reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Ciąża Po Poronieniu

Witajcie dziewczynki przytulam (*) bardzo mi przykro:(

Ja mam problem z netem nie chce mi skubany za szybko chodzić muszę znowu iść zgłosić
dziś byłam na zakupach kupiłam śliczny komplecik dla dzidzi siostry M i się rozmarzyłam jakby to było kupować dla swojego dzieciaczka:-)
kupiliśmy też z M prezenty dla teścia i szwagra bo mają imieniny ,a teść to kończy już 60 lat trzeba go za rok koniecznie zrobić dziadkiem:)
Trzymam kciuki za As cieszę się ,że psycholog pomógł choć troszkę ,w jej sytuacji chyba bym świra znowu dostała bo ja z tych nie wytrzymałych psychicznie...
Pozdrawiam wszystkie dziewczynki
acha zapisałam się do endokrynologa mam termin na 21 maja niech mi zbada hormonki bo pomału trzeba się nastrajać na staranka folik chyba też już mogę brać powoli.Czy może rok to za wcześnie na folik jak myślicie?
 
reklama
witam

Onaxxx. Jestem z Tobą. Wiem co czujesz..... U mnie za kilka dni minie 3 miesiące od straty mojego kochanego synusia Michałka. Cały czas za nim tęsknię, a ból po jego stracie rozrywa mi serce. Czasami myślę, że już jakoś z tego wychodzę....i bum...załamanie i płacz.
Dzisiaj byłam pierwszy dzień w pracy po poronieniu.... usiadłam przy biurku i tak się zastanawiałam..co ja tu robię???? przecież teraz miałam się jeszcze cieszyć ciążą, czekać na mojego synusia ( to byłby 7 miesiąc ) a nie pracować.....Jeszcze niektórzy ludzie składali mi kondolencje...inni pytali jak doszło do poronienia ( znowu wszystko wróciło !!! )...a jeszcze inni wogóle nic nie mówili, albo coś w stylu " Może jeszcze będziesz miała dzieci". A ja niestety wiem, że mam na to bardzo znikome szanse...Wczoraj na wizycie moja ginekolog zaczęła przebąkiwać o kolejnej operacji ( mam mięśniaki macicy - już raz miałam usuwane kilka lat temu ), więc generalnie rzecz biorąc od wczoraj mam mega dołek!!!


Iza36 na pocieszenie powiem Ci że moja szwagierka właśnie urodziła synka - ma 36 lat czyli jeśli Twój nick o tym świadczy to Twoja równolatka:-) - ma mięśniaki, padaczkę i całą ciążę brała leki żeby nie dostać ataku. No i udało się jej!!! Życie to taka trochę loteria i nie jest powiedziane że na tej loterii właśnie Ty nie wygrasz!!! Wszytsko jest możliwe, naprawdę. Co do dołów wiem jak jest ciężko bo ja łapę je regularnie, zwłaszcza przed @, jak wiem że kolejny raz się nie udało i byle co doprowadza mnie do łez. A potem jakoś tak zbieram się do kupy, aż do kolejnej @. Ale cóż, taki nasz los...
 
Dziewczyny to znowu ja..."stara" forumowiczka....obecnie udzielająca się na wieściach.....wpadłam do Was na chwilkę....powiedzieć, że głowa do góry....trzeba wierzyć i walczyć...mimo wszystko...i NIGDY nie wolno Wam się załamywac i poddawać....
a z doświadczenia Wam jeszcze powiem....nie rozpatrujcie dat, nie obchodźcie "niemych" rocznic....nie przeliczajcie ile miałyby teraz Wasze Aniołki...to tylko potęguje ból i cierpienie...to nie pozwala się przygotować na kolejną walkę...to daje obciążenie, które powoduje blokadę w psychice...to już nie pomoże....
Prosze WAS moje kochane Aniołkowe Mamy....dajcie sobie miesiąc, czasem dwa na rozpacz....bo to jest potrzebne....ale potem z radosnymi serduszkami walczcie o te cudeńka....

basia sz - ja tez nie mam stwierdzonego zespołu...a mimo to ta ciąża jest od początku na Clexanie....nie wierzcie tak do końca wynikom z teraz...czasem jakieś gówienko lubi sie pojawić dopiero jak w brzuszku zawita fasolinka, dlatego czasem warto przeciwdziałać i profilaktycznie się zabezpieczyć lekami ;)
 
Ostatnia edycja:
Witam

Dziękuję wszystkim za miłe słowa.
Emka01. Strasznie mi przykro z powodu Twoich dziewczynek :(((. Wizyta u psychologa napewno dużo pomoże. Mi bardzo pomogła grupa wsparcia, o której pisałam wcześniej ( pomaga mi to wyrzucić z siebie emocje i wypłakać się ). Chodziłam też do psychologa prywatnie - takie rozmowy też dużo dają. Pani psycholog starała się skierować moje myślenie na pozytywne bodźce i to dawało efekt.
Enya81. Dzięki za miłe słowa, gin też mówiła mi, że sama zna przypadki kobiet z mięśniakami, które rodziły zdrowe dzieci, ale ja narazie straciłam wszelką nadzieję... tak jak napisałam- moje życie jest takie puste...
W zeszłym roku zaczęliśmy z mężem starania o adopcję...więc może kiedyś ta pustka zostanie choć częściowo wypełniona.

