Ewel nigdy nie szczepiłam się na grypę, bo wiem, że prawdopodobieństwo ochrony przed zachorowaniem jest znikome, ale po poronieniu, jak planowaliśmy kolejne starania, stwierdziłam, że lepsze cokolwiek niż nic. Zwłaszcza, że najprawdopodobniej poroniłam przez infekcję wirusową.
Jeżeli chodzi o te palaczki, alkoholiczki, przypadkowe ciąże, to mam na to swoją teorię. One nawet nie wiedzą, że zachodzą w ciążę. Czasami ronią samoistnie i nie zdają sobie z tego sprawy. Poza tym w tak ciężkich warunkach przetrwają tylko najsilniejsze zarodki i później płody. Jak robimy wszystko, żeby podtrzymać ciążę, to czasami odwlekamy to, co nieuchronne. Po moim poronieniu pewna pani przyszła do mnie do gabinetu i powiedziała, że lepiej, że tak się stało niż jak bym miała urodzić chore dziecko. Jej syn ma dziecko (już duże, może 15-letnie) z porażeniem dziecięcym, jakimiś zespołami wrodzonymi. Wiem, jak wyglądają takie dzieci, ile to jest pracy, pieniędzy, smutku. Z początku myślałam, że wolałabym takie dziecko niż martwy płód, ale teraz z trochę dłuższej perspektywy czasu patrzę, że jednak miała rację.
Co do poronień zatrzymanych, to powinno się zrobić łyżeczkowanie macicy. U mnie już właśnie zaczęło wszystko gnić, gdyby nie zabieg, pewnie po jakimś czasie bym się wykończyła...
Dziewczyny nie mam pojęcia, po co podawali Wam tabletki na wywołanie poronienia???
Z tego co tu piszecie, to nie działa, przysparza tylko bólu, później konieczne jest podawanie leków przeciwbólowych... Ja miałam zabieg planowy, pod narkozą, jeden wlew ketonalu dożylnie po zabiegu i koniec. Wydaje mi się, że to tylko dowalanie problemów wykończonym sytuacją kobietom...
NataliaS powiem Ci, że ja jestem jednak chyba bardziej facetem niż kobietą... Po poronieniu nie potrafiłam o tym rozmawiać. Jedyne co powiedziałam, to przez tel jak dzwoniłam do męża zaraz po przyjęciu do szpitala- Pieprzyk nie żyje. Później zatkało mi gardło i nie mogłam już nic powiedzieć. Dzwoniłam jeszcze do mojego gin, ale termin medyczny- martwa ciąża, jakoś łatwiej mi przyszedł do powiedzenia. Teraz, tyle czasu już minęło, rozmawiamy z mężem tylko o tym, że we Wszystkich Świętych musimy kupić NASZ znicz i go zapalić, sami. Bez słów, bez zbędnej oprawy, robimy to w ciszy, każdy cierpi, oboje wiemy, co myśli drugie.
Mało prawdopodobne, żebyś miała teraz okres. Ja miałam chyba po 5-6 tygodniach. Z tego co zaobserwowałam, to większość z nas ma raczej później pierwszą @ niż wcześniej. Cycki mogą Cię boleć z powodu zmian hormonalnych po #
Doris tyle czasu mnie nie było, a u Ciebie tyle Aniołków??? :-
-( Światełka dla nich (*)(*)(*) Trzymaj się Kochana :*
Angelstw dobrze, że już jesteś w domku
Wysypiaj się, póki możesz, już niedługo sen będzie tylko dla mięczaków ;-)
Jak mój gin mi tak mówił, to nie rozumiałam, o co mu chodzi... ;-)
Twój mąż zrozumiał, że nosiłaś Wasze dziecko dopiero, jak poroniłaś. Dopiero jak urodziłam i zobaczyłam Olusia to dotarło do mnie, że Pieprzyk też urósłby do takich rozmiarów, był takim samym cudem jak Olo. Wiedziałam, że był cudem, że miał rączki, nóżki, ale dopiero po urodzeniu Olka porażająco mocno to do mnie dotarło.
Już leci Ci mleko??? Tylko się cieszyć, pewnie nie będziesz miała żadnych problemów z laktacją :-)
Lumia z tym solarium to chyba musisz zapytać gina... Wydaje mi się, że w ciąży nie wolno... A co do ćwiczeń, to ja ćwiczyłam cały czas starań, codziennie 5km biegania albo godzina ogólnorozwojówki. Dopiero jak test wyszedł pozytywny, po wizycie u gina i jego wyraźnym nakazie leżenia 22 godziny na dobę, odpuściłam ćwiczenia. Później trochę do nich wróciłam od piątego miesiąca ciąży do czasu, aż trafiłam do szpitala. Oczywiście w ciąży nie biegałam tylko robiłam jakieś takie coś dla ciężarnych w drugim trymestrze. Swoją drogą bardzo fajne, pokazywane przez ciężarną. Bo te wymyślone przez fitneski, chude szprychy, są nie do wykonania z odbojnikiem z przodu.
OneMoreTime ale się do Ciebie infekcji przyczepiło... Może trzeba pomyśleć o czymś na zwiększenie odporności? Trzymam kciuki, żeby jednak udało Wam się spotkać na przedwalentynkowe harce
i później żebyś miała prezent w postaci dwóch kreseczek :-)
SeeYou polecam serię Nepomuckiej "Kochanek niedoskonały", "Małżeństwo niedoskonałe" itd. Już nie pamiętam, która część jest pierwsza, ale uśmiać się można po pachy. Żałowałam, że się skończyła :-)
MisiaMonisia u Ciebie już 3 z przodu :-)
Olasec trzymam kciuki za bijące serduszko !!! :-)
Anty ja miałam normalne @ właśnie takie, że jeden dzień w środku przerwy był.
A ja jestem chora
W sobotę mieliśmy chrzest Olka i po nim w nocy zmarzłam- zasnęłam w trakcie karmienia rozebrana od pasa w górę... Na szczęście Oluś nie wykazuje żadnych oznak choroby, więc kamień z serca. Teściowa mówiła, że dzieci po chrzcinach są grzeczne i powiem Wam, że coś w tym jest. Już w sobotę rano mieliśmy kolędę i ksiądz pokropił go wodą święconą i był grzeczny :-) Na chrzcie nie płakał, trochę się tylko zbuntował, jak lali na niego wodę, później zasnął. I tak od chrztu jest bardzo grzeczny :-) Jak bym wiedziała, że tak będzie, to ochrzcilibyśmy go już w szpitalu!! :-) Śmialiśmy się, że będziemy go kąpać w wodzie święconej :-)