reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Ciąża Po Poronieniu

Anulka16 mnie kiedyś ta saperka też porządnie rozśmieszyła, miałam doła giganta, a mój mąż "dać Ci saperkę?".
Ja z totalnym niezrozumieniem wywaliłam oczy na niego jaką saperkę i do czego, a on mi na to, że w tym stanie to tylko saperka i okopy..
Śmigaj na kijki, na zdrowie. :tak:

Mój mąż jak się drę czasami na niego i wkurzam mówi: Weź tabletkę, weź tabletkę, weź tabletkę hehheehe i już wysiadam:-)
 
reklama
poszłam na kijki i wrócilam bo łeb mnie boli jak cholerka.

enya a no na narty to myślisz ze ja nie?kurcze ale w tym roku kasy brak na takie uciechy ...eh ..byle do wiosny..

dziewczynki trzymajmy kciuki za Annunie , ona jest teraz w szpitalu bo ma krwiaka przy pęcherzyku stąd te krwawienia , dziś miała robione badania i wyszły bardzo dobrze więc &&&&&&&&&&&&&&&&&&&&&


Hehe ja żeby zaoszczędzić 2 zł na orczyku zapierdzielałam na piechtę pod górę - na szczęscie nie była duża:-)
A z Annunie będzie dobrze, dzisiaj widziałam jak operowali dziewczynkę w macicy bo krwiak urósł jej na pupie i był większy od niej. I urodziła się normalnie:p
 
Ostatnia edycja:
A tak z innej beczki: jak zrobić, żeby był cytat od kogoś innego? Czasem chcę się do czegoś odnieść a nie wiem jak to się robi :sorry2::no:
 
prija czas przyzwyczaja nas do bolu...bedzie lepiej...ja pierwszy raz poroniła w 2008r.nie powiem byla to wpadka,ale po zestresowaniu sie,szoku itd cieszyłam sie...niestety nie bylo mi dane cieszyc sie dlugo,bo w 5 tyg wszystko sie skonczyło.poszlam do lekarza oczywiscie usłyszalam,ze jestem mlodziutka,ze czasem sie tak zdaza,ze natura robi selekcje itd.kazała czekac 3 miesiace i dzialac...moj wtedy obecny partner nie chcial dziecka.byl starszy ode mnie o 4 lata,ale za glupi jak sie pozniej okazało.2 miesiace pozniej znowu bylam w ciazy-oklamalam go,ze biore tabletki anty itd,a pozniej powiedzialam,ze nawet jak sie bierze tabletki to mozna zajsc.dobrze sie czulam w przeciwienstwie do 1 ciazy,nic mnie nie bolało,nie mialam nawet objawow,ale tlumaczylam sobie to tym,ze jest wczesnie.w tym samym czasie jego siostra tez byla w ciazy-2 tyg dalej niz ja...u niej wygladalo to calkiem inaczej-byla senna itd ogolnie miala objawy.w 6 tyg zaczelam plamic,pojechalam do szpitala bylo juz po wszystkim...w szpitalu lezalam sama moj partner wtedy mnie nie odwiedzil ani razu co mialo pozniej swoje konsekwencje bo zrozumialam co to za czlowiek byl...poszlam do lekarza znowu usłyszalam,ze jestem mloda itd...chcialam robic badania-bylam zielona nie wiedzialam jakie,gdzie itd...lekarka powiedziala mi,ze badania po poronieniach robi sie zwykle po 3 stracie:angry::angry::angry: wkurzona i zrozpaczona wyszlam z tam tad odpuscialm sobie dziecko,badania itd,zerwałam z chlopakiem...pozniej poznalam Bartka-mojego meza obecnego,zaczelismy myslec o dzieciach,opowiedzialam mu swoja przeszlosc,bałam sie,ze nie bedzie chcial,albo,ze bedzie sie bał...ale nie okazał sie cudownym,wyrozumialym facetem ktory stwierdzil odrazu ze jak bedzie trzeba to on tez sie przebada,bo to nigdy nie wiadomo.pojechalismy do lodzi do instytutu tam lekarka pokierowala nas do genetyka i tam dopiero dowiedzialam sie o clexanie,acardzie,o krzepnieciu krwi itd...porobilisy badania,zaczelam brac leki i oto jestem w 10tyg...ale minelo az 4 lata zanim znowu zaczelam o tym myslec...i mnostwo kolezanek urodzilo dzieci tez bylam zazdrosna.jak wchodziałam na nk i widzialam zdjecia powstawiane takich malych kruszynek to łzy do oczu sie cisnely...jak bylismy w szpitalu i tam kobiety z wielkimi brzuszkami paradowaly patrzylam ze smutkiem i zazdroscia,moj maz to widzial,ale nic nie mowił,wiedzial,ze zadne slowa tu nie pomoga.trzeba dzialac.dlugo sie zastanawialismy czy damy rade itd,ja nie zarejestrowana,wynajmowane mieszkanie,ale Bartek zapytał jak nie teraz to kiedy????? zawsze bedzie stalo cos na przeszkodzie.wyszla sprawa z cytomegalia znowu sie załamałam,ale po 2 miesiacach pekła nam prezerwatywa i co???? ten szkrab na zdjeciu wlasnie rosnie sobie;-) dlatego prija wiem,ze jest ciezko.inaczej nie moze byc.ale ja wiem,ze i tobie sie uda...jak nie za miesiac,dwa to za pol roku,rok ale sie uda...mnie zajelo to az 4 lata,ale widocznie musialo tak byc...dlatego kochana bede trzymac && i czytac twoje posty i za kilka miesiecy pochwalisz sie nam tutaj dwoma kreskami...spojrz na kazda wreszcie przychodzi kolej....ja jestem po dwoch stratach,as po czterech...bedzie dobrze...jestem z toba...

