reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Edyta, super, że wizyta udana i jesteś zadowolona :)

Nisiao, 5 tydzień od ostatniej miesiączki, więc bardzo wcześnie. Nie widzę, żeby na razie coś plamiło, na szczęście.

Dziewczyny, mam ochotę usiąść i płakać. Znowu się spryskałam tym przeklętym offem, bo inaczej się tutaj nie da! Jak nie wymyślę czegoś bezpiecznego na komary w I trymestrze ciąży, kiedy wszystko szkodzi, to się na całe lato będę musiała zamknąć w domu! Nawet z psem na spacer się nie da wyjść. Mieszkam koło lasu i rzeczki i komarów jest tyle, że aż gęsto w powietrzu. Tną przeokrutnie nawet w ciągu dnia, w pełnym słońcu, i to tną tak zażarcie, że jak się niczym człowiek nie wypryska to będzie jednym wielkim chodzącym bąblem. Od razu automatycznie zaczyna się skakać, piszczeć, wymachiwać kończynami. Jak się spryska to jest w porządku, zawsze któryś wynajdzie miejsce mniej opryskane i i tak użre, ale wtedy jest kilka ugryzień, a nie kilkadziesiąt. Tyle czekałam na lato, na ciepło, żeby móc siedzieć na słoneczku, spacerować po okolicy, a tu taka kicha. Przecież nie będę się codziennie OFFem pryskać, bo na pewno zaszkodzę maluchowi. Cholera jasna.
 
reklama
katherinne proponuję żebyś się wybrała do apteki i zapytała o jakieś inne środki na komary, albo chociaż po ugryzieniu, które nie są szkodliwe dla dziecka w I trymestrze, mam nadzieję że coś się takiego znajdzie, ja niestety się nie orientuję


kobietka ja się wcale nie dziwię że ćwiczysz z wózkiem, ja też "powoziłam" kilka razy siostrzenicę i siostrzeńca i to wcale nie jest takie oczywiste że jak prosto idziesz to i prosto jedziesz :wink::wink: fajnie że sobie ćwiczycie z mężem, z tego co dziewczyny pisały o seksie w ciąży to wywnioskowałam że trzeba się cieszyć boboseksami puki można bo później może być dłuższa abstynencja... ja oczywiście też uważam że w ciąży to na pierwszym miejscu jest dzidzia i jej bezpieczeństwo a później przyjemności ale jeszcze nie miałam okazji się za bardzo przekonać o tym jak to jest w praktyce :-) narazie to mam przymusową abstynencję bo mąż wyjechał i sobie nie poćwiczymy :no2:


martussia powodzenia na egzaminach i w pisaniu pracy, tutaj też mamy taki swój mały fanklub pisania magisterki, wszystkie to wręcz uwielbiamy ;-):tak: cieszę się że córeczka dostarcza ci tyle fajnych wrażeń :-)
 
Cały czas dziwi mnie brak informacji na środkach przeciw komarom, żeby nie używać w ciąży. Zastanawia mnie, czy gdyby były niebezpieczne w ciąży i brakowałoby takiej informacji, czy nie posypałyby się procesy. W wielu miejscach znalazłam odniesienie do badan:

"Many pregnant or breastfeeding moms worry about the safety of using an insect repellent that contains conventional ingredients, such as DEET. However, those fears can be put to rest. A study conducted in Thailand found that no adverse neurological, gastrointestinal or dermatological effects were noted in the women exposed to therapeutic doses of DEET in their second and third trimester. Furthermore, even though measureable levels of DEET were found in the cord blood, no adverse effects on survival, growth or development were observed in the infants, of mothers who used DEET, at birth or at one year of age.[SUP]([/SUP][SUP]1[/SUP][SUP])[/SUP]Currently, there are no data on the effects of DEET on women in the first trimester but its use is assumed safe"

Pierwszy trymest na ludziach nie był badany. U zwierząt nic groźnego nie wyszło. Więc może niepotrzebnie panikuję?
 
Witam się słonecznie - jak zwykle potajemnie podczytuje, a praktycznie niewiele piszę, ehhh niedobra ja. ;-)

anilek77 w kwestii walki z pragnieniem mogę zasugerować dwa sposoby - pierwszy to dodanie czegokolwiek do wody (soku np z cytryny, łyżeczkę orenżatki rozpuszczalnej) - organizm inaczej traktuje samą wodę (szybko przerzuca do nerek), a inaczej wodę z dodatkiem (traktuje "jak pokarm", czyli trochę go trawi, przez co dłużej trwa uczucie zaspokojenia pragnienia). Drugi to nie pić łapczywie - odczuwając pragnienie często niemal wlewa się w siebie szklankę wody (albo i dwie), co organizm automatycznie przekierowuje, gdzie trzeba i wydala (pot, mocz), lepiej pić małymi łyczkami (delektując się). Tyle mi wiadomo w tej sprawie.

