reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Wyprawka dla naszych maluszków

Wiecie ja miałam tę szklaną butelkę szpitalną ze specjalnym miękkim smoczkiem. Mały był na tej neonatologii jak już pisałam, no i ponieważ miał bardzo silną żółtaczkę (neurolog się mnie pytała potem, czy krew mu przetaczali), w takich przypadkach normalną procedurą jest odstawienie karmienia naturalnego, bo hormony w pokarmie mogą jeszcze bardziej podnosić poziom billurbiny. I każde dziecię karmione sztucznie miało tam swoją butelkę i jak wychodziliśmy to położna dała nam butelkę Krystiana, powiedziała, że i tak by musieli ją zneutralizować a można ją normalnie wyparzać i będziemy mieli w domu.
Ale z Krystiana był taki agent, że jak już się przestawił na piersi po powrocie ze szpitala, to po kilku dniach nawet z tego miękkiego smoczka nie chciał ssać i potem już za chiny do żadnej butelki nie dało go się przyzwyczaić, kupiłam wtedy kilka rodzajów w końcu z różnymi smokami i koniec końców jak już nie mogłam karmić wyłącznie cycusiem to dawałam albo łyżeczką albo z miękkiego kubka niekapka pił. Ja myślę, że to ze stresu, wszyscy przeżyliśmy ten pobyt na neonatologii a cycuś mu się z bezpieczeństwem kojarzył. Zresztą co tu gadać mój starszy synek to zdecydowany cycuś mamusi jest ;-). Do dzisiaj się chociaż wtulić poprzychodzi jak mu źle.
 
reklama
elisabeth wiesz ja nie miałam problemu z pępkiem, prawdę mówiąc odpadł ostatniego dnia na neonatologii czyli po 10 dniach od urodzenia a po drodze miałam Krystiana tylko kilka dni w domu i prawdę mówiąc nam te gotowce wystarczyły, ale wiesz on miał taki kikutek co mu od razu zaczął zasychać to może dlatego nie było problemu.
 
HEJ :)
Oj zakupy maluszkowe na calego jak widze :-)
Moja mala tez byla na piersi, wiec ani butelki, ani laktator na dluzsza mete przydatne nie byly. Ale troszke byly, bo tak jak synek JAgody, moja corka miala zoltaczke i musialam ja od piersi odstawic. POkarm wowczas odciagalam recznym laktatorem Tomme Tepee (tez nie wiem jak sie to pisze). Jest latwy w uzyciu, ma malo czesci, latwo go umyc, posiada specjalny pojemnik od sterylizacji w mikrofali, do tego butelka, smoczek, pojemnik. Sprawdzil sie, nowego kupowac nie bede.
Mysle, ze laktator tak czy owak sie przyda. A to awaryjna sytuacja w szpitalu (zoltaczka), a to wyjscie z domu i dziecku tez trzeba odciagnac. Ale jesli ktos (i znowu jak Jagoda) musi odciagac duzo i czesto, a nie incydentalnie to wydaje mi sie, ze lepiej sprawdzi sie elektryczny.
Buteleczki tez mielismy Tomme Tepee, zeby pasowaly do laktatora, a poza tym rzeczywiscie smoczek imituje piers. MAla przez 2 miesiace pila z nich glukoze - na zbicie bilirubiny (polecam mocno, bo niekoniecznie Wam o tym powiedza w szpitalu, bo mnie nie powiedzieli, a bardzo pomaga pozbyc sie tej cholernej zoltaczki!!!!!). Pozniej wyplula smoczek z butelki i juz nigdy nic z butelki pic nie chiala. Wiec butelki mam prawie nie uzywane, nowych poki co kupowac nie bede.
A do pepuszka lepsze od spirytusu jest to fioletowe dziadostwo, nie pamietam jak sie nazywa. Spirytus szybko wyparowywuje, a to dziala dlugodystasowo i szybciej kikut odpada. A spiera sie dobrze. Acha - pamietajcie by pepuszek trzymac na wierzchu, to jest nad pieluszka. HAppy maja nawet specjalne wciecia, ale w przypadku malych nopworodkow te wciecia i tak sa w okolicy mostka - najlepiej pieluszke po prostu odwinac. Jest to o tyle istotne (szczegolnie w przypadku chlopcow), ze siuski z pieluszki nie maja szansy dostac sie do niezagojonegopepuszka, a weic do krwioobiegu. Taka historia moze zakonczyc sie nieciekawei. W ten sposob synek mojej przyjaciolki nabawil sie zakazenia, a w efekcie sepsy. Szpital, strachs. NA szczescie wsyzstko zakonczylo sie dobrze.

Jutro mam drugie usg polowkowe. Drugie, bo w gabinecie do ktorego chodze, jest taka zasada, ze usg polowkowe wykonuje 2 lekarzy by wykluczyc mozliwosc pomylki. Pierwsze usg wykazalo, ze dzidzia rosnie jak zloto, wszystko z nia OK, tylko serduszko bylo wowczas zzbyt male by dokladnie je obejrzec (21 tydz.), teraz jest 23 tydzien i mam nadzieje, ze serduszko tez dobrze. No, ale byloby zbyt pieknie gdyby bylo tylko to. Okazalo sie rowniez, ze od lozysk odkleila sie blona plodowa. Zdarza sie to zadko, zwykle po zabiegach. Mnie sie zdarzylo i bez tego, piorun wie dlaczego. POwody nieznane, bo nie maja zadnego zwiazku z wysilkiem. Ot stalo sie. Chcialabym by jutro okazalo sie, ze blona sie przykleja, bo moze to grozic powaznymi konsekwencjami (odklejenie lozyska, pekniecie blony plodowej), lecz nie musi (I TEGO SIE TRZYMAM).
 
