reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

@Oczekujaca123 zobaczysz dotrzeć do 36 tyg i sama będziesz zdziwiona że się udało. Bardzo ci kibicuje bo to szczęście mieć w sobie 2 fasoleczki po stracie.

Mój orgaznim na obecnym etapie odpoczywa. Żadnych starań zero przytulanek bo mojego M nie ma.
 
reklama
@gigi_ może i to lepiej. ? Trochę odpoczniesz. A z tego co pamiętam co dwa tygodnie twój ma wracać? Może się wstrzelicie :)
 
@Oczekujaca123 dziekuje za ciepłe słowa, właśnie nie rozpamiętuje co mi ułatwia też to, że ja nigdy zabiegu nie miałam po pierwsze niskie ciążę po drugie mój strach przed szpitalem, a po trzecie kupa szczęścia, że jakoś sama się czyściłam.
Dobrze, że przyjdzie ta psycholog i pogadacie. Plan awaryjny masz teraz go zepchnij na bok swoich myśli i czymqj się głównego planu. Czyli 36 tydzień tak? I załóż pośredni wszystko ok od 33 w zwyz :) @annkow111 bo testy owulacyjne u niektórych nie dzialaja. I oczywiście, że nie służą one do wykrywania ciąży. Ale jednak mogą ją wykazać i mysle , że jak ktoś już zrobił i jest po owulacji to jeżeli ma w domu to niech je już pociągnie dalej, na wszelki wypadek można się bzyknac jak by to była jakaś anomalia organizmu i druga owu, ale mało prawdopodobne. A robiąc je mieć dystans, a z tego co przeczytałam @Takaja123 ma dystans do tego więc pobawić się można. Inaczej bym jej napisala, żeby uważała żeby nie zrobić swojej psychice kuku. Jak 2 krechy nie wyjdą na teście ciążowym już nigdy więcej nie zrobi owulakow po owulacji. ;) Niestety każdy musi się przekonać na wlasbymndoswiadczeniu. Przykro mi, że wam się nie udało, ale następny cykl nowe szanse. I wiem jak ciężko znów od nowa walczuc, czekac, liczyc, ale nagroda jest warta poświęceń.
Z moja historia i przy blizniakach i ja i lekarze marza o 34tc :) a ja nie smialo zaczne sie cieszyc pewnie w okolicy 30tc :) bo to jiz jakies realniejsze... :)
 
Z moja historia i przy blizniakach i ja i lekarze marza o 34tc :) a ja nie smialo zaczne sie cieszyc pewnie w okolicy 30tc :) bo to jiz jakies realniejsze... :)
Zobaczysz, minie tylko ten najgorszy 23tc i zacznie lecieć z górki. Ja tak to widzę i nie może być inaczej [emoji4] jeszcze trochę i będziesz wrzucać zdjęcia maluchów i mówić że nie śpisz od 30h[emoji8]
 
@Paula919191 ja teraz w drugiej ciąży poszłam na L4 w 13tc, w 19tc rozwiązali mi ciążę, i po macierzyńskim po ponad 2 miesiącach wróciłam do pracy. Pracuję w dużej korpo z centralą w Warszawie i ponad 80 oddziałami w różnych częściach Polski, pracuję długo i bardzo dużo ludzi wie co się stało. Na początku mówiłam że od razu pójdę na L4 bo boje się wirusów wszystkich, ale chyba zostanę gdzieś do 11-13tc. Ukrywać nie dam rady bo po mnie było widać już ciążę w 10tc [emoji4] Tak mi brzuch urósł [emoji14]
Ale na szczęście w pracy nikt nie pyta i wszyscy wiedzą że nie chcę o tym rozmawiać...
 