Przesyłam światełka dla wszystkich naszych Aniołeczków....
 
kobietka 22 - wg mnie folik można jeść na okrągło i rok przed to nie za wcześnie, bo nóż widelec wykluje sie coś wcześniej samo z siebie :)

zjola - super wiadomości, będziemy trzymać kciuki

majra - nie przejmuj się ja miałam około 14 dni. Kiedyś się skończy

onaxx - nie możesz się kochana poddawać, załamywać, Ból zawsze będzie - dobrze to wiesz, ale Ty jesteś silna i dasz radę!

iza36- pamietam swoje pierwsze dni w pracy, nawet raz sięrozpłakałam, ale ni z bólu tylko, ze miałam taki zapieprz ze nei wiedziałam w co ręce włożyć w biurze tak się nawarstwiło przez 2 miesiace, ze przez 3 tygodnei porządkowałam papiery, dochodziłam o co chodzi itp itd. Mi lekaż też stwierdził mięśniaki, ale powiedział, ze w moim wieku (25) to przegięcie - ze za szybko. Narazie nic z tym nie robimy bo są małe, ale musimy w miarę szybko zacząć się starać, żeby one się nie rozpanoszyły w macicy i żeby dziecko jak coś miało gdzie się rozwijać. Czekam na zielone światło od niego.
Boję się rozczarowania, ale to chyba jak każda z nas.

Hona
- jak tam? jest @ ?? Mi prolaktyna też wyszła cacana :) tzn w normach wszystko się mieści - trutka na szczury działa ! :) choć taki z niej pożytek :) W sobotę dowiem się czy mamy zielone światło.
Ostatnio jestem trochę szczęśliwsza - zarezerwowaliśmy malutkie mieszkanie u dewelopera, na koniec roku będzie, ale myśl o mieszkaniu już poprawia humorek. Nawet kwota kredytu nie jest w stanie mi go zepsuć :)
 
Witam wieczornie, światełko dla nowych Aniołków
[*].
Melduję się na marcowaniu, trzymam kciuki za wszystkie staraczki &&&&&&.
Ja dziś dostałam zastrzyk z pregnylu (ciężko było go dostać, bo w mojej aptece go nagle zabrakło, kochany mężulek pomógł, zadzwonił do różnych aptek i zarezerwował) czuję już od godziny kłucie prawej części podbrzusza. Lekarz się zmartwił i stwierdził, że pęcherzyk jest za duży 23 mm, że marne szanse, że żałuje, że nie kazał mi wziąć zastrzyku na poprzedniej wizycie, bo taka wielkość 19-21 jest najlepsza... :-(, ale na moja prośbę dał mi receptę i kazał dziś wziąć zastrzyk, powiedziałam mu, że chcę mieć spokojne sumienie, że wykorzystałam tą szansę do końca, najwyżej nie pęknie albo się nie uda. Zgodził się ze mną i kazał przyjść jeszcze na kontrolę w poniedziałek czy pękło. Nie mam żadnych wielkich nadziei, ale próbuję, to mi wystarczy.
 
Karolciu - podpisuję się pod tym, co napisałaś rękami i nogami. Ja tez już nie rozpamiętuję rocznic. Muszę się przyznać, że nawet nie zauważyłam, że był 3 marca. Pamiętam o moich kruszynkach ale nie ma sensu tego rozpamiętywać. Walczę o zdrowe, żywe maleństwo i cały czas mam nadzieję, że się uda, chociaż czasami łapię dołek.
Dobrze, że u Ciebie maluch zdrowo rośnie i tak jak mówisz u mnie też niczego nie zdiagnozowano, ale o clexan będę walczyć, jak lew. Zresztą gin powiedział, że jak zajdę, to mam się u niego pojawić tydzień po spodziewanej @, bo chciałby tą ciążę od początku monitorować. Coraz bardziej lubię tego gościa :) Nie wiem, czy kasa wpływa na traktowanie pacjenta, ale muszę przyznać, że w Provicie czuję się wspaniale. Mam wrażenie, że nie jestem kulą u nogi ale, że naprawdę wszystkich tu obchodzi mój problem. Pan doktór od drzwi mnie wita i razem z paniami z rejestracji pamięta moje nazwisko bez zaglądania do komputera lub w papiery, co muszę przyznać wprawia mnie w osłupienie, bo przecież leczę się tam pół roku z małym hakiem.
Z jeszcze jednego faktu jestem zadowolona, że gin od razu zaproponował inseminację, jeżeli nie zajdę w czasie najbliższych 3 miesięcy, czyli nie zostawi nas bez pomocy ale też nie namawia nas od razu na in vitro.
UUU ale się rozpisałam :szok:


Tak, że dziewczyny uszy do góry, pierś do przodu i działamy, kochane moje, działamy :)
 
reklama
a ja melduję, że jeszcze żyję... ledwo, ale jeszcze.... czasem mam już dość... no ale dziecie najwazniejsze.....
brzuch boli, skurcze są - nie zawsze, ale czasem... brzuszek twardy... chodzić nie mogę bo zaraz boleści dostaje... a pessara mi jednak nie założyli, bo niby nie ma potrzeby. mały ważył tydzień temu 1.5 kg.. ma włoski, rośnie ładnie...
mam nadzieję, że teraz już się uda!!

buziaki!!
 
Do góry