reklama
Malaga00
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 19 Czerwiec 2018
- Postów
- 1 235
Tak pewnie tak bo miałam potwierdzone monitoringiem, a ponoć po poronieniu te pierwsze owu mogą być bolesne, teraz miałam objawy bardzo konkretne, bo i śluz bardzo widoczny płodny i ból i teraz doszedł ból piersi@Malaga00 rozumiem. Ból może być owulacyjny jak najbardziej i piersi też. Chyba wszystko jest u Ciebie jak powinno
zuza9292
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Styczeń 2019
- Postów
- 5 464
Cześć [emoji846]
Razem z mężem podjęliśmy decyzję o starania w zeszłym roku na wakacjach pod koniec maja. Akurat jak wróciliśmy to wypadły dni płodne. Ku naszemu zaskoczeniu następnej miesiączki nie było i pojawiły się dwie kreseczki na teście. Na dzień taty nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszej wiadomości dla naszych ojców. Właśnie na dzień taty otrzymali piękny prezent w postaci wiadomości, że zostaną dziadkami. Oczywiście mieliśmy wszystko potwierdzone u ginekolog. Niestety nasze szczęście nie trwało długo. Na początku 8 tygodnia ciąży poroniłam. Od lekarza w szpitalu dowiedziałam się, że za cykl lub dwa możemy się starać. Od mojej ginekolog dostałam zielone światło we wrześniu. Na początku września miałam owulację, więc zaczęliśmy starania na nowo. Niestety następnej miesiączki nie dostałam, ale dwóch kresek również nie było. Okazało się, że torbiel zatrzymała okres (ponad 6 cmx5cm). Dostałam hormony, w następnym cyklu torbiel o połowę się zmniejszyła, więc kolejne hormony. Następną miesiączkę dostałam, ale niestety nie chciała się skończyć. Kolejna wizyta i wiadomość, że tamtej torbieli nie ma, ale jest nowa i to ona sprawiła, że okres trwa (wtedy już) 14 dzień. Dostałam hormony i tabletki antykoncepcyjne na miesiąc. Złota rada: proszę nie stresować.
Na całe szczęście kontrolna wizyta 28 grudnia przyniosła mi wiele radości. Torbieli nie ma, można zacząć się starać a za 3 miesiące jeżeli nie będzie ciąży to dostanę jakieś leki na stymulację (zupełnie nie znam się w tym temacie). Wrzuciłam na luz. Serio. W grudniu myślałam, że będę potrzebować pomocy psychologa. Nie mogłam wytrzymać. Tak strasznie miałam dość. Moja znajoma zaszła w ciążę 2 tygodnie prędzej ode mnie i śmiałyśmy się, że będziemy jeszcze razem na porodówce leżeć a tak się nie stanie. Ona za miesiąc rodzi a ja przez te miesiące nie mogłam patrzeć na nią - brzmi okrutnie, ale mnie to tak bolało. Oczywiście nie miałam do niej żalu i złości, chodzi mi tutaj, że nie mogłam się pogodzić, że ja już nie jestem w ciąży. Do tego pod koniec sierpnia dowiedziałam się, że moja siostra jest w kolejnej ciąży a sama usłyszałam, że już powinnam się starać o ciążę bo ona nie chce być sama. Że cooo? Szła lawina i szła i szła. W grudniu miałam kompletną załamkę. Stwierdziłam, że albo jestem w rozbiciu i niszczę się dalej sama od środka albooo... zbieram się w całość. Przeżyję, wyzdrowieję i zajdę w ciążę w 2019 i będę przeszczęśliwa. Wszystko szło pięknie. Właśnie czekałam na pierwszy test, który chciałam zrobić jutro lub pojutrze (jutro planowo miała być miesiaczka). A tu dzisiaj o 4 rano... okres nadszedł. Z jednej strony cieszę się bo to znaczy (no oby skończył się normalnie) że wszystko się normuje. No tak, ale oczywiście jakiś smutek jest mimo, że nie liczyłam, że uda się znowu od razu no ale głupia ja jak zawsze jakiś promyczek nadzei widziałam.
