reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

@Oczekujaca123 zobaczysz dotrzeć do 36 tyg i sama będziesz zdziwiona że się udało. Bardzo ci kibicuje bo to szczęście mieć w sobie 2 fasoleczki po stracie.

Mój orgaznim na obecnym etapie odpoczywa. Żadnych starań zero przytulanek bo mojego M nie ma.
 
reklama
@gigi_ może i to lepiej. ? Trochę odpoczniesz. A z tego co pamiętam co dwa tygodnie twój ma wracać? Może się wstrzelicie :)
 
@Oczekujaca123 dziekuje za ciepłe słowa, właśnie nie rozpamiętuje co mi ułatwia też to, że ja nigdy zabiegu nie miałam po pierwsze niskie ciążę po drugie mój strach przed szpitalem, a po trzecie kupa szczęścia, że jakoś sama się czyściłam.
Dobrze, że przyjdzie ta psycholog i pogadacie. Plan awaryjny masz teraz go zepchnij na bok swoich myśli i czymqj się głównego planu. Czyli 36 tydzień tak? I załóż pośredni wszystko ok od 33 w zwyz :) @annkow111 bo testy owulacyjne u niektórych nie dzialaja. I oczywiście, że nie służą one do wykrywania ciąży. Ale jednak mogą ją wykazać i mysle , że jak ktoś już zrobił i jest po owulacji to jeżeli ma w domu to niech je już pociągnie dalej, na wszelki wypadek można się bzyknac jak by to była jakaś anomalia organizmu i druga owu, ale mało prawdopodobne. A robiąc je mieć dystans, a z tego co przeczytałam @Takaja123 ma dystans do tego więc pobawić się można. Inaczej bym jej napisala, żeby uważała żeby nie zrobić swojej psychice kuku. Jak 2 krechy nie wyjdą na teście ciążowym już nigdy więcej nie zrobi owulakow po owulacji. ;) Niestety każdy musi się przekonać na wlasbymndoswiadczeniu. Przykro mi, że wam się nie udało, ale następny cykl nowe szanse. I wiem jak ciężko znów od nowa walczuc, czekac, liczyc, ale nagroda jest warta poświęceń.
Z moja historia i przy blizniakach i ja i lekarze marza o 34tc :) a ja nie smialo zaczne sie cieszyc pewnie w okolicy 30tc :) bo to jiz jakies realniejsze... :)
 
Z moja historia i przy blizniakach i ja i lekarze marza o 34tc :) a ja nie smialo zaczne sie cieszyc pewnie w okolicy 30tc :) bo to jiz jakies realniejsze... :)
Zobaczysz, minie tylko ten najgorszy 23tc i zacznie lecieć z górki. Ja tak to widzę i nie może być inaczej [emoji4] jeszcze trochę i będziesz wrzucać zdjęcia maluchów i mówić że nie śpisz od 30h[emoji8]
 
@Paula919191 ja teraz w drugiej ciąży poszłam na L4 w 13tc, w 19tc rozwiązali mi ciążę, i po macierzyńskim po ponad 2 miesiącach wróciłam do pracy. Pracuję w dużej korpo z centralą w Warszawie i ponad 80 oddziałami w różnych częściach Polski, pracuję długo i bardzo dużo ludzi wie co się stało. Na początku mówiłam że od razu pójdę na L4 bo boje się wirusów wszystkich, ale chyba zostanę gdzieś do 11-13tc. Ukrywać nie dam rady bo po mnie było widać już ciążę w 10tc [emoji4] Tak mi brzuch urósł [emoji14]
Ale na szczęście w pracy nikt nie pyta i wszyscy wiedzą że nie chcę o tym rozmawiać...
 
