"Nie pozwalam na wszystko"..hmm...moim zdaniem pozwalasz. Moja droga mamo, to ze powiesz "nie" to jeszcze nie znaczy ze nie pozwolilas. To konsekwencja sie liczy a u Ciebie jej brak. Corka jest madra, juz doskonale wie, ze moze placzem wymusic i to robi. I z czasem bedzie tylko gorzej
Maz musi trzymac na kolanach w aucie bo sie zanosi??To jej placz jest wazniejszy od jej bezpieczenstwa? Zaspianie na rekach? Uciekanie?
Masz juz ten wiek, kiedy musisz wyznaczyc zasady i TRZYMAC sie ich, niezaleznie od tego ile placze. Uwierz mi, placzem sobie krzywdy nie zrobi. A Ty ustepujesz jesli odpowiednio glosno wyje i ona wie, ze i tak pewnie dostanie to co chce jak odpowiednio glosno krzyczy. jesli nie dostaje najwyrazniej nie krzyczy dostatecznie glosno i kolo sie zamyka. Nic innego nie zrobisz poza ustaleniem zasad i trzymaniem sie ich bez wzgeldu na niezadowolenie corki. Ona musi wiedziec, ze jak jest nie to znaczy nie! Inaczej bedziecie miec pieklo.
A co do spania, to mysle ze problem jest podobny. Nauczyla sie ze nie musi Robi sie zmeczona potem, ale przeciez ona nie mysli logicznie jeszcze "jak sie nie przespie to bede zmeczona pozniej". To Ty to wiesz! I jesli w Twoim odczuciu drzemki potrzebuje to drzemka ma byc. Nawet jesli krzyczy i placze. Badz przy niej, badz cicho,, nie reaguj, nie gadaj..Tylko badz...Uwierz mi, dzieci szybko sie ucza. Moja corka plakala 3 godziny przy zasypianiu jak odstawialysmy smoka.Nie ugielam sie. Na 4 dzien zasnela jak aniolek. Ale Ty sama musisz wiedziec jakie zasady ustalasz, ktore z nich sa niepodwazalne i w tym przypadku nigdy(lub niemal nigdy) nie dac sie zlamac. Moj dziec musi isc za reke przy ulicy...Bardzo z tym walczyla, krzyczala, plakala, szarpala sie, wyrywala...Nie ruszalo mnie to. Nie krzyczalam, ale reki nie puscilam. Pewnie ją bolalo, ale to ONA sie szarpala, nie ja ją. Ja tylko stalam i czekalam az sie uspokoi. I nie bylo to cos co moglysmy negocjowac. Teraz doskonale wie ze taka jest zasada i nawet nie trzeba jej przypominac. NIe mowie ze matka jest Bogiem i jak powie to tak ma byc. Wiele rzeczy mozna negocjowac, przemyslec, odpuscic. Ale sa tez takie, ktorych nie mozna. nie mowimy dziecku "tak ma byc" albo "nie wolno tego", a jesli odpowiednio mocno krzyczy to odpuszczamy. Moim zdaniem to ogromny blad, ktory wszystkim utrudnia zycie. A przyszlosc zapowiada niewesola poczekaj do buntu dwulatka
Maz musi trzymac na kolanach w aucie bo sie zanosi??To jej placz jest wazniejszy od jej bezpieczenstwa? Zaspianie na rekach? Uciekanie?
Masz juz ten wiek, kiedy musisz wyznaczyc zasady i TRZYMAC sie ich, niezaleznie od tego ile placze. Uwierz mi, placzem sobie krzywdy nie zrobi. A Ty ustepujesz jesli odpowiednio glosno wyje i ona wie, ze i tak pewnie dostanie to co chce jak odpowiednio glosno krzyczy. jesli nie dostaje najwyrazniej nie krzyczy dostatecznie glosno i kolo sie zamyka. Nic innego nie zrobisz poza ustaleniem zasad i trzymaniem sie ich bez wzgeldu na niezadowolenie corki. Ona musi wiedziec, ze jak jest nie to znaczy nie! Inaczej bedziecie miec pieklo.
A co do spania, to mysle ze problem jest podobny. Nauczyla sie ze nie musi Robi sie zmeczona potem, ale przeciez ona nie mysli logicznie jeszcze "jak sie nie przespie to bede zmeczona pozniej". To Ty to wiesz! I jesli w Twoim odczuciu drzemki potrzebuje to drzemka ma byc. Nawet jesli krzyczy i placze. Badz przy niej, badz cicho,, nie reaguj, nie gadaj..Tylko badz...Uwierz mi, dzieci szybko sie ucza. Moja corka plakala 3 godziny przy zasypianiu jak odstawialysmy smoka.Nie ugielam sie. Na 4 dzien zasnela jak aniolek. Ale Ty sama musisz wiedziec jakie zasady ustalasz, ktore z nich sa niepodwazalne i w tym przypadku nigdy(lub niemal nigdy) nie dac sie zlamac. Moj dziec musi isc za reke przy ulicy...Bardzo z tym walczyla, krzyczala, plakala, szarpala sie, wyrywala...Nie ruszalo mnie to. Nie krzyczalam, ale reki nie puscilam. Pewnie ją bolalo, ale to ONA sie szarpala, nie ja ją. Ja tylko stalam i czekalam az sie uspokoi. I nie bylo to cos co moglysmy negocjowac. Teraz doskonale wie ze taka jest zasada i nawet nie trzeba jej przypominac. NIe mowie ze matka jest Bogiem i jak powie to tak ma byc. Wiele rzeczy mozna negocjowac, przemyslec, odpuscic. Ale sa tez takie, ktorych nie mozna. nie mowimy dziecku "tak ma byc" albo "nie wolno tego", a jesli odpowiednio mocno krzyczy to odpuszczamy. Moim zdaniem to ogromny blad, ktory wszystkim utrudnia zycie. A przyszlosc zapowiada niewesola poczekaj do buntu dwulatka