reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Martavel już myślałam o takiej spokojnej rozmowie, przedstawieniu swoich argumentów, ale z nią to nie ma gadki. Moja mama zna ją dosyć dobrze i pytałam, co myśli o takiej pogadance. Powiedziała, żebym lepiej tego nie robiła, bo znając Krystynę (teściową) to okręci kota ogonem, zrobi z siebie ofiarę, napuści wszystkich na mnie i tyle będzie z ugodowego załatwiania sprawy. Ja nie jestem z tych, co lubią się kłócić, zawsze staram się zażegnać konflikt zanim się dobrze rozkręci. Ale z teściową się nie dojdzie... Męczy mnie to strasznie :no:
A co do włosów to wiem, że po ciąży tak się dzieje, ale to co ze mnie leci, to jest o wieeele, wieeeele za dużo. Już kiedyś miałam problem z wypadaniem włosów na podłożu stresowym (jak zaczęłam studia), wiem jak to wygląda. Poza tym mam rzadsze włosy niż wtedy. Udało mi się je wtedy odratować roczną kuracją suplementacyjną. No i trochę się otrzaskałam i stres na studiach był mi mniej straszny. Teraz chyba nie pozostaje mi nic innego jak znowu zrobić analizę pierwiastkową włosów i suplementować się, suplementować i suplementować... Czytałam jeszcze, że mezoterapia pomaga, ale gdzie ja pójdę do dermatologa przy Olku... Mogę sobie pomarzyć :-(
U nas problem ciągle wisi w powietrzu. Moja mama zapraszała nas na dzisiaj na obiad ale wspólnie z mężem ustaliliśmy, że Olek nie wyzdrowiał jeszcze do końca, nie ma co ryzykować, w poniedziałek w końcu szczepienie, więc jej odmówiłam. A tutaj proszę, do teściowej to już możemy jechać, mąż nawet nie zapytał mnie o zdanie. Matczyna intuicja podpowiada mi, że należy dzisiaj siedzieć na tyłku w domu i nigdzie nie chodzić. Ale mąż już czuje wiatr w tyłku (chyba ma to po mamusi) i jest niezadowolony, że niby wymyślam. Tak sobie przypominam wiele rzeczy po tym, jak wróciliśmy ze szpitala i za każdym razem, jak intuicja podpowiadała mi co innego, niż mąż twierdził, a robiliśmy to, co on chciał, to wychodziło zawsze źle. Jak teściowa przylatywała do nas na miotle 100 razy dziennie i mówiłam z niezadowoleniem "znowu ona..." to oburzał się, że powinnam być wdzięczna, że chce do nas przyjeżdżać. A trzeba było na samym początku ustalić zasady, byłoby łatwiej. Teraz Krystyna jest rozpuszczona jak dziadowski bicz i nie ma w planach odpuścić. Jak przychodziła zasmarana i zaglutowana to powinnam jej do domu nie wpuścić, tak jak mi do głowy przyszło w pierwszym momencie, ale no przecież to teściowa, nie można tak. I co? Olek jest chory. Teraz uważam, że powinniśmy zostać w domu, ale mąż twierdzi, że ja po prostu nie chcę iść do jego rodziców. No i zawsze tak wychodzi, że moja troska o dziecko jest odbierana odwrotnie, z zupełnie niewłaściwej strony. :wściekła/y::no:

MisiaMonisia wspieram Cię myślami, mam nadzieję, że z mamą będzie wszystko dobrze. Daj znać po wizycie <przytulam>
 
reklama
Witajcie...
Jestem jedną z Was... Po długich staraniach ( ponad 4 lata), leczeniu niepłodności, zaszłam w ciążę o dziwo w naturalny sposób. Szczęscie jednak nie trwało zbyt długo... W 5 tyg. dowiedziałam się że jestem w ciąży, a w 8 tyg., że serduszko przestało bić :(((
Było to Ponad 3 miesiące temu a serce wciąż boli i łzy lecą...
Nie wiem co będzie... Czy będziemi dane... Mam problemy z cyklami... Bezowulacyjne :(
Gratuluję wszystkim, którym się udało... Muszę wierzyć, że mi też sie uda, chociaż jest cholernie ciężko...
 
