Witajcie
Wiecie co?Ja czasami sie zastanawiam,czy moje zycie,to czasami nie jakis czeski film.Pojechalam rano do przychodni na powtorzenie tsh.Musialam zabrac Alana,mlody czesto sie niecierpliwi w takich sytuacjach,ale nie mialam wyjscia.W miedzyczasie,jak pani przygotowywala swoj sprzet,ja zapytalam,czy to wogole mozliwe,zeby pomylili sie w laboratorium?Spojrzala i powiedziala,ze nie wydaje jej sie.Po zakonczonym badaniu dostlam numer pod ktorym po godz. 18 bede mogla wynik podejrzec.Podziekowalam,wyszlam z gabinetu,zatrzymalam sie przed koszem,zeby wyrzucic wacik i slysze,halo momencik,prosze chwile zaczekac.Weszlalm jeszcze raz,Widze,ze pani przeglada jakas kartke,porownuje kody,mysle pieknie.Namieszala z kodami oznaczajacymi pacjenta,kod ktory ja dostalam nalezal do jakiejs starszej kobiety,ktora byla przede mna.W ramach usprawiedliweinia uslyszalam ,ze tak to jest,jak sie robi kilka rzeczy na raz.I wiecie,co juz mi po glowie chodzi,ze i tak jeszcze raz bede musiala zrobic to tsh,bo kuzwa jak nie laboratorium to pani pielegniarka sie pomyli.Jutro ma dzwonic i przkazac wynik ,juz nie moge sie doczekac,aby ja zapytac,czy to napewno moj i czy tym razem nie pomylka.