Żeby nie było... nie poddaje się [emoji846] jestem w miarę możliwości pozytywnie nastawiona [emoji6] ale stwierdziłam, że potrzebuję jeszcze czegoś i dlatego zapisałam się na to forum. Po to... Żeby się wygadać i wspierać inne osoby w podobnej sytuacji. Po prostu nie chcę być samotna w tej sytuacji.
Jeżeli ktoś to przeczyta w całości to podziwiam i dziękuję [emoji4]
Razem z mężem podjęliśmy decyzję o starania w zeszłym roku na wakacjach pod koniec maja. Akurat jak wróciliśmy to wypadły dni płodne. Ku naszemu zaskoczeniu następnej miesiączki nie było i pojawiły się dwie kreseczki na teście. Na dzień taty nie mogliśmy wymarzyć sobie lepszej wiadomości dla naszych ojców. Właśnie na dzień taty otrzymali piękny prezent w postaci wiadomości, że zostaną dziadkami. Oczywiście mieliśmy wszystko potwierdzone u ginekolog. Niestety nasze szczęście nie trwało długo. Na początku 8 tygodnia ciąży poroniłam. Od lekarza w szpitalu dowiedziałam się, że za cykl lub dwa możemy się starać. Od mojej ginekolog dostałam zielone światło we wrześniu. Na początku września miałam owulację, więc zaczęliśmy starania na nowo. Niestety następnej miesiączki nie dostałam, ale dwóch kresek również nie było. Okazało się, że torbiel zatrzymała okres (ponad 6 cmx5cm). Dostałam hormony, w następnym cyklu torbiel o połowę się zmniejszyła, więc kolejne hormony. Następną miesiączkę dostałam, ale niestety nie chciała się skończyć. Kolejna wizyta i wiadomość, że tamtej torbieli nie ma, ale jest nowa i to ona sprawiła, że okres trwa (wtedy już) 14 dzień. Dostałam hormony i tabletki antykoncepcyjne na miesiąc. Złota rada: proszę nie stresować.
Na całe szczęście kontrolna wizyta 28 grudnia przyniosła mi wiele radości. Torbieli nie ma, można zacząć się starać a za 3 miesiące jeżeli nie będzie ciąży to dostanę jakieś leki na stymulację (zupełnie nie znam się w tym temacie). Wrzuciłam na luz. Serio. W grudniu myślałam, że będę potrzebować pomocy psychologa. Nie mogłam wytrzymać. Tak strasznie miałam dość. Moja znajoma zaszła w ciążę 2 tygodnie prędzej ode mnie i śmiałyśmy się, że będziemy jeszcze razem na porodówce leżeć a tak się nie stanie. Ona za miesiąc rodzi a ja przez te miesiące nie mogłam patrzeć na nią - brzmi okrutnie, ale mnie to tak bolało. Oczywiście nie miałam do niej żalu i złości, chodzi mi tutaj, że nie mogłam się pogodzić, że ja już nie jestem w ciąży. Do tego pod koniec sierpnia dowiedziałam się, że moja siostra jest w kolejnej ciąży a sama usłyszałam, że już powinnam się starać o ciążę bo ona nie chce być sama. Że cooo? Szła lawina i szła i szła. W grudniu miałam kompletną załamkę. Stwierdziłam, że albo jestem w rozbiciu i niszczę się dalej sama od środka albooo... zbieram się w całość. Przeżyję, wyzdrowieję i zajdę w ciążę w 2019 i będę przeszczęśliwa. Wszystko szło pięknie. Właśnie czekałam na pierwszy test, który chciałam zrobić jutro lub pojutrze (jutro planowo miała być miesiaczka). A tu dzisiaj o 4 rano... okres nadszedł. Z jednej strony cieszę się bo to znaczy (no oby skończył się normalnie) że wszystko się normuje. No tak, ale oczywiście jakiś smutek jest mimo, że nie liczyłam, że uda się znowu od razu no ale głupia ja jak zawsze jakiś promyczek nadzei widziałam.