@Star ja te testy też zrobiłam dlatego, że u mnie owulacjs była w 17dc i od tego dnia zaczęłam robic:) pojawił się jakiś śluz w nocy ale widoczny tylko na papierze zobaczę może się rozkręci :) na opakowaniu jest, że jeśli są dwie kreski to owulacja powinna pojawić się w ciągu 24-36h :)
 
Dziewczyny tyle naskrobałyście, że nie będę się odnosić do osób tylko napisze ogólnie ;)
1. POWRÓT DO PRACY PO STRACIE - dla mnie to był koszmar. Coś nie do przeskoczenia. Najpierw byłam 8 tyg na "urlopie macierzyńskim" a później pół roku L4 od psychiatry np i kilka dni urlopu ale to wynikało z tego święta które przypada w sierpniu. Pracuje w klinice weterynaryjnej gdzie pracuje ponad 50 osób. Każdy wiedział co mnie spotkało. A ja powrót widziałam w swój sposób...spuszczanie wzroku, albo litosciwe spojrzenia. W ogóle ja po stracie unikałam ludzi, wstydziłam się. Koszmar. I mimo że robiłam wszystko by do tej pracy nie wrócić to jednak musiałam to zrobić. I nie licząc jednego incydentu gdzie znajomy zapytał mnie jak tam Dzidzia (koniec końców przeżył to chyba gorzej niż ja) zostałam tak przyjęta ze w głowie mi się to nie mieści. Boshe jak oni sie cieszyli ze ja wróciłam, to było tak cholernie widać, i przede wszystkim nikt o nic nie pytał!!! Czułam się wspaniale. W swoim zywiole, ale nie trwało to długo...całe 4 dni bo dowiedziałam się że jestem w ciąży :)
No i dla mnie najważniejsze było to ze jestem w ciąży i dlatego odrazu poinformowałam o tym kierownictwo, oczywiście stres na maksa bo jak to tak przecież mówiłam ze się staramy ale ze to pewnie potrwa kilka miesięcy a tu tak odrazu. Wiec ja tam rycze jak bobr i mowie ze wiem ze tak nie mało byc ale Dzidzia najważniejsza :) no i na drugi dzień mi powiedzieli ze mam spadać na urlop, a po wizycie u lekarza na L4 :) kamień z serca :) nie interesowało mnie kto co powie. Nie zastanawiałam się co będzie jak stracę ciążę (mimo że od samego początku plamiłam) bo w ogóle takiej myśli nie dopuszczalam do siebie.

I jeszcze opowiem Wam historie NASZEGO BOCIANA bo może to się Wam wydać śmieszne ale dzięki niemu wiedziałam że się uda :)
Zaczęło się kilka dni przed testem (dokładnie nie pamiętam), wieszam sobie pranie a tu mi nade mną bociek lata, to wołam mojego M i mówię że może to ten nasz bocian (wiem wiem szalona jestem).
No i jak jeździłam do tej pracy to (oczywiście nie wiem czy to ten sam bocian) codziennie przy drodze stał bocian :) nawet raz zatrzymałam się samochodem i zrobiłam mu zdjęcie :)
Ale to jeszcze nie koniec :)
W 5+2 tc zaczęłam dość mocno plamic, bałam się że to już koniec. To była niedziela. Wiec szybko w samochód i do szpitala. No to jedziemy i ten Bocian który zawsze stał przy drodze wyszedł nam przed samochód spojrzał na nas i podszedł dalej. Ja wiem ze to głupie ale ja się tego uczepiłam i wiedziałam że będzie dobrze. Bociany wracają zawsze w to samo miejsce :) latem pójdziemy z Antosiem mu podziękować :)
Na potwierdzenie ze nie kłamie pokaże Wam zdjęcie NASZEGO BOCIANA :)
 

Załączniki

  • 20180822_061323.jpg
    20180822_061323.jpg
    650,7 KB · Wyświetleń: 61
Dziewczyny tyle naskrobałyście, że nie będę się odnosić do osób tylko napisze ogólnie ;)
1. POWRÓT DO PRACY PO STRACIE - dla mnie to był koszmar. Coś nie do przeskoczenia. Najpierw byłam 8 tyg na "urlopie macierzyńskim" a później pół roku L4 od psychiatry np i kilka dni urlopu ale to wynikało z tego święta które przypada w sierpniu. Pracuje w klinice weterynaryjnej gdzie pracuje ponad 50 osób. Każdy wiedział co mnie spotkało. A ja powrót widziałam w swój sposób...spuszczanie wzroku, albo litosciwe spojrzenia. W ogóle ja po stracie unikałam ludzi, wstydziłam się. Koszmar. I mimo że robiłam wszystko by do tej pracy nie wrócić to jednak musiałam to zrobić. I nie licząc jednego incydentu gdzie znajomy zapytał mnie jak tam Dzidzia (koniec końców przeżył to chyba gorzej niż ja) zostałam tak przyjęta ze w głowie mi się to nie mieści. Boshe jak oni sie cieszyli ze ja wróciłam, to było tak cholernie widać, i przede wszystkim nikt o nic nie pytał!!! Czułam się wspaniale. W swoim zywiole, ale nie trwało to długo...całe 4 dni bo dowiedziałam się że jestem w ciąży :)
No i dla mnie najważniejsze było to ze jestem w ciąży i dlatego odrazu poinformowałam o tym kierownictwo, oczywiście stres na maksa bo jak to tak przecież mówiłam ze się staramy ale ze to pewnie potrwa kilka miesięcy a tu tak odrazu. Wiec ja tam rycze jak bobr i mowie ze wiem ze tak nie mało byc ale Dzidzia najważniejsza :) no i na drugi dzień mi powiedzieli ze mam spadać na urlop, a po wizycie u lekarza na L4 :) kamień z serca :) nie interesowało mnie kto co powie. Nie zastanawiałam się co będzie jak stracę ciążę (mimo że od samego początku plamiłam) bo w ogóle takiej myśli nie dopuszczalam do siebie.

I jeszcze opowiem Wam historie NASZEGO BOCIANA bo może to się Wam wydać śmieszne ale dzięki niemu wiedziałam że się uda :)
Zaczęło się kilka dni przed testem (dokładnie nie pamiętam), wieszam sobie pranie a tu mi nade mną bociek lata, to wołam mojego M i mówię że może to ten nasz bocian (wiem wiem szalona jestem).
No i jak jeździłam do tej pracy to (oczywiście nie wiem czy to ten sam bocian) codziennie przy drodze stał bocian :) nawet raz zatrzymałam się samochodem i zrobiłam mu zdjęcie :)
Ale to jeszcze nie koniec :)
W 5+2 tc zaczęłam dość mocno plamic, bałam się że to już koniec. To była niedziela. Wiec szybko w samochód i do szpitala. No to jedziemy i ten Bocian który zawsze stał przy drodze wyszedł nam przed samochód spojrzał na nas i podszedł dalej. Ja wiem ze to głupie ale ja się tego uczepiłam i wiedziałam że będzie dobrze. Bociany wracają zawsze w to samo miejsce :) latem pójdziemy z Antosiem mu podziękować :)
Na potwierdzenie ze nie kłamie pokaże Wam zdjęcie NASZEGO BOCIANA :)
:)
Ja pojechałam do pracy 20listopada to mialo buc spotkanie z szefowa omówienie kiefy zaczynam urlop itp. Ona mnie przyjęła super.. a ja w ryk... ze w ciazy... a ona sie cieszyła... i kazala dbac o siebie i odzywac sie co u mnie... ja mam jakis dystans... tak jak mowilam praca to praca.. ale mpj M czasem jedzie po jakies papiery to z nia zagada.... czasem ona sama zadzwoni zapytac co tam... takze jakos tak milej mimo wszystko...

A historia z bocianem super :) czuwa nad Wami ;)
 
reklama
:)
Ja pojechałam do pracy 20listopada to mialo buc spotkanie z szefowa omówienie kiefy zaczynam urlop itp. Ona mnie przyjęła super.. a ja w ryk... ze w ciazy... a ona sie cieszyła... i kazala dbac o siebie i odzywac sie co u mnie... ja mam jakis dystans... tak jak mowilam praca to praca.. ale mpj M czasem jedzie po jakies papiery to z nia zagada.... czasem ona sama zadzwoni zapytac co tam... takze jakos tak milej mimo wszystko...

A historia z bocianem super :) czuwa nad Wami ;)
Ja myślę że w tym wszystkim tzn w.kontakcie z.ludźmi po stracie najgorsze jest to ze my sobie to wizualizujemy w najgorszy możliwy sposób. Ja straciłam Zosie 21.12 i ostatnio moja przyjaciółka powiedziała mi ze sms na święta (nie odbierałam od nikogo telefonu) pisała do mnie kilka godzin bo ona po prostu nie wiedziała co ma napisać. I tak to właśnie jest z ludźmi, nie wiedzą jak się w stosunku do nas zachować.
 
Do góry