Enja, rozumiem i wspieram.
Kuzynka męża wysłała nam w niedzielę życzenia urodzinowe dla niego od razu informując o tym, że jest w ciąży i bardzo się cieszy,że termin ma 2 tygodnie po nas.. Mąż odpisał, że gratulujemy, ale nasze dzieci będą miały większy odstęp w urodzinach bo już nie jesteśmy w ciąży. Odpisała, żebyśmy się nie przejmowali, że następnym razem na pewno się uda.. Oboje z mężem złapaliśmy doła. Gdy dzieciątko kuzynki przyjdzie na świat czy ja będę myślała o swoim dzieciątku? Tak. Jak łatwo się mówi, nie martw się, będzie dobrze tym, którzy tego nie doświadczyli - nie życzę nawet największemu wrogowi.
Byliśmy wieczorem w galerii i zapytałam męża czy on tak jak ja dostrzega wokół siebie same ciężarne kobiety - tak jak opisywały kobiety na forach lub stronach poświęconych poronieniu? Odpowiedział, że tak, że ma wrażenie, że dookoła są same takie kobiety. Widziałam smutek na jego twarzy. Ale od razu mu wytłumaczyłam, żeby nie myślał dlaczego nas to spotkało i nie dręczył się ponieważ nie wie ile z tych kobiet wcześniej poroniło, ile razy, jak długo się starały, czy nie musiały być stymulowane farmakologicznie.. Zrozumiał, ja sobie też tym pomogłam. Dlatego nie smućcie się dziewczyny, nie zazdrośćcie bo nie pozwalacie sobie na pogodzenie się z tym co się stało choć na tyle, by przygotować się na nową ciążę psychicznie. Wierzę w to, że zajdziemy wszystkie i będziemy mamusiami zdrowych dzidziusiów, że ten ból się zmieni i chociaż nie minie to zachowa nasze Aniołki w pamięci.
Ja staram się ze wszystkich sił tak właśnie myśleć, jutro wracam do pracy. Nie mam tak dobrze jak pewnie wiele z Was, które mają naturalny cykl, nie jajeczkuję i mam monitoringi przy zestawie leków clo, duphaston, metformax i pregnyl, a w tym roku kończę 30 lat, bez lekarza nawet nie mogę zajść w kolejną ciążę. Dlatego nie smućcie się, są takie kobietki, które mają jeszcze więcej komplikacji :-( i po poronieniu ciężko im wierzyć po dłuższych starankach, że są pełnowartościowymi kobietami.