Szczerze mówiąc to serce mnie nie boli kiedy moje dzieci sie drą. (no chyba, ze sie uderzą, albo cos je boli, tyle tylko, ze wtedy płaczą 2 minuty) Mnie to wkurza. I w takich chwilach nie lubie ani siebie, ani dzieciaków.
vioreczkamyśle, że mała jest zazdrosna o Michalinkę. (+bunt dwulatka, to naprawe moze byc koszmarne). I byc może odbija to sobie na Tobie, bo z jej punktu widzenia ma Ciebie mniej. Staś tez tak miał. Mogłam na niego krzyczeć, stawiac do kąta, byleby na niego. Byleby moja uwaga była zwrócona ku niemu. Wiedział, że jak jestem przy nim, to nie ma mnie przy Zosi i to mu wystarczało.
Trudna to sytuacja, bo każde dziecko reaguje inaczej i do każdego trzeba dopasowac inny kluczyk. Może trzeba, żeby wieczorem usypiał ja tata. Albo na odwrót - tata niech usypa malutka, a mama starsza corkę. Może trzeba ignorować wybryki, kiedy nie robi sobie krzywdy - typu rozwalanie zabawek, tarzanie sie po podłodze. A zauwazyc i specjalnie pochwalic momenty kiedy jest grzeczna. Żeby odczarować to, że co zrobi jest źle. (przynajmiej z jej punktu widzenia).
Nie wiem jak dzielicie się obowiązkami przy cóeczkach, ale może warto podkreslic, że teraz jest czas dla mamy i starszej córki. I nie zrażac sie kiedy odpycha.
My ze Stasiem mamy ten czas wieczorem. Zawsze czytam mu w łózku bajeczki - przepisowo 20 minut dziennie ;-). I staram sie dotrzymywac złozonych mu obietnic, co nie jest dla mnie łatwe bo jestem roztrzepana.
To wszystko jest mozolna praca. Okupiona łzami chyba przez każda matkę.
![](/forum/proxy.php?image=http%3A%2F%2Fwww.suwaczki.com%2Ftickers%2Fukdyj44jzo4f6fn2.png&hash=480d3e3a596e82681a0dd043fed8b938)