a u nas właśnie sprawdziły się butelki i smoki TT :-)
co do niani - czujnik oddechu zalecany jest mamom, których dzieci mają problemy z oddychaniem, stwierdzony bezdech lub wystąpił w rodzinie zespół nagłej śmierci łóżeczkowej, w innym przypadku raczej moim zdaniem nie ma po co dodawać sobie stresu, szczególnie, że słyszałam, że te czujniki lubią się czasem włączyć bez powodu i narobić rodzicom stracha. Co do czujniku ruchu - jak dla mnie to bajer, po co wstawać na równe nogi za każdym razem jak dzidzia się będzie przewracać z boku na bok. Co do zwykłej niani elektrycznej - zależy gdzie mieszkasz, jeśli w mieszkaniu w bloku to raczej nie będzie przydatna, przez drzwi doskonale słychać i nie mam mowy żebyś nie usłyszała, jak dziecko zacznie płakać czy kwękać, jeśli mieszkasz w domu, masz ogród, piętro - to pewnie się przyda, no i z pewnością przyda się, jak będziesz na wakacjach chciała zostawić śpiące maleństwo w pokoju a sama posiedzieć ze znajomymi na werandzie.. ;-) no i tak jak już kiedyś któraś z sierpniówek napisała - dobrze aby niania miała sygnalizator świetlny, bo czasami wśród śmiechu znajomych czy głośniej włączonym filmie można nie usłyszeć szmerania.
co do laktatora - miałam ręczny TT - do bani, lepiej sikało jak wyciskała rękami nad wanną (tyle, że ręce strasznie bolały a potem cycki od tarmoszenia) ;-)
za to elektryczny Medeli - miodzio!