Katherinne jedyny skuteczny sposób (względnie skuteczny), jaki znam to dym z ogniska, ale nie wiem czy chcesz całe lato przechodzić pachnąc, jak wędzonka ;-).

Mamusia synka trzymam kciuki za dwie kreseczki. Może faktycznie jeszcze za wcześnie na test (czasem się owulka lubi poprzestawiać)...

Kobietka22 gratuluje pozytywnych wieści, czas do staranek szybko zleci. :-D

Martussia2203 a o czym prace piszesz? Powodzenia w pisaniu pracy i w końcowych egzaminach.
Potajemnie zazdroszczę (tak pozytywnie) wszystkim studiującym. Najchętniej sama udałabym się na kolejne studia (gdyby nie skomplikowała się sytuacja z moją pracą już w zeszłym roku bym zaczęła, ale niestety trzeba było się wycofać :nerd:). Jestem uzależniona od studiowania, ale i tak na najbliższy czas muszę odłożyć plany z rozpoczęciem nowego kierunku. :confused:

***

Jak się cieszę, że trafiłam na Waszą dyskusję o stosunkach w czasie ciąży. Ostatnio naszła mnie taka refleksja, czy faktycznie jeśli już się decydować na współżycie to z prezerwatywą. Próbowałam zagadnąć siostrę co myśli na ten temat, ale jakoś nie podzielała mojego entuzjazmu, uznając, że przesadzam. Heh. Widzę jednak moja logika ma swoje jakieś podstawy i pomysł wbrew pozorom do złych nie należy. Żeby jeszcze mieć możliwość wcielić go w życie...
My od początku abstynencja narzucona przez lekarza. Mąż jakieś podchody próbował robić, ale i tak w rezultacie nie miał odwagi posunąć się zbyt daleko i tylko na zaczepkach się kończyło. Niby mamy ten "bezpieczny" II trymestr i co? No i lipa... Niby zakazu już nie ma, niby by można poszaleć, ale kurcze, jakoś tak się nie umiem w nastrój wbić... Co z tego, że mąż podchody robi, jak dzieciak psuje każdą chwile;-). Nawet mężowi ochota odchodzi, jak w trakcie podchodów zostaje "skopany" po łapkach. Ciężko złapać nastój mając świadomość, że ktoś jeszcze w tym uczestniczy (macie na to jakieś sposoby?).
Jakiś czas temu nawet z mężem wymyśliliśmy hasełko oddające idealnie stan ducha mojego męża: "nie poseksisz sobie bracie, gdy ciężarną masz już w chacie".
Frustrująca bywa ta przerwa...
 
Asta, podejrzewam, że wdychanie dymu z ogniska też najzdrowsze nie jest ;) Co ciekawe, np. w UK polecają swoim obywatelkom używanie DEET na każdym etapie ciąży, jeśli jest ryzyko złapania kleszcza - a to z racji ryzyka zakażenia boreliozą, które może być opłakane w skutkach. Brrr. Zawsze się okropnie bałam kleszczy. Nigdy nie miałam. Koleżanka miała w życiu jednego, jedynego. I on właśnie ją zaraził boreliozą. Ponad rok trwało, zanim lekarze się domyślili, że to właśnie borelioza.
 
Asta u nas z sexem to samo, jak mi juz wszystkie dolegliwosci przeszły to mnie chcica naszła a mąz mnie łukiem szerokim omijał bo dziecko i sra tatatata za to jak wrociłam rozkrakiem do domu z porodu z noworodkiem to od razu wyskoczył z tekstem : teraz ja proponuje malutki sexik a ja wtedy powiedziałam, ze nigdy w zyviu do odwołania sexu nie bedzie :-)


dzis bylismy na grillu, komary nas wpiepszyły dosłownie, i ja i Julek mamy mnostwo bąbli :baffled:
 
witajcie.

kobietko trenuj,trenuj ile wlezie-meza tez trenuj zeby ci chłopina sprostał zadaniu:-D. katherine dobrze,ze plamienia nie były grozne-odpoczywaj ile wlezie.anilek witaj w domu.martusia witaj kochana.trzymam kciuki za studia.ucałuj mała i wstaw jakies jej fotki:tak:.bett,izw pytalyscie o wozki.kiedys udalo mi sie choc troche przeczytac,ale nie mialam juz czasu aby odpisac.ja mam spaverówke kupiona przez allegro i nie załuje ani troche.jest lekka,mała,wszedzie nia wjade,ma 3punktowe oparcie co bylo dla mnie wazne,bo Ala pozno zaczela siadac.łatwo sie go sklada.oto link:
Wózek,super wyposażenie w niskiej cenie Model 2013 (3230838263) - Allegro.pl - Więcej niż aukcje. Najlepsze oferty na największej platformie handlowej.
moze szału nie ma,ale ja na niego nie narzekam,a dodam,ze jestem z mala cale dnie na dworzu i sie sprawdza.