Misia
I jak z Mama? Zrobili jakies badania?nieustajace&&&&&&

Smaki zycia
Witaj. Swiatelko dla Twojej Kruszyny[*]
Ja mialam bardzo podobnie. Mam problemy z cyklami. Tak jak i Tobie udalo mi sie zajsc naturalnie, niestety....
A czy sie leczysz? Dostajesz leki stymulujace owulacje? Ja po poronieniu zmienilam lekarza...
I sie bardzo ciesze. I choc na razie sie nie udalo mam konkretny plan dzialania ustalony.
Zostan z nami, bo obecnosc tu i rozmowy daja prawdziwa ulge Dla duszy i oparcie.
 
Dziękuję lumia
Obecnie nie chodzę do lekarza... Mąż na wyjeździe... a poza tym z doświadczenia wiem, że chyba psychika się blokuje. Rok temu miałam inseminację... Nieudaną. Po niej się podłamałam i postanowiłam zrobić przerwę. W Dzień Chłopaka, we wrześniu zrobiłam mężowi najpiękniejszy prezent... Pokazałam 2 kreski na teście...
Obecnie nie mam siły na ponowne wizyty, leki itp. chyba zostawię to, póko co, własnemu biegowi... Jest ciężko... Moje życie wogole jest do bani...
 
Smaki życia Swiatełko dla Twojego Aniołka [*]
Ja dokladnie 3 msce temu też straciłam swoje Maleństwo. Raz jest lepiej raz gorzej. Dzis gorzej bo 1 dnia kazdego miesiąca wszystko do mnie wraca i łzy lecą ciurkiem. Mi wiele daje to forum. Mam się przed kim wyżalić, bo przeciez wszystkie przechodziłysmy to samo. A to że tylu dziewczynom udało się zdrowo donosić ciąże daje mi nadzieję. Trzymaj się ciepło i pisz co Ci leży na serduchu.
 
Smaki życia witaj! Światełko dla twojej Kruszyny [*]. Trzy tyg temu koleżanką z pracy mająca jedno dziecko poroniła druga ciążę. Wiesz co mi powiedziała ? Ze gdyby nie spotkanie z pewna 40 letnia kobieta, która od wielu lat starała się o dziecko z mężem,poroniła 9 razy to sama by się załamała. Teraz widzi, ze wystarczy być wytrwałym i wierzyć,bo ta kobieta jest w końcówce zdrowo przebiegającej ciąży. Tez miała chwile zwątpienia ale się nie poddała. Jedna z nas ma piękny status ze człowiek nie wie ile jest w stanie zniesc dopóki życie go nie doświadczy (wiem ze trochę przekrecilam ale chodzi o sens). Teraz boli. Będzie bolalo i później. Będzie bolalo i będziesz się bala do samego końca jak juz będziesz w ciąży. Taka niestety nasza natura - kobiet doświadczonych strata. Dlatego mamy siebie i mamy to miejsce aby się wspierać i pomagać. Zostań z nami. Pisz co ci leży na sercu. Wszystko. Nie ma znaczenia czy to będzie nawet wkurzenie na niepozmywane naczynia. Jesteśmy tu dla ciebie. Nim się obejrzysz zobaczysz ze i w tobie rośnie fasolka. :)
 
smaki_życia światełko dla Twojego Aniołka (*) ......wiem jak Ci ciężko.....zreszta każda z Nas to wie.........Przytulam mocno :*
Zostań z Nami

