reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

reklama
Tak się dziś zastanawiam, zainspirował mnie do tego też wpis @Madzix88... Jak to było u Was z informowaniem o ciąży i o tym co się wydarzyło? Czy raczej przeżywacie to w samotności czy jest grono osób Wam bliskich które wiedzą przez co przeszłyście? U mnie o ciąży wiedzieli już najbliżsi - rodzice, teściowa, synkowi coś wspominaliśmy, absolutnie najbliższe grono przyjaciół, w pracy nikt choć dwie osoby się domyślały. Jak wylądowałam w szpitalu to akurat im musiałam powiedzieć (kadrowa i najbliższa współpracownica). Od wszystkich dostałam mnóstwo wsparcia. I tak się zastanawiam jak będę się zachowywać wobec innych osób. Jakby na to nie patrzeć czuję i wiem że mam już dwoje dzieci i choć nie zamierzam tego rozpowiadać na prawo i lewo ciężko też wiecznie ukrywać co się przeżyło. O ewentualnej następnej ciąży też na pewno powiem najbliższemu gronu przed końcem I trymestru, nie wyobrażam sobie inaczej. A jak to jest z tym u Was?
 
@nafoczka, aaaa...buziaki bezokazjonalne :)

@roki_1991 to już torbę masz chyba spakowaną. Ja w 37+0 rodziłam. :) Nagle to wyszło.
Zjedliśmy sobie o 9.00 śniadanie, wtoczyłam się na forum, żeby Destino coś odpisać i sruuu... odeszły mi wody. Po 14.00 Ala już w beciku leżała po cc. Jeszcze anestezjolog zdążyła zażartować, że możliwe, że zobaczymy, co jadłam na śniadanie. Swoją drogą byłam tak wystraszona, że nawet jakbym słonia w złotych podkowach zwróciła to nie zrobiłoby to na mnie wrażenia. Tak jak dzisiaj myślę to aż mi głupio, że tak się wypłoszyłam, bo w sumie to nie było o co.
A będziesz rodziła siłami natury?

Taki jest plan że sn ;) torba spakowana w razie czego. Czeka sobie :)

W dniu porodu ważyli mojego synka i wyszło 3200. Urodził się z masą 3120. Także potrafi być całkiem w punkt. ;)

Ale u mnie tydzień temu wyszło tyle samo, więc pewnie dlatego Karola tak napisała :)
 
Tak się dziś zastanawiam, zainspirował mnie do tego też wpis @Madzix88... Jak to było u Was z informowaniem o ciąży i o tym co się wydarzyło? Czy raczej przeżywacie to w samotności czy jest grono osób Wam bliskich które wiedzą przez co przeszłyście? U mnie o ciąży wiedzieli już najbliżsi - rodzice, teściowa, synkowi coś wspominaliśmy, absolutnie najbliższe grono przyjaciół, w pracy nikt choć dwie osoby się domyślały. Jak wylądowałam w szpitalu to akurat im musiałam powiedzieć (kadrowa i najbliższa współpracownica). Od wszystkich dostałam mnóstwo wsparcia. I tak się zastanawiam jak będę się zachowywać wobec innych osób. Jakby na to nie patrzeć czuję i wiem że mam już dwoje dzieci i choć nie zamierzam tego rozpowiadać na prawo i lewo ciężko też wiecznie ukrywać co się przeżyło. O ewentualnej następnej ciąży też na pewno powiem najbliższemu gronu przed końcem I trymestru, nie wyobrażam sobie inaczej. A jak to jest z tym u Was?
U mnie to był 19tc więc wiedzieli wszyscy.
Ale ja się raczej zamknęłam na świat i nie odbierałam telefonu przez miesiąc. Nie chciałam z nikim o tym rozmawiać i na szczęście nikt sam nie zaczynał temat. Jedynie na święta po 2 miesiącach jak zaczęli przy stole opowiadać kto ostatnio urodził to się posypałam i godzinę ryczałam w łazience.
 