Karola super że Bóg Ci wynagrodził to wszystko co przeżyłaś dając takiegio wspaniałego człowieka za męża i dzieciątko w brzuchu. Tak jak kiedyś napisałam - wyczerpałaś limit nieszczęść i teraz już wszytsko będzie dobrze!!!:-)
 
A tak w ogóle piszecie o problemach mieszkaniowych itd. My w trójkę z naszą Alutką gnieździmy się na 31 m kw. w kawalerce i kiedyś też na to patrzyłam jak na tragedię. Po poronieniu jakoś mam to gdzieś...rodzina najważniejsza a wszystko jakoś się ułoży. Czasmi tylko mi przykro jak Alutka mówi że chciałaby swój pokój, koniecznie różowy, i mówi że idzie do swojego "kącika" jak się obrazi...Nie zapraszam żadnej koleżanki od niej z przedszkola bo gdzie??? No ale jakos to będzie.Mój mąż pojechał zarabiać kasę:-)
 
Hmmm...kurcze, od 3 dni już nie krwawiłam. Teraz troszkę miałam wysiłku i nagle znów krew. Taka jak na początku. Jakby jasna, żywa. :szok: Czyżby macica się jeszcze nie oczyściła? Myślałam, że tak...Ach, dobrze, że jutro już wizyta u gin. Tylko obawiam się, że może mnie jednak wysłać do szpitala na zabieg. Tak chciałam tego uniknąć. Ale skoro znów zaczęłam krwawić.Już sama nie wiem.
Enya81: Faktycznie, trudne zagadnienie ten Twój mąż ;-) Faceci. Może powiedz Mu, że Cię to czasem boli. Może wtedy się troszkę otworzy.
 
Jeśli chodzi o mieszkanie to obojętnie jakiej wielkości, byle by swoje. Mój mąż też coś ostatnio przebąkuje o wyjeździe za granicę. Tyle, że ze mną. On już był 13 lat w Stanach, więc to dla Niego nic trudnego, ale ja się trochę boję. Tu nie ma dla Niego pracy. Musi dojeżdżać do drugiego miasta, 400zł na dojazd a zarobi grosze. A moja mama nie chce słyszeć o żadnym wyjeździe, ech.
 
Jeśli chodzi o mieszkanie to obojętnie jakiej wielkości, byle by swoje. Mój mąż też coś ostatnio przebąkuje o wyjeździe za granicę. Tyle, że ze mną. On już był 13 lat w Stanach, więc to dla Niego nic trudnego, ale ja się trochę boję. Tu nie ma dla Niego pracy. Musi dojeżdżać do drugiego miasta, 400zł na dojazd a zarobi grosze. A moja mama nie chce słyszeć o żadnym wyjeździe, ech.

Ja jestem z rodziny gdzie tata siedział za granicą od kiedy pamiętam. Dzięki temu żyło nam się lepiej, ale co z tego??? Teraz jak mój mąż zaczął to byłam przeciwna do końca, ale cóż, i tak zrobił po swojemu. Tyle tylko że po miesiącu jego siedzenia w domu bez pracy mieliśmy takie długi że dramat....Ale i tak uważam że to jest ostateczność...:-(
 
reklama
Enja, rozumiem i wspieram.

