Takaja123
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 17 Wrzesień 2018
- Postów
- 2 608
@cukier.wanilinowy to straszne zamiast wspierać w tym ciężkim czasie to jeszcze dokopia... Na szczęście macie siebie i nie poddaliscie się to najważniejsze.
Dzień dobry...
Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.
Ania Ślusarczyk (aniaslu)
@cukier.wanilinowy to straszne zamiast wspierać w tym ciężkim czasie to jeszcze dokopia... Na szczęście macie siebie i nie poddaliscie się to najważniejsze.
@Niepatrzwstecz niektórzy ludzie powinni nauczyć się trzymać język za zębami a nie tak paplać głupoty... Niektóre imprezuja chleja, pala, rodzą i jakoś nie przygotowują się do ciąży o takich już nie mówią, a jak kogoś spotka tragedia to wtedy każdy mądry.
To ja miałam to samo, ze jeszcze młoda, że gdzie ja miałam głowę, że mogłam szybciej sobie myśleć...mi męża siostra dokopała jak poroniłam.
powiedziała że sie nie przygotowaliśmy że jak dziecko to nie zabawa, że leki biore na nerwice, że nie moge ich brac itp. ogólnie że to moja wina.
a sama wpadła
To ja miałam to samo, ze jeszcze młoda, że gdzie ja miałam głowę, że mogłam szybciej sobie myśleć...
A za każdym razem jak nie miałam @ i myślałam, że się udało to " Oby nic nie było "... Także. Nie wiem czy to zazdrość... Napewno, widziałam jak oglądała USG każde, jaka była dla mnie jak byłam ciąży... Po prostu zazdrość.
No cóż ja jestem z tym sama, sama to przeżywam, bo nikomu nie nawet nie paliło, żeby powiedzieć, że po prostu mu przykro... Najzwyczajniej w świecie...
Mój partner bardzo się cieszył z tego wszystkiego, zawsze był, w szpitalu był codziennie od rana do wieczora przy mnie, cały czas jeździł ze mną po szpitalach jak miałam plamienia. Ehhh ale no niestety takiej rodzinie się nie postawia Twój chłopak?
Spoko, nie ma problemu. Ja wiem ze ona po prostu taka jest, więc przestalam się tym przejmować@roki_1991 rozumiem to nie wiedziałam. Czasami lepiej niektórych w rodzinie unikać tsk to już jest. Teraz masz swoją wymarzoną księżniczkę w brzuszku i już będzie dobrze cały czas Wam kibicuje
Rodzina niestety nie zawsze rozumie a często potrafią wbić największą szpile. Moi rodzice też bardzo przeżyli. Ale jeśli twoja rodzina jest taka to lepiej żeby nie wiedzieli o następnej ciąży. Po co robię psuć humor.Akurat wsparcie miałam tylko ze strony mojej rodziny. Moja mama cały czas płakała. Płakała w szpitalu. Jak leżałam tydzień czasu dzień w dzień ze mną, brała wolne. Pamiętam jak mnie wiozła do szpitala, jak już było źle... Tak się źle czułam, odszedł czop noc wcześniej, nie wiedziałam na początku co to... I zaczęły się skurcze do porodu, było mi słabo, ciężko oddychałam, bo dodatkowo miałam ciężkie zakażenie wewnątrzmaciczne i to ryzyko, że rozwinie się sepsa, chociaż ona groziła mi przez ten czas co chodziłam z zakażonymi wodami... A chodziłam długo... I szczerze, tylko wsparcie miałam od swojej rodziny, wszyscy mi płakali, moja mama najbardziej, jak mieli mi już zakładać tabletki wyszłam na chwilę i powiedziałam co się dzieje bo miała nadzieję, że jednak nie dojdzie do tego... Po obchodzie jej powiedział, że niestety nie uda się, masakra, nawet ja tyle nie płakałam co właśnie moja mama a jak już właśnie wyszłam przekazać, że założą mi tabletki to wtuliła się cała zapłakana, płakała jak przewozili mnie łóżkiem już po założeniu ich [emoji17] ja chciałam być silna i nie płakać, ale też płakałam. Najbardziej to wszystko przeżyła, ale była ze mną wszystko widziała, pomagała mi. Nawet jak miałam cewnik to wszystko widziała, jak wymiotowałam z bólu [emoji17]
I takie kur krowy ameby za przeproszeniem będą mi mówiły, że dobrze że tak się stało... Przecież straciłam dziecko, to było dzieciątko, istotka, żywa! Wszystko czuło... Ten cały ból... To co ja przeszłam to nic w porównaniu co przeszło moje dziecko i jak skończyło... Jest mi przykro, że rodzina mojego taka jest, obojętna na czyjeś cierpienie... Interesuję ich własną du.pa...
Mojego mama przyjechała do szpitala ale chyba na pokaz... I powiedziała mi jak rodziłam, że skoro tak łatwo weszło to tak łatwo nie wyjdzie... Cały czas ból du.pska, że zaszłam w miarę szybko, bez problemów praktycznie...
Całą ciążę przez jego rodzinę przepłakałam... Cały czas coś... I doczekali się, bo pewnie na to liczyli, ale teraz jak zajdę w kolejną ciążę to nikomu nie powiem i sama będę się cieszyć z tego stanu... Bo wolę mieć spokój i uniknąć zbędnego pier... I cieszyć się, nie jak w tej ciąży... Że afera za aferą przy mnie... I to w ciąży, gdzie ja dzień w dzień się stresowałam potem doszło jeżdżenie po szpitalach i cały czas płakałam... Ta ciąża nie była szczęśliwa niestety. Ale liczę, że kolejna będzie już i że będę mogła się cieszyć z tego stanu.
Ja wychodzę z założenia, że karma wraca, to wszystko do nas wraca i nie raz do nich wróciło... I szczerze, cieszę się z tego. Bo jak kuba Bogu tak Bóg Kubie! Taka prawda.
Nie ma co się szczypać z amebami. Trzeba być mądrzejszym. Bynajmniej mieli gul jak byłam w ciąży i miałam trochę satysfakcję z tego.