Cześć Wszystkim
czytam Was regularnie od grudnia ubiegłego roku, kiedy to dołączyłam do grona aniołkowych mam. Bardzo pomogło mi lektura Waszych postów. Zapalam światełka dla wszystkich Aniołków, a dziewczynom, którym się udało składam serdeczne gratulacje i otaczam modlitwą.
Moje maleństwo straciłam w 8 tygodniu ciąży, a dowiedziałam się o tym 2 tygodnie później, w dniu moich urodzin. W dniu moich imienin odbył się pogrzeb naszego maleństwa. Nie muszę pisać co przeszłam, bo każda z nas ma to na swoim koncie. To było nasze pierwsze dziecię. Dość późno wyszłam za mąż, ale mój K jest spełnieniem moich marzeń. Było warto tyle czekać. W ciążę, jak na swój wiek zaszłam bardzo szybko, w trzecim cyklu starań, a tak naprawdę w pierwszym cyklu wykorzystanym na maxa. Ogromna radość, która trwała przeszło miesiąc. Później ogromny ból.
Dzięki mojemu K pozbierałam się i dziś znów jestem w ciąży. Na tydzień przed spodziewaną @ zaczął się ból głowy. Śmieliśmy się z K, że znów w pełni wykorzystany cykl i będą 2 kreski na teście. I tak się stało. 6 maja pierwszy test i jest bladzioch. Dobrze, że nie mam 18-stu lat
W ubiegłym tygodniu byłam u ginekologa i jest wyczekany pęcherzyk ciążowy (4 tydzień, 6 dzień). Kolejną wizytę mam 8 czerwca, to jeszcze ponad 2 tygodnie, nie wiem jak wytrzymać. Moja radość, przeplata się z ogromnym niepokojem. Tak bym chciała, żeby tym razem było dobrze, żeby wszystko się udało. Z objawów ciążowych mam ciężkość i bolesność piersi, bóle i zawroty głowy, zero mdłości i to mnie martwi. No i jak pisała Angelstw też mam okrutnego lenia.
Trzymajcie kciuki!