Tak się dziś zastanawiam, zainspirował mnie do tego też wpis @Madzix88... Jak to było u Was z informowaniem o ciąży i o tym co się wydarzyło? Czy raczej przeżywacie to w samotności czy jest grono osób Wam bliskich które wiedzą przez co przeszłyście? U mnie o ciąży wiedzieli już najbliżsi - rodzice, teściowa, synkowi coś wspominaliśmy, absolutnie najbliższe grono przyjaciół, w pracy nikt choć dwie osoby się domyślały. Jak wylądowałam w szpitalu to akurat im musiałam powiedzieć (kadrowa i najbliższa współpracownica). Od wszystkich dostałam mnóstwo wsparcia. I tak się zastanawiam jak będę się zachowywać wobec innych osób. Jakby na to nie patrzeć czuję i wiem że mam już dwoje dzieci i choć nie zamierzam tego rozpowiadać na prawo i lewo ciężko też wiecznie ukrywać co się przeżyło. W ewentualnej następnej ciąży też na pewno powiem najbliższemu gronu, nie wyobrażam sobie inaczej. A jak to jest z tym u Was?
U mnie o pierwszej ciąży bardzo szybko wszyscy wiedzieli. Córeczkę straciliśmy w 20tc. Ja akurat miałam duża potrzebę mówienia o tym co się stało i do dzisiaj o tym mówię i wspominam Nasza Córeczkę. Ale jak zaszłam w drugą ciąże to nie chciałam mówić nikomu, wiedzieli tylko moi i partnera rodzice i moi dziadkowie, trochę później dowiedzieli się najbliżsi przyjaciele, no i musiałam powiedzieć w pracy. Reszta "świata" ;) dowiedziała się jak byłam w 7 miesiącu i wiedziałam że Antek jest już bezpieczny. Ale my często wspominamy Zosie, nie jest to dla mnie zamknięty temat i nigdy nie będzie. A o tej ciąży nie chciałam mówić bo cholernie się bałam. W sumie to chciałam żeby ta ciąża od początku była zupełnie inna niż ciąża z Zosia. Dlatego starałam się robić wszystko inaczej np dla Zosi nie miałam jeszcze nic kupione, a dla Antka kupiłam odrazu jak zobaczyłam II kreski na teście, wtedy informowaliśmy odrazu teraz zupełnie nie itd itd :)
 
U mnie to był 19tc więc wiedzieli wszyscy.
Ale ja się raczej zamknęłam na świat i nie odbierałam telefonu przez miesiąc. Nie chciałam z nikim o tym rozmawiać i na szczęście nikt sam nie zaczynał temat. Jedynie na święta po 2 miesiącach jak zaczęli przy stole opowiadać kto ostatnio urodził to się posypałam i godzinę ryczałam w łazience.

Nie dziwię się. :(
 
@Martefka u mnie wiedzieli rodzice, dziadkowie i najbliżsi przyjaciele. Cieszylismy się i zbyt szybko chwslilismy się ta nowina. Później w sumie mąż mówił wszystkim jak byłam w szpitalu lub napisałam smsa i nie drazylam tematu. Z przyjaciółką byłam cały czas w kontakcie wspierała mnie jak mogla. Teraz jak się uda to zapewne tesciom powiemy w miarę szybko ze względu na pracę bo wiadomo nie wszystko będę mogła robić więc będą musieli wiedzieć czemu później pewnie moim rodzicom a reszta świata dowie się jak już będzie brzuch widać. Szczerze planuje jak najdłużej utrzymać to w tajemnicy.
 
U mnie o pierwszej ciąży bardzo szybko wszyscy wiedzieli. Córeczkę straciliśmy w 20tc. Ja akurat miałam duża potrzebę mówienia o tym co się stało i do dzisiaj o tym mówię i wspominam Nasza Córeczkę. Ale jak zaszłam w drugą ciąże to nie chciałam mówić nikomu, wiedzieli tylko moi i partnera rodzice i moi dziadkowie, trochę później dowiedzieli się najbliżsi przyjaciele, no i musiałam powiedzieć w pracy. Reszta "świata" ;) dowiedziała się jak byłam w 7 miesiącu i wiedziałam że Antek jest już bezpieczny. Ale my często wspominamy Zosie, nie jest to dla mnie zamknięty temat i nigdy nie będzie. A o tej ciąży nie chciałam mówić bo cholernie się bałam. W sumie to chciałam żeby ta ciąża od początku była zupełnie inna niż ciąża z Zosia. Dlatego starałam się robić wszystko inaczej np dla Zosi nie miałam jeszcze nic kupione, a dla Antka kupiłam odrazu jak zobaczyłam II kreski na teście, wtedy informowaliśmy odrazu teraz zupełnie nie itd itd :)

Rozumiem i wcale się nie dziwię.
Co ciekawe ja w poprzedniej ciąży szybko ogłosiłam rodzinie, a tym razem miałam jakoś więcej dystansu, dłużej że wszystkim zwlekałam... I z dużo większymi nerwami czekałam na każdy kolejny tydzień. Nie wiem, może to było jakieś przeczucie?
 
reklama
A co do pracy, w pierwszej ciąży udało mi się ukrywać do 14 tygodnia, ale tym razem brzuch było dużo szybciej widać i jeszcze kilka dni i musiałabym to ogłosić. Ale chciałam, jak to ja, rozsądnie, być po badaniu I trymestru. Tylko, że badania już nie doczekałam....
 
Do góry