Kurcze........coś mi zjadło mojego posta :confused: Jak wróciłam od mamy to pisałam co i jak..i widze że tego nie ma
No więc napisze jeszcze raz....
Nic konkretnego sie nie dowiedzieliśmy, bo jest weekend, nie ma lekarzy, wyniki będą dopiero jutro.
Wiem tylko tyle że prócz zapalenia płuc mama ma coś z sercem. JUż od dawna chodziła i łapała sie ze serce i mówiła ze Ją "gniecie"....Ale cały czas zganiała na nerwy......że synowa Ją denerwuje i syn (pamietacie te nasze przeboje z bratem i bratową).
Wczoraj upuszczali mamie krew, bo stwierdzili że jest za gęsta.....Po chwili zemdlała wiec przestali :-(. Dostaje jakieś leki moczopędne dożylnie, bo ma za dużo wody w organizmie...Jest cała opuchnięta.
Podejrzewaja tez cukrzycę.....co chwilę chodzą i mierzą Jej cukier. Moze to byc genetyczne....mamy brat i siostra od kopy lat chorują na Nią. Oczywiscie jak to mama zaczeła płakać i przepraszać mnie, bo to pewnie przez Nią mam cukrzycę..i boi sie ze mi zostanie po ciąży. Ja też sie tego bardzo boję......ale w razie jak faktycznie zostanie to nigdy nie będę Jej obwiniać o to. Przecież to nie będzie mamy wina.
Na dodatek pielęgniarki są tak nieprzyjemne ze pies je drapał :wściekła/y: Włożyła mamie źle wenflon i wypadł.....Mama poszła to zgłosić...a ta na Nią wsiadła że sama go wyrwała ..... Co za franca!!!:wściekła/y: O nic nie można zapytać bo ujadają ryjem ...
 
reklama
OneMoreTime :-) mam nadzieję że udało Ci się dorwać coś sexi ;-)na dzisiejszą randkę ;-) napisz jak było :-D

Misia ja pinkole...:-(przykro mi że na koniec ciąży jeszcze takie stresy i nerwy Cię dopadły :baffled: najważniejsze że Mama trafiła wreszcie do szpitala i jest pod opieką lekarzy!

martavel już o tym pisałam, ale franca zgaga męczyła mnie jeszcze w czasie partych skurczy na porodówce:angry: za to zaraz po urodzeniu poszła sio! ;-) jak ręką odjął:tak:

alza Jasio ma teraz tak, że w dzień wyśpi się po wsze czasy, w nocy to wygląda tak, że owszem na jedzenie budzi się 2 razy, ale zanim go przebiorę, nakarmię to mija jakieś 30 minut po czym Misio jest wyspany, oczy jak 5 złoty i bawi się w obserwatora świata :-D i tak np. przez godzinę :-p więc biorę go do nas do łóżeczka i ja przysypiam, a jak mu smok wypadnie z buzi to tylko mu włożę i ja drzemię dalej a on może spokojnie sobie obserwować :tak:
a Ty to masz Kochana masakrę z tą teściową :angry:

smaki życia Kochana bardzo mi przykro że trafiłaś tu jako jedna z nas...światełko dla Twojego Aniołka
[*]
wiem, pewnie pomyślisz, że łatwo mi się mówi...wcale nie! Bo sama przeszłam przez stratę...ale nie trać nadziei! Bądź dzielna i nie poddawaj się! Dużo siły do walki Ci życzę! Oczywiście zostań z nami, będzie Ci łatwiej strawić ból...

ja napiszę tylko szybko co u nas po wizycie piątkowej. Otóż Misio na moim mleku przez tydzień czasu (od wypisu ze szpitala) przytył 395gram :tak: waży 3400g :tak: jestem taka dumna i szczęśliwa! Bardzo się bałam, że moje mleko mu nie wystarcza, i że nie będzie przybierał na wadze tak jak powinien. Generalnie rośnie zdrowo i wszystko jest tak jak być powinno :blink: wczoraj do Jasia przyjechali Dziadkowie, pojutrze Mąż wraca do pracy więc przez tydzień jeszcze będę miała wsparcie Mamy a później zostaniemy z Jasiem sami i lepiej niech wyjdzie słonko bo już mnie coś trafia od siedzenia w domu...
 
Do góry