mamysiaa to fioletowe to roztwór gencjany, dla maluszków niespirytusowy, wiem bo teraz przez 3 tygodnie tym dziadostwem Krystiana na ospę smarowałam. Spiera się w miarę choć nie ze wszystkiego, Krystian ma dwie takie tańsze piżamki z marketu i z tego nie zeszło. Z armatury łazienkowej zeszło cifem (Krystian raz tak skakał, że wylał całą butelkę na mnie i na całą łazienkę). Tylko z ciała na razie nie mam pomysłu, Krystian już krost nie ma a fiolet został, troszkę zbladł ale się trzyma.
Prawdę mówiąc jak patrzyłam jak to krosty przysusza ekspresowo to może być naprawdę lepsze od spirytusu na pępek.

O tej glukozie nie wiedziałam, choć mi lekarz zabronił dawać glukozy, bo mały pierwsze pół roku robił zielone biegunkowe (alergiczne) kupy, nawet szpital zaliczyliśmy z tej okazji. No i mieliśmy zakaz dawania glukozy, bo ona działa rozluźniająco. Do tego ja miałam pierwsze 4 miesiące perfidną dietę - ziemniaki i gotowana pierś z indyka.
 
mamysiaa to fioletowe to roztwór gencjany, dla maluszków niespirytusowy, wiem bo teraz przez 3 tygodnie tym dziadostwem Krystiana na ospę smarowałam. Spiera się w miarę choć nie ze wszystkiego, Krystian ma dwie takie tańsze piżamki z marketu i z tego nie zeszło. Z armatury łazienkowej zeszło cifem (Krystian raz tak skakał, że wylał całą butelkę na mnie i na całą łazienkę). Tylko z ciała na razie nie mam pomysłu, Krystian już krost nie ma a fiolet został, troszkę zbladł ale się trzyma.
Prawdę mówiąc jak patrzyłam jak to krosty przysusza ekspresowo to może być naprawdę lepsze od spirytusu na pępek.

O tej glukozie nie wiedziałam, choć mi lekarz zabronił dawać glukozy, bo mały pierwsze pół roku robił zielone biegunkowe (alergiczne) kupy, nawet szpital zaliczyliśmy z tej okazji. No i mieliśmy zakaz dawania glukozy, bo ona działa rozluźniająco. Do tego ja miałam pierwsze 4 miesiące perfidną dietę - ziemniaki i gotowana pierś z indyka.

A ja z kolei nie wiedzialam, ze glukoza dzial rozluzniajaco :-) Ale moja mala nie miala historii "kupkowych", wiec ta glukoza jej nie szkodzila.
Ja sie troche wscieklam na personel w szpitalu, bo mala byla naswietlana a bilirubina i tak rosla. Ta moja przyjaciolka, ktorej synek mial sepse, ma 4 dzieci i temat zoltacki przerobiony wzdluz i wszerz. Zadzwonilam do niej po pocieszenie, a ona mnie pyta czy gluzoze mania dostaje. Zaprzyjazniona polozna jej powiedziala, ze jesli chodziloby o jej dziecko to na zbicie bilirubiny ona dalaby nawet kroplowke z glukozy, nie tylko dopajanie. POdobno idealnie pomaga i polozne te metode z powodzeniem stosuja. W zasadzie nie wiem dlaczego nie stosuje sie tej metody. Przeciez wydaje sie bezpieczna i przy naswietlaniu oraz wysokiej bilirubinie mogliby ja stosowac. Wolalabym to niz transfuzje krwi......
No, ale kroplowki podac nie moglam, wiec zapytalam polozne czy to prawda z ta glukoza, a one mi na to, ze jak najbardziej. No to dlaczego mi o tym nie powiedzialy? Dlaczego nie daly tej piepszonej glukozy w lape i nie kazaly dawac dziecku? Zagadka......W kazdym razie od tego momentu chodzilam do nich po glukoze i dawalam sama. POzniej, juz w domu, polozna srodowiskowa pierwsza rzecz jaka powiedzila a'propos zoltaczki to by koniecznie dawac te glukoze.
No, to taka historia byla :-)
 
reklama
mamysiaa mój mały pierwsze co po trafieniu do szpitala (bo nas wypuścili do domku w II dobie i on w domu dostał żółtaczki i z powrotem musieliśmy wrócić) to został podłączony do kroplówki i pierwsze chyba 2 doby dostawał kroplówkę, tylko ja na dzień dzisiejszy nie wiem co dostawał, może tę glukozę. Do tego był w takim specjalnym inkubatorze z lampami.
Wtedy zaraz po urodzeniu leżałam z dziewczyną to jej mała leżała w specjalnym łóżeczku do naświetlania i mogła ją karmić.
Mój mały musiał mieć sporo więcej tej bilurbiny bo bardzo właśnie szybko się nim zajęli i jak przyjechaliśmy to miał kroplówkę normalnie ekspresem założoną, ale przetaczania nie było. Ale potem mi o tej glukozie nie mówiły, żeby dawać, a zaraz potem zaczęły się problemy kupkowe.
Ja miałam przetaczaną krew w III dobie po urodzeniu z powodu żółtaczki.
 
Do góry