Kuzynka męża wysłała nam w niedzielę życzenia urodzinowe dla niego od razu informując o tym, że jest w ciąży i bardzo się cieszy,że termin ma 2 tygodnie po nas.. Mąż odpisał, że gratulujemy, ale nasze dzieci będą miały większy odstęp w urodzinach bo już nie jesteśmy w ciąży. Odpisała, żebyśmy się nie przejmowali, że następnym razem na pewno się uda.. Oboje z mężem złapaliśmy doła. Gdy dzieciątko kuzynki przyjdzie na świat czy ja będę myślała o swoim dzieciątku? Tak. Jak łatwo się mówi, nie martw się, będzie dobrze tym, którzy tego nie doświadczyli - nie życzę nawet największemu wrogowi.
Byliśmy wieczorem w galerii i zapytałam męża czy on tak jak ja dostrzega wokół siebie same ciężarne kobiety - tak jak opisywały kobiety na forach lub stronach poświęconych poronieniu? Odpowiedział, że tak, że ma wrażenie, że dookoła są same takie kobiety. Widziałam smutek na jego twarzy. Ale od razu mu wytłumaczyłam, żeby nie myślał dlaczego nas to spotkało i nie dręczył się ponieważ nie wie ile z tych kobiet wcześniej poroniło, ile razy, jak długo się starały, czy nie musiały być stymulowane farmakologicznie.. Zrozumiał, ja sobie też tym pomogłam. Dlatego nie smućcie się dziewczyny, nie zazdrośćcie bo nie pozwalacie sobie na pogodzenie się z tym co się stało choć na tyle, by przygotować się na nową ciążę psychicznie. Wierzę w to, że zajdziemy wszystkie i będziemy mamusiami zdrowych dzidziusiów, że ten ból się zmieni i chociaż nie minie to zachowa nasze Aniołki w pamięci.
Ja staram się ze wszystkich sił tak właśnie myśleć, jutro wracam do pracy. Nie mam tak dobrze jak pewnie wiele z Was, które mają naturalny cykl, nie jajeczkuję i mam monitoringi przy zestawie leków clo, duphaston, metformax i pregnyl, a w tym roku kończę 30 lat, bez lekarza nawet nie mogę zajść w kolejną ciążę. Dlatego nie smućcie się, są takie kobietki, które mają jeszcze więcej komplikacji :-( i po poronieniu ciężko im wierzyć po dłuższych starankach, że są pełnowartościowymi kobietami.:zawstydzona/y:

Kochana wiem co myslisz i czujesz jak ja byłam w zeszłym roku w ciązy miałam termin w odstepie zaledwie 2 dni od mojej szwagierki długo odkładalismy wizyte z M u jego siostry i jej nowonarodzonego synka, my równiez mieliśmy mieć synka i bałam się że całkiem mi odbije, bylismy u nich z wizyta dopiero dwa razy przed obiema wizytami miałam takiego stresa jakbym miała zdawać jakis bardzo ważny egzamin w zyciu. I w sumie po wizytach tak sie czyłam jakbym ZDAŁA. Nie powiem że było lekko, ale potrafiłam wyniesc z tych spotkań więcej radości niz łez. Zdaję sobie sprawę że mały Kacperek nieświadomie będzie mi wskaźnikiem rozwoju mojego nienarodzonego maleństwa. Szwagierke widywałam też w ciąży i mogłam sledzić jej rosnący brzuszek - więc to mnie troche przygotowało na to co mnie jeszcze w zyciu spotka. Święta urodziny i inne spotkania rodzinne - zawsze będę widziała w tym chłopcu cień mojego aniołka....
Również mam problemy z zajściem w ciążę prawie wszystkie starające się od tego czasu kiedy ja ponownie zaczełam oczekują juz maleństwa, a ja dalej walcze o cud.
Co do lekkiego podejścia do ciąży, wiesz gdyby nie nasze problemy nas tu wszystkich - tez miałybysmy takie podejście, dla nas jest to tak nie zrozumiałe jak dla nich to co my myslimy przytłoczone problemami i strachem. Życzę ci abys i ty doczekała sie pieknego suwaczka mknącego do końca ciąży bez przeszkód do przodu. Pozdrawiam

Dziewczyny mam pytanie z innej beczki czy z ZUSU za okres L4 z zeszłego roku gdybyłam w ciaży dostane tez PIT? Nigdy wczesniej moje L4 nie przekroczyło 2 tygodni i powiem szczerze że nie wiem - teraz tak mi wpadło do łba, wieczorkiem sobie mozy wygogluje - teraz zmykam do pracy papa
 
Ostatnia edycja:
Do góry