u nas odliczanie do wyjazdu...24dni od jutra...troche sie martwie jak to tam bedzie...narazie bedziemy mieszkac na "kupie" z kolega i z kuzynka meza,ale juz wiem,ze niestety nie jest kolorowo...jak najszybciej bedziemy szukac czegos dla siebie tylko...ogolnie jestem troche zdolowana...maz prawie wogole do mnie nie dzwoni,ani tym bardziej juz nie pisze...zawsze ja dzwonie,ale dlugo nie rozmawiamy,bo zawsze cos robi,gdzies jest i wychodzi tak jak bym mu przeszkadzala...zawsze pierwszy konczy rozmowe...wczoraj wieczorem napisalam mu smsa nie odp jak zawsze,myslalam,ze spi,a dzis jak do niego zadzwonilam okazalo sie,ze byl ze znajomymi w barze...no coz...dzis tez pisalam,ale juz mi nie odp...sobota,jutro ma wolne wiec pewnie tez nie ma czasu...troche to dolujace.ja tu jestem 24/24 z mała...czasem tez mam ochote wyjsc,ale nie zostawie jej z mama.ona po 12h pracuje,zmeczona jest,kilka razy odkad u niej mieszkam zdazylo jej sie zemdlec i boje sie zostawic z nia Ale...pozatym ostro daje popalic.dzis zanim zasnela plakala ze 40 minut...wyjde gdzies i albo bede musiala wracac,bo mama nie da rady jej uspic,albo wciaz bede myslec i do bani takie wyjscie...generalnie czuje i slysze,ze maz sie zmienil...on twierdzi,ze nie,ale znam go i po rozmowach wiem,ze nie jest juz takim czlowiekiem jak przed wyjazdem.wiem,wiem inne zycie,otoczenie,ludzie...czlowiek sie zmienia...tez nie mam mu za złe,ze wychodzi,ale przykro mi jest jak nie odbiera telefonow,nie odpisuje na smsy,albo jesli juz z nim rozmawiam to trwa to gora 3 minuty i słysze"koncze,bo nie moge rozmawiac,albo jestem zmeczony,ide spac "itd...ehhh...boje sie tam jechac.tak samo tam jak tu bede skazana tylko na siebie...bedziemy razem,ale co z tego...tam bede zupelnie sama.obcy kraj,ludzie ja nie znam jezyka w dodatq...ehhh...ciezkie to wszystko...przepraszam,ze sie tak zale,ale nie mam z kim pogadac...cale dnie jestem z mala na dworzu,bo tylko tak jest spokojna.w domu cos w nia wstepuje i marudzi i placze na potege tak wiec od 10 do 18 jestem z nia na dworku jak jest ladnie z przerwami na dom...

od poniedzialku za to jedziemy na antybiotyku,bo malej w posiewie wylazły bakterie i ma zapalenie pecherza:wściekła/y::no:...we wtorek kontrola mam nadzieje,ze bedzie dobrze...kochane mam pytanie czy znacie jakis sposob na poprawe apetytu u takiego malucha? Ala prawie nie je...w nocy nie narzekam potrafi zjesc ze 400ml mleka,ale od jakiejs 6,7 rano nie chce nic...kaszki,deserku kompletnie nic i tak schodzi do 12,13 a ta nadal nic,kreci glowa juz mi rece opadaja...czasem probuje na sile jej wcisnac,ale to do niczego dobrego nie prowadzi...nigdy tak malo nie jadla...dzis np o 6 zjadla 120ml mleka,o 10 chcialam jej dac deserku nie chciala,o 13 probowalam z obiadem tez wykrecala sie od łyzeczki,zjadla dopiero o 16ej moze z 6,7 łyzeczek,pozniej po 19ej z 5 lyzeczek deserku manny waniliowej i ze 30 minut temu 160ml mleka.pic nie chce wcale...dla takiego malego dziecka mysle,ze to bardzo malo...byla mniejsza jadla wiecej ehh...moze macie jakies rady??