Żeby nie było... nie poddaje się [emoji846] jestem w miarę możliwości pozytywnie nastawiona [emoji6] ale stwierdziłam, że potrzebuję jeszcze czegoś i dlatego zapisałam się na to forum. Po to... Żeby się wygadać i wspierać inne osoby w podobnej sytuacji. Po prostu nie chcę być samotna w tej sytuacji.
Jeżeli ktoś to przeczyta w całości to podziwiam i dziękuję [emoji4]
roki_1991
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 29 Kwiecień 2017
- Postów
- 9 966
@zuza9292 witaj. Przeczytałam w całości każdy organizm po poronieniu we własnym tempie dochodzi do siebie. Są tu dziewczyny którym zanikneła miesiączka, są takie które długo czekały na pierwszą @ i wiele innych przypadków. Na jedno dobrze ze dostałaś @ bo chociaż wiesz ze wraca co normy stymulacja to po prostu leki w pierwszej fazie cyklu żeby urosły pęcherzyki i potem zastrzyk na ich pęknięcie. Nie ma tragedii z tego co wiem, choć sama nie stosowałam dobrze ze dołączyłas do nas, choć przykro ze z takiego powodu musimy się tu spotkać.... Znajdziesz tu na pewno wsparcie ale też i wiedzę jeśli będziesz czegoś potrzebować
zuza9292
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Styczeń 2019
- Postów
- 5 464
Dziękuję za odpowiedź [emoji4] mam taką nadzieję - nowy cykl to nowe szanse. Musi być tylko lepiej po tym wszystkim.@zuza9292 witaj kochana. Przykro mi że i Ciebie to spotkało. Dobrze, że wszystko się normuje i teraz dolacxysz do naszego grona staraczek bo przybywa nas coraz więcej
zuza9292
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Styczeń 2019
- Postów
- 5 464
Dziękuję za odpowiedź i za to, że przeczytałaś ten mój kawałek haosu w całości [emoji173]. Ja czekałam na pierwszą @ chyba 6 tygodni, sama nie pamiętam bo lato i jesień to dla mnie okres jak za mgłą. Ogromnie mnie to zabolało, że pierwszy cykl z zielonym światłem i pyk - brak okresu, ale przez torbiel. Taki traf. Teraz mam założenie, że nie ma planowania. Ten rok MA BYĆ DOBRY. KONIEC KROPKA [emoji173]@zuza9292 witaj. Przeczytałam w całości każdy organizm po poronieniu we własnym tempie dochodzi do siebie. Są tu dziewczyny którym zanikneła miesiączka, są takie które długo czekały na pierwszą @ i wiele innych przypadków. Na jedno dobrze ze dostałaś @ bo chociaż wiesz ze wraca co normy stymulacja to po prostu leki w pierwszej fazie cyklu żeby urosły pęcherzyki i potem zastrzyk na ich pęknięcie. Nie ma tragedii z tego co wiem, choć sama nie stosowałam dobrze ze dołączyłas do nas, choć przykro ze z takiego powodu musimy się tu spotkać.... Znajdziesz tu na pewno wsparcie ale też i wiedzę jeśli będziesz czegoś potrzebować
reklama
Dzoana88
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 23 Wrzesień 2018
- Postów
- 4 645
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 73
- Wyświetleń
- 16 tys
- Odpowiedzi
- 6
- Wyświetleń
- 3 tys
- Odpowiedzi
- 11
- Wyświetleń
- 4 tys
- Odpowiedzi
- 79
- Wyświetleń
- 67 tys
Podziel się: