reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Ja pikole dziewczyny,sama nie wiem,co robic,nie chce czekac,bo mnie nerwy zjedza,z drugiej strony jak zrobie i wynik bedzie zbyt wysoki,to pewnie bede myslala,ze to nie od przeziebienia.
Chocuaz z dwojga zlego,nie wiem,czy nie lepiej zaczekac.Nie wiem.
 
reklama
Dzwonilam do wujka,ktory jest lekarzem.Powiedzial,ze radzi zaczekac,az przeziebienie minie,jezeli wynik ma byc wiarygodny.Kazal brac cos na przeziebienie,zeby przeszlo lagodniej i to wszystko.Chyba jednak zaczekam.Pewnie do tej pory osiwieje,ale trudno.Decyzja podjeta
 
hona No to teraz szybko zdrowiej. Swoją drogą dość niepokojące jest to, co Ci lekarz powiedział. No ale rozumiem go, że nie chce straszyć nie znając wyników badań - bo to jak wróżenie z fusów. Może i racja z tym przełożeniem wizyty - kilka dni nic tu nie zmieni, a będziesz miała spokojną głowę, że wynik jest wiarygodny.
 
Alza Michałek ma 13 mcy. Boje się ale wierze, że dam rade. Bo prawda jest taka, że to ja się bardziej boje i przeżywam.

OneMoreTime ja też czytałam tą książke co Alza. Ja niestety nie jestem w stanie znieść płaczu Michałka. Troche rzeczy stosuję z tej książki ale nie metode do usypiania czyli przetrwanie płaczu. Ja nigdy Michałka nie usypiałam na rękach tylko kładłam Go do łóżeczka i głasiałam i spiewałam. Od jakiegoś czasu czyli już pare miesięcy Misiu nie chce spać w łóżeczku tylko śpi z nami. Generalnie to od początku było tak, że pierwszy sen spał w łóżeczku a potem strasznie płakał i nie byłam w stanie go nadal uśpić w łóżeczku i spał z nami. Ja jestem tego zdania, że skoro płacze i potrzebuje się przytulić (bo inaczej nie zaśnie jak mnie nie złapie za włosy czy szyje) to go przytulam. Jakoś nie wyobrażam sobie, że go oleje jak płacze bo chce się przytulić. Kocham te malutkie rączki wtulone we mnie. Do 18tki z nami pewnie nie będzie spał. U nas generalnie jest duży problem ze spaniem bo Misiu się budzi często i płacze. Odkąd go już nie karmię piersią to jest ciut lepiej bo potrafi już ze 2-3 godziny ciągiem przespać. Próbowałam stosować pauze tak jak w tej książce jest ale Michałek zaczyna tak płakać, że już nie zaśnie. Dla mnie przetrwanie płaczu nie wchodzi w grę. Poza tym aż tak bardzo mi nie przeszkdza spanie z nim i tulenie. Nie potępiam nikogo jeśli potrafi tak rygorystycznie do teo podchodzić ale sama tego nie zastosuje. U nas wymuszanie się już po mału zaczyna ale na razie potrafię sobie z tym poradzić.
 
Olasec ja myślę, że to nie jest kwestia, kto potrafi wytrzymać płacz a kto nie. Po prostu nie jesteś na tyle zmęczona i zdesperowana, żeby zastosować się do tej metody. Ja też bym najchętniej do dzisiaj tuliła Olka w nocy z nami w łóżku, jest taki milutki i kochany, ale nadszedł dzień apogeum, kiedy miałam dwa wyjścia: zwariować albo zacząć się wysypać. Są dzieci, które jakoś od początku są śpiochami, ale Olek jest raczej tego przeciwnością a ja muszę się wysypiać, po prostu muszę. Inaczej nie funkcjonuję.
 
Olasec nie widzę nic złego w spaniu z dzieckiem.....ponieważ u mnie jest tak samo. Nikosia wzięłam do łóżka jak miał 5 miesiecy.....miałam dosyć wstawania na karmienie.....zdarzało mi się zasnąć trzymając Go na kolanach, bałam się ze Go upuszcze.
Śpimy razem do dnia dzisiejszego. Jak nie mogę zasnąć to wpatruje się w niego....uwielbiam patrzeć jak uśmiecha się przez sen :)

Ale rozumiem też Alze.....dzięki Niej wiem co to jest przespana noc :)
Nikos potrafił się budzić w nocy na cyca nawet 7 razy w ciągu nocy (czasami co pół godziny).....wiem że sama Go do tego przyzwyczaiłam.....ale z dnia na dzień było coraz gorzej.....chodziłam niewyspana.....wygladalam jak zombie.....czasami nawet poplakalam się z bezsilności.
Dzięki radom Alzy powiedziałam dość.
Zamiast cyca podawałam w nocy wodę. Nikos napil się i szedł dalej spac. Zero płaczu :) A ja w końcu wiem co to jest przespana noc.....Wytrzymałam bez spania 14 miesiecy.
Od dziś Nikos w ogóle nie dostaje cyca. Już starczy. Karmilam prawie 19 miesiecy.
Mimo że ciągnął mnie za koszulę nocną, pukal rączka w poduszkę żebym się położyła tak jak zawsze i dała mu cyca......nie uleglam. I nie ulegne ;) Zjadl obfita kolacje, napil sie wody.....umylismy zabki i poszedl spac....zasnal w ciagu 5 minut :)
 
Jeśli mogę coś polecić do poczytania dla mam spodziewających się dziecka - ode mnie rekomendację dostanie "Mocno mnie przytul" Gonzalesa (wyd. Mamania), a dla tych, którzy już mają niemowlęta i małe dzieci (choć dla spodziewających się też się nada) "Dziecko z bliska" Agnieszki Stein (też Mamania). Ale uwaga: czego byśmy na temat dzieci i wychowania nie czytały, zawsze warto czytać krytycznie i nie przyjmować wszystkiego jak leci.

W dzisiejszych czasach zalewają nas wręcz różne teorie wychowania dzieci, sprawiając, że jako rodzice czujemy się zagubieni, niekompetentni, ciągle się zastanawiamy, czy na pewno robimy wszystko dobrze, czy taki lub inny nasz ruch nie zrujnuje naszym pociechom życia. Moja rada jest taka: kochać, szanować, nie bić i nie znęcać się psychicznie. Tylko tyle i aż tyle. NIE ma uniwersalnej teorii wychowania, zawsze należy uwzględnić w tym wszystkim (zależnie od kwestii) duet mama-dziecko oraz trio mama-tata-dziecko. Nie ma dwóch identycznych duetów i trio. Każde dziecko ma inne potrzeby, ale i rodzice mają swoje potrzeby, nie mogą całe życie robić wszystkiego przeciwko sobie bo tak ktoś w jakiejś mądrej książce zalecił, bo pękną psychicznie. Jedna mama nie daje rady z niewyspania i przetrenuje swoje dziecko do usypiania we własnym łóżeczku - a dziecko jej na to pozwoli, w miarę łatwo się temu podda. Inna mama nie daje rady z niewyspania ale musi szukać innej metody, bo dziecko stawia bardzo duży opór, więc może zapakuje dziecko do własnego łóżka i to jej pozwoli funkcjonować. Tu chyba nie ma złych rozwiązań. Każdy szuka swoich metod "przetrwania" i u każdego sprawdzi się co innego. Nie musimy się tłumaczyć ze swoich wyborów, nie musimy nikomu udowadniać, że nasze metody są lepsze. Grunt, żeby stała za nimi miłość i troska. Wychowanie dziecka to nie jest misja naszego życia, egzamin, który musimy zaliczyć na piątkę i z którego świat nas będzie rozliczał. Ludzie wychowują dzieci od zawsze i to się po prostu dzieje samo. Teraz mamy trochę większą wiedzę i zrozumienie dla psychiki i rozwoju dziecka, możemy to zrobić lepiej, zapewnić dzieciom lepszy start, ale nie możemy przeholować. Dzieci i tak kiedyś będą musiały żyć w grupie, w społeczeństwie, niezależnie od naszych przekonań będą sobie musiały radzić z tym, że inni mają swoje emocje, że każdy liczy się przede wszystkim ze sobą i swoją rodziną, że trzeba współpracować z ludźmi mądrymi i głupimi, o różnych poglądach, że nie wszystko na świecie jest dobre i sprawiedliwe, a w ogóle to całe nasze funkcjonowanie w społeczeństwie jest podyktowane kijem i marchewką. Jak na to spojrzeć z tej perspektywy to to, czy dziecko będzie musiało trochę się dostosować do matki w tym czy w tamtym, bo matka nie daje rady, albo że czasem rodzicowi puszczą nerwy i nakrzyczy na dziecko za coś, za co w sumie nie warto było - jakie to ma znaczenie? Nie warto sobie na te wszystkie drobnostki psuć nerwów i piętrzyć wyrzutów sumienia. Wszyscy jesteśmy ludźmi. Szkoda tylko, że czasami mamy tendencję do patrzenia na innych z góry. Ja zrobiłam tak i tak i moje dziecko chodzi jak w zegareczku, jestem świetną matką - a ty, popatrz, no zupełnie sobie nie radzisz, trzeba było zrobić tak samo, jak ja. I nie bierzemy pod uwagę, że to, że nam się udało wcale niekoniecznie jest zasługą naszych supermocy rodzicielskich i że te same metody w przypadku innego dziecka nie zadziałają albo przyniosą wręcz przeciwny skutek. Nie wykazujemy zrozumienia dla rodziców, którzy mają problemy tam, gdzie my ich nie mamy. Ba, patrzymy na nich krytycznie. A szkoda. Przez to wiele osób mam wrażenie potem z każdego swojego wyboru się przed innymi tłumaczy.

Czytajmy mądre książki. Oczywiście. Ale nie bierzmy ich za bardzo do siebie. Jak coś u nas idzie inaczej, niż autor to sobie wymyślił, odpuśćmy. Śpijmy z dziećmi, śpijmy bez dzieci, karmmy mlekiem własnym albo modyfikowanym, podawajmy papki albo stosujmy BLW, nośmy w chustach albo woźmy w wózkach - jak komu wygodniej, lepiej, sprawniej i weselej przejść przez macierzyństwo. To wszystko ma dużo mniejsze znaczenie, niż sobie próbujemy wmówić.
 
kat Nie stresuj się tak ;-) Nie zauważyłam by tutaj ktokolwiek krytykował czyjeś metody wychowawcze. Każda z nas tylko opisała własne doświadczenia i co u której się sprawdziło. Nikt nie zmusza tutaj nikogo do korzystania z jego metod. Z jednym muszę się zgodzić - dzisiejszy pęd do bycia idealnym często utrudnia nam macierzyństwo. Trzeba nieco odpuścić, dać sobie trochę luzu, odseparować się od wizji idealnej matki, żony i kochanki, pozwolić sobie na gorsze dni, zmęczenie. Dzieci będą szczęśliwe, gdy ich mamy również :)
 
reklama
witch, ja się w ogóle nie stresuję, zebrały mi się przemyślenia z ostatnich czasów a propos tego, co obserwuję i tak na zapas napisałam, nie mam na myśli atmosfery na forum tylko atmosferę wokół macierzyństwa w społeczeństwie
 
Do góry