Cześć
Przykro mi,ze pojawiają się tu kolejne nowe osoby
ale i tak się witam
Cały czas Was podczytuję, trzymam kciuki za staraczki i za te, które każdego dnia walczą z ogromnym strachem, czy dziecko tym razem przeżyje.
U nas dziś 12+2, wczoraj usg genetyczne nie wykazało żadnych nieprawidłowości. Trochę tylko mi smutno ze bobo spało i nie zobaczyłam, jak się rusza. Wygląda na to, że powoli najgorsze już za nami, ale ciągle nie potrafię się cieszyć. Ciągle przekładam moment powiedzenia najbliższym o ciąży, bo przecież na kolejnej wizycie może się okazać, że jednak znowu serduszko nie bije. Czy jest w ogóle szansa, że to kiedyś minie? Czy dopiero po porodzie?