a oto moja gwiazdeczka kochana


110520131769.jpg






110520131775.jpg








090520131755.jpg






260420131577.jpg
 

Załączniki

  • 110520131769.jpg
    110520131769.jpg
    20,5 KB · Wyświetleń: 35
  • 110520131775.jpg
    110520131775.jpg
    14,6 KB · Wyświetleń: 39
  • 090520131755.jpg
    090520131755.jpg
    37,7 KB · Wyświetleń: 31
  • 260420131577.jpg
    260420131577.jpg
    14,2 KB · Wyświetleń: 30
karola 400ml mleka w nocy :szok::szok::szok::szok::szok: no to jest najedzona na pol dnia przynajmniej, a chłopa bym zabiła własnymi raczkami!!!!! żart jakiś, ze on sobie robi co chce a ty siedzisz z WASZYM dzieckiem daleko daleko od niego a on njie odzywa sie i nie odpowiada...... chyba bym mu najpierw wyglosiła mowe pouczajaca a jak nie pomoze to grubszy kaliber trzeba dpalic..... jak Twoja mala ma antybiotyk zgodnie z antybiogramem to teraz na kontroli juz bedzie jalowo :-)
 
karola rozumiem twoje obawy, mój m jeszcze dawno temu, to było jak się poznaliśmy, to też mieszkał w UK a ja jeszcze chodziłam do liceum i to był trochę taki związek na odległość, jak zaczęłam studia to chłopak wrócił z obczyzny dla mnie :-) ale tutaj nie porównuję facetów bo widzę że to zupełnie inne typy, myślę że jak na tym etapie rozstania już macie problemy z komunikacją i on ucina rozmowy itd to tym bardziej musisz jechać, jeżeli byś teraz odpuściła i została w domu to nie wiadomo jak to by się potoczyło, a tak będziesz na miejscu, będzie wasza córeczka, mąż już się tak łatwo nie wykręci z rozmowy i z waszego towarzystwa, no i mam nadzieję że wtedy już wróci do pionu i wszystko będzie między wami ok, ale i tak jeszcze zawsze możesz próbować z nim rozmawiać, jak nie chce rozmawiać to napisać mu co czujesz, że jest ci przykro, że ufasz mu ale oczekujesz większego zainteresowania rodziną, czyli żoną i córką, to powinno być najważniejsze, więc głowa do góry, mam nadzieję że będzie dobrze :-) a co do obaw językowych to z tego co ja pamiętam i to chyba jest nadal aktualne to w UK językiem który się najczęściej posługują ludzie po ang jest właśnie polski, oczywiście że będzie trudno, zwłaszcza gdy trzeba będzie coś załatwić czy w banku, czy u lekarza, czy w jakimś urzędzie, ale w takim wypadku przeważnie nawet osoby znające język mają problemy i proszą o pomoc jakieś życzliwe duszyczki które są już w UK dłuższy czas i wiedzą o co chodzi ;-)
 
reklama
Karola, jestem pelna podziwu dla wszystkich zwiazkow, ktore trwaja mimo odleglosci. To jest cos, czego zupelnie nie umialabym zrobic. Jakby moj maz mial gdzies pojechac na dluzej to allbo bym zawinela manatki i pojechala za nim, albo by nam sie zwiazek posypal. Moj maz bardzo duzo wyjezdza, bo to jego praca. 3 dni, 5 dni, czasem 2 tygodnie. I tak w kolko. Wiem, jak juz z tym nam ciezko. Ja np.nie umiem z nim rozmawiac przez telefon.Telefon nam sluzy na co dzien przeciez do komunikacji 'zadaniowej' - krotkie rozmowy w stylu o ktorej bedziesz, czy mozesz zrobic to i to, albo czy wiesz cos tam. Jak nagle gadac przez telefon o czyms wiecej? O czyms wiecej dyskutuje sie przeciez w domu, w cztery oczy, wiec po prostu nie umiem. Rozmowa przez telefon nam sie nie klei. A odleglosc jest niebezpieczna dla zwiazku. Jednak zwiazek bardzo buduje wspolne zycie. Mieszkanie w roznych krajach pozbawia nas nie tylko tego, czego ja nie umiem sobie odmowic, tj.np.zasypiania i budzenia sie razem, czulosci, przytulania,takiej intymnosci z serii 'nikt inny nie oglada mnie, jak zapuchnieta i rozczochrana wloke sie od lozka do lazienki', wspolnych posilkow, wspolnych obowiazkow domowych. Taka odleglosc w ogole sprawia, ze zyjemy w dwoch swiatach. Inni znajomi, inne otoczenie, inne problemy, coraz wiecej dzieli niz laczy. Dlatego podziwiam te z Was, ktore potrafia sobie z tym radzic. Jestescie niesamowicie silne. A juz tym bardziej te z Was, ktore wychowuja dzieci. Nie potrafilabym, za slaba jestem. Moja mama tez nie potrafila, jak ojciec musial wyjechac, rzucila swoja prace, swoje zycie tutaj, i nie znajac zadnego jezyka obcego ani nie uzyskawszy pozwolenia na prace zapakowala sie, zapakowala mnie z siostra i bez dwoch zdan pojechala za ojcem. W sumie tez jej nie bylo latwo, bo byla caly czas sama, nie miala tam znajomych, rodzina w Polsce, ale chyba jestem jej wdzieczna, bo cale zycie mialam pelna rodzine.
 
Do góry