Ale naskrobałyście przez cały dzień
próbuje nadrobić...
Witam wszystkie nowe mamuśki... powodzenia !
Widzę że coraz więcej nas na termin 01.09
Co do SN czy CC... mi się marzy SN - pomimo że ponad 6 lat temu 30h rodziłam naturalnie syna a skończyło się CC pod narkozą bo już czasu nie było... i jako ostatnia widziałam syna bo niczym mnie wybudzili to zeszło kilka godzin... za to pół mojej rodziny już go widziało przez co mam mega żal. Siła wyższa, nie współpracował ze mną i synuś stracił tętno przy ponad 9cm rozwarcia... na szczęście cały poród miałam KTG i był monitorowany a i tak urodził się z lekkim niedotlenieniem i był na tlenie i kroplówkach. Dla mnie ten porób był taką traumą że przez prawie 5 lat nie chciałam słuchać o drugim dziecku.
Pomimo strachu i tak chciałabym przeżyć SN... moja gin stwierdziła że zapewne skończy się na CC aby wyciąć endometriozę. Ale życie pokaże
Co do pracy w pełni rozumiem te które biorą L4 'od razu' z różnych względów, czy to materialnych (wkońcu 100% idzie na konto, nie muszą odliczać na dojazd itd... spokojnie przeżywają ciążę w domowym zaciszu w szczególności że jaka by praca nie była każda w jakiś tam sposób wpływa na naszą psychikę.) czy też zdrowotnych, nie wyobrażam sobie żebym miała pracować fizycznie itd.
Na swoim przykładnie: w pierwszej ciąży pracowałam do końca 7msc... w końcu poszłam na L4 i niestety nikt nie podziękował. Pozamykałam po sobie tematy aby nikogo nie zawalać, siedziałam nawet po godzinach... a po macierzyńskim nie miałam gdzie wrócić, tzn. wróciłam ale było już zastępstwo na moje miejsce z umową na czas nieokreślony i czułam się niepotrzebna więc doszło do tego że umowa mi się skończyła i szef jej nie przedłużył. Miałam wtedy mega żal do całego świata i żałowałam że tak dałam się wykorzystać! Poświęcając praktycznie cały okres ciążowy. Wtedy obiecałam sobie, że jak będę w kolejnej ciąży daje L4 od razu jak się dowiem... Ale to dla mnie był mega kop życiowy bo otworzyłam własną działalność... pracuje już 'na swoim' i tak lekko nie jest
więc zapewne będę pracować do końca a i na porodówce pewnie będę projektować, albo zakańczać sezon aby zabić czas.
Uzależniłam się od pracy, może dlatego że sama sobie wyznaczam od której do której pracuje i nikogo nie mam nad sobą. Tylko wspólnika, któremu jeszcze nic nie powiedziałam bo zapewne będzie tak, że wygoni mnie do domu i będzie kazał 'pracować