@Star ja te testy też zrobiłam dlatego, że u mnie owulacjs była w 17dc i od tego dnia zaczęłam robic:) pojawił się jakiś śluz w nocy ale widoczny tylko na papierze zobaczę może się rozkręci :) na opakowaniu jest, że jeśli są dwie kreski to owulacja powinna pojawić się w ciągu 24-36h :)
 
Dziewczyny tyle naskrobałyście, że nie będę się odnosić do osób tylko napisze ogólnie ;)
1. POWRÓT DO PRACY PO STRACIE - dla mnie to był koszmar. Coś nie do przeskoczenia. Najpierw byłam 8 tyg na "urlopie macierzyńskim" a później pół roku L4 od psychiatry np i kilka dni urlopu ale to wynikało z tego święta które przypada w sierpniu. Pracuje w klinice weterynaryjnej gdzie pracuje ponad 50 osób. Każdy wiedział co mnie spotkało. A ja powrót widziałam w swój sposób...spuszczanie wzroku, albo litosciwe spojrzenia. W ogóle ja po stracie unikałam ludzi, wstydziłam się. Koszmar. I mimo że robiłam wszystko by do tej pracy nie wrócić to jednak musiałam to zrobić. I nie licząc jednego incydentu gdzie znajomy zapytał mnie jak tam Dzidzia (koniec końców przeżył to chyba gorzej niż ja) zostałam tak przyjęta ze w głowie mi się to nie mieści. Boshe jak oni sie cieszyli ze ja wróciłam, to było tak cholernie widać, i przede wszystkim nikt o nic nie pytał!!! Czułam się wspaniale. W swoim zywiole, ale nie trwało to długo...całe 4 dni bo dowiedziałam się że jestem w ciąży :)
No i dla mnie najważniejsze było to ze jestem w ciąży i dlatego odrazu poinformowałam o tym kierownictwo, oczywiście stres na maksa bo jak to tak przecież mówiłam ze się staramy ale ze to pewnie potrwa kilka miesięcy a tu tak odrazu. Wiec ja tam rycze jak bobr i mowie ze wiem ze tak nie mało byc ale Dzidzia najważniejsza :) no i na drugi dzień mi powiedzieli ze mam spadać na urlop, a po wizycie u lekarza na L4 :) kamień z serca :) nie interesowało mnie kto co powie. Nie zastanawiałam się co będzie jak stracę ciążę (mimo że od samego początku plamiłam) bo w ogóle takiej myśli nie dopuszczalam do siebie.

I jeszcze opowiem Wam historie NASZEGO BOCIANA bo może to się Wam wydać śmieszne ale dzięki niemu wiedziałam że się uda :)
Zaczęło się kilka dni przed testem (dokładnie nie pamiętam), wieszam sobie pranie a tu mi nade mną bociek lata, to wołam mojego M i mówię że może to ten nasz bocian (wiem wiem szalona jestem).
No i jak jeździłam do tej pracy to (oczywiście nie wiem czy to ten sam bocian) codziennie przy drodze stał bocian :) nawet raz zatrzymałam się samochodem i zrobiłam mu zdjęcie :)
Ale to jeszcze nie koniec :)
W 5+2 tc zaczęłam dość mocno plamic, bałam się że to już koniec. To była niedziela. Wiec szybko w samochód i do szpitala. No to jedziemy i ten Bocian który zawsze stał przy drodze wyszedł nam przed samochód spojrzał na nas i podszedł dalej. Ja wiem ze to głupie ale ja się tego uczepiłam i wiedziałam że będzie dobrze. Bociany wracają zawsze w to samo miejsce :) latem pójdziemy z Antosiem mu podziękować :)
Na potwierdzenie ze nie kłamie pokaże Wam zdjęcie NASZEGO BOCIANA :)
 

Załączniki

  • 20180822_061323.jpg
    20180822_061323.jpg
    650,7 KB · Wyświetleń: 56
Dziewczyny tyle naskrobałyście, że nie będę się odnosić do osób tylko napisze ogólnie ;)
1. POWRÓT DO PRACY PO STRACIE - dla mnie to był koszmar. Coś nie do przeskoczenia. Najpierw byłam 8 tyg na "urlopie macierzyńskim" a później pół roku L4 od psychiatry np i kilka dni urlopu ale to wynikało z tego święta które przypada w sierpniu. Pracuje w klinice weterynaryjnej gdzie pracuje ponad 50 osób. Każdy wiedział co mnie spotkało. A ja powrót widziałam w swój sposób...spuszczanie wzroku, albo litosciwe spojrzenia. W ogóle ja po stracie unikałam ludzi, wstydziłam się. Koszmar. I mimo że robiłam wszystko by do tej pracy nie wrócić to jednak musiałam to zrobić. I nie licząc jednego incydentu gdzie znajomy zapytał mnie jak tam Dzidzia (koniec końców przeżył to chyba gorzej niż ja) zostałam tak przyjęta ze w głowie mi się to nie mieści. Boshe jak oni sie cieszyli ze ja wróciłam, to było tak cholernie widać, i przede wszystkim nikt o nic nie pytał!!! Czułam się wspaniale. W swoim zywiole, ale nie trwało to długo...całe 4 dni bo dowiedziałam się że jestem w ciąży :)
No i dla mnie najważniejsze było to ze jestem w ciąży i dlatego odrazu poinformowałam o tym kierownictwo, oczywiście stres na maksa bo jak to tak przecież mówiłam ze się staramy ale ze to pewnie potrwa kilka miesięcy a tu tak odrazu. Wiec ja tam rycze jak bobr i mowie ze wiem ze tak nie mało byc ale Dzidzia najważniejsza :) no i na drugi dzień mi powiedzieli ze mam spadać na urlop, a po wizycie u lekarza na L4 :) kamień z serca :) nie interesowało mnie kto co powie. Nie zastanawiałam się co będzie jak stracę ciążę (mimo że od samego początku plamiłam) bo w ogóle takiej myśli nie dopuszczalam do siebie.

I jeszcze opowiem Wam historie NASZEGO BOCIANA bo może to się Wam wydać śmieszne ale dzięki niemu wiedziałam że się uda :)
Zaczęło się kilka dni przed testem (dokładnie nie pamiętam), wieszam sobie pranie a tu mi nade mną bociek lata, to wołam mojego M i mówię że może to ten nasz bocian (wiem wiem szalona jestem).
No i jak jeździłam do tej pracy to (oczywiście nie wiem czy to ten sam bocian) codziennie przy drodze stał bocian :) nawet raz zatrzymałam się samochodem i zrobiłam mu zdjęcie :)
Ale to jeszcze nie koniec :)
W 5+2 tc zaczęłam dość mocno plamic, bałam się że to już koniec. To była niedziela. Wiec szybko w samochód i do szpitala. No to jedziemy i ten Bocian który zawsze stał przy drodze wyszedł nam przed samochód spojrzał na nas i podszedł dalej. Ja wiem ze to głupie ale ja się tego uczepiłam i wiedziałam że będzie dobrze. Bociany wracają zawsze w to samo miejsce :) latem pójdziemy z Antosiem mu podziękować :)
Na potwierdzenie ze nie kłamie pokaże Wam zdjęcie NASZEGO BOCIANA :)
:)
Ja pojechałam do pracy 20listopada to mialo buc spotkanie z szefowa omówienie kiefy zaczynam urlop itp. Ona mnie przyjęła super.. a ja w ryk... ze w ciazy... a ona sie cieszyła... i kazala dbac o siebie i odzywac sie co u mnie... ja mam jakis dystans... tak jak mowilam praca to praca.. ale mpj M czasem jedzie po jakies papiery to z nia zagada.... czasem ona sama zadzwoni zapytac co tam... takze jakos tak milej mimo wszystko...

A historia z bocianem super :) czuwa nad Wami ;)
 
reklama
:)
Ja pojechałam do pracy 20listopada to mialo buc spotkanie z szefowa omówienie kiefy zaczynam urlop itp. Ona mnie przyjęła super.. a ja w ryk... ze w ciazy... a ona sie cieszyła... i kazala dbac o siebie i odzywac sie co u mnie... ja mam jakis dystans... tak jak mowilam praca to praca.. ale mpj M czasem jedzie po jakies papiery to z nia zagada.... czasem ona sama zadzwoni zapytac co tam... takze jakos tak milej mimo wszystko...

A historia z bocianem super :) czuwa nad Wami ;)
Ja myślę że w tym wszystkim tzn w.kontakcie z.ludźmi po stracie najgorsze jest to ze my sobie to wizualizujemy w najgorszy możliwy sposób. Ja straciłam Zosie 21.12 i ostatnio moja przyjaciółka powiedziała mi ze sms na święta (nie odbierałam od nikogo telefonu) pisała do mnie kilka godzin bo ona po prostu nie wiedziała co ma napisać. I tak to właśnie jest z ludźmi, nie wiedzą jak się w stosunku do nas zachować.
 
Do góry