nie wiem... no i w dniu spodziewanej miesiączki zrobiłam test = słabo widoczna druga kreska, dwa dni później słaba kreska, ale już widoczna. po kolejnych dwóch dniach zrobiłam znowu bo nagle brzuch się uspokoił, magiczna gulka w gardle znikła no i druga kreska na teście też zaczęła słabnąć... Lekarz stwierdził w 32 dc zagnieżdżenie w macicy około dwutygodniową ciążę i kazał czekać bo za wczesna ciąża by coś dać tym bardziej że już plamiłam... 2 lipca zaczęłam intensywnie krwawic ze skrzepami przypominającymi wątróbkę. Dzisiaj jestem już praktycznie po krwawieniu i muszę udać się na kontrole bo też oprócz ciązy miałam torbiel 5,5 cm...
Mam nadzieje, że nie będzie przeciwwskazań do starań bo mąż pracuje za granicą w delegacji i czasami ciężko nam się wstrzelić w dni płodne - szczerze powiedziawszy córcie nie wiem jakim cudem się udało nam ustrzelić?!