Na tym wątku jeszcze mnie nie było, ale to chyba odpowiednie miejsce dot. problemów z karmieniem piersią.
Co prawda to już historia, ale podzielę się również moja historią.
Dyskusję kontynuuję po przeklejeniu z innego wątku...
Kangurka my na cycu bylismy miesiac
chcialam karmic przez 6 mies bo wszezdzie pisza ze cycek ma wartosc najwieksza w tym okresi
mial takie kolki calodniowe ze ja juz warjacji dostawalam
G przychodzil z pracy,byl ciagly krzyk i placz co dalo nam sie we znaki
klocilismy sie o cyca,on chcial abym przestala ja nie i tak w kolo
Mialam bardzo duzo mleka,samo cieklo a on pozniej juz nie chcial jesc takie mial bolesci
nie wiedzialam czy byl najedzony czy nie
w koncu dalam za wygrana czego nie moge sobie darowac
nie mialam nikogo kto by mi pomogl
moglam sie przemeczyc ale to bylo nie do wytrzymania,szkoda mi juz go bylo.plakalam razem z nim.Kiedy dostal sztuczne mleko po kilku dniach sie uspokoil
chcialam wrocic do cyca ale Gna mnie sie darl ze koluje dziecko raz tak potem inaczej
pozniej ktos powiedzial mi ze sie nie wraca bo cos...i juz tak zostalo
Jest dobrze.
Powiem Ci tyle, że współczuję braku wsparcia, mimo Twoich chęci powrotu do naturalnego karmienia :-(
To bardzo ważne.
Ja wygrałam walkę o cyca - z własnym bólem, bezradnością, stresem i płaczem malenstwa...
W szpitalu po cesarce czekałam kilkanaście godzin aż podali mi Nikol do karmienia, więc za ten czas poznała uroki jedzenia z butelki
Potem znowu ja karmili butelką a mnie przynosili najedzoną.
W trzeciej dobie bodajrze, dopiero dostałam Niki "na stałe". Ale jak to po cesarce i niepobudzonej naturalnym porodem laktacji - mleka miałam niewiele, a dzidzia duża i strasznie głodna. Płakała po kilkudziesięciu sekundach ssania piersi i wszystkie znaki wskazywały na to ze jest po prostu głodna.
Musiałam dokarmiac i zwiekszyc laktacje. Zdecydowałam sie wiec na podawanie Nikolce mleka modyfikowanego przy pomocy sondy.
Dla tych którzy, spytaja jak i dlaczego:
Naciągałam do strzykawki mleka i podłanczałam do niej cienka sonde. Przystawiałam córcię do piersi i wsuwałam koncówkę sondy w koncik ust.
Naciskając miarowo i delikatnie tłoczek strzykawki - mleczko dostawało sie do ustek Niki, gdy tymczasem mała ssała moją pierś pobudzając ja tym samym do laktacji.
Po 2 dniach miałam nawał
Nie musiałam dokarmiać gdy wychodziłyśmy ze szpitala.
Niestety po tygodniu sielanki problem wrócił. Niki była głodna i najwyraźniej nie starczało jej mojego mleka. Chciała jeść co 2 godziny a mnie piersi sie napełniały co 4. Wcześniej jak cos polecialo to zdążyło tylko zdenerwować malutką i koniec.
Wróciłam do NANu. Niestety nie miałam sądy. Starałam się robić tak żeby dawać butelkę tylko gdy zajdzie taka koniecznosc. Wiec udawało sie dawac tylko jedną buteleczkę NANu na dobe.
Uparłam się że chcę karmić Niki wyłacznie piersią (nie potępiam mam karmiących mieszankami - zwyczajnie to JA bardzo chciałam karmić piersią...).
Kryzys tak na prawde nadszedł gdy Niki miała 2-3 tyg.
To był koszmar!!!! Coś okropnego
Rany, jak ja sobie teraz to przypomne, to nie wiem jak wytrzymałam...
Ponieważ Niki już w szpitalu piła z butelki - od pierwszego karmienia piersią miała złą technike ssania. Robiła to bardzo agresywnie, gryząc a nie ssąc, i bardzo płytko chwytając brodawkę. W końcu karmenie stało się tak makabrycznie bolesne, że wyłam (wyłam - to nie był płacz!!) przy każdym karmieniu
To było straszne!
Zaciskałam zęby, żeby nie krzyczeć, ale i tak Marcin się budził i widział jak cierpie.
W tym miejscu musze przyznać, że mimo iż także był zwolennikiem karmienia piersią - proponował wiele razy żebym się przełamała i może jednak odpóściła skoro tak straszniy ból mi to sprawia.
Nie poddałam się, choć sama w to nie moge uwierzyć - pierwszy raz w życiu godziłam się dobrowolnie na TAKI BÓL!
Brodawki krwawiły mi strasznie - na początku dzidzia ciągnęła krew z mlekiem
. Miałam strupki na brodawkach, które pękały przy karzdym karmieniu.
W końcu - zeszła mi skóra z brodawek
No coments...
Potem dopadło mnie jeszcze kilkakrotnie porządne zapalenie piersi, ale to już nie było takie straszne...
Dosyć o tym co niemiłe. Suma sumarum - cel osiągnęłam.
Po 10 tygodniach karmiłam córcię już tylko wyłacznie piersią, do 6-go miesiąca.