Hej kochane, daje znac. U nas niestety walka o malenstwo nie zakonczyla sie zdrowym dzieckiem, ale mimo wszystko dzieckiem. Oli ma prawdopodobnie wiele problemow zdrowotnych jeszcze niezdiagnozowanych (skonczyl dopiero 7 tyg) ale bardzo duzo wskazuje na to ze czeka nas znow nie mala walka w zyciu. Przykre jest to ze po takiej batalii, po tym jak czlowiek walczy o ciaze i robi wszystko zeby sobie nie zaszkodzic, dba o siebie, codziennie katuje sie zastrzykami, mimo to pojawiaja sie klopoty a na koniec nie mozna poprostu cieszyc sie zdrowym szkrabem. Ale w tej chwili mimo wszystko milosc do tej malej istoty odciaga wszystkie zle mysli, szczescie z posiadania go mimo wszystko daje sile, usmiech na jego buzi sprawia ze chce sie zyc i wstawac kazdego poranka. Jedyne co boli to swiadomosc z czym on bedzie musial sie zmagac w zyciu. Bo ja dla niego dam rade przeniesc gory i o siebie sie nie boje. Jak zwykle pojawiaja sie mimo to te same mysli co przy poronieniach, ze jeden czlowiek musi tyle przejsc a inny zachodzi w ciaze za ciaza i donosi bez problemu zdrowe dzieci. U nas obecne problemy nie sa dziedziczne, znow sytuacja losowa wiec nie ma to nic wspolnego z poprzednimi poronieniami, z niepelnosprawnoscia starszego syna, ot taki wstretny chichot losu. Trzymajcie kciuki za nasze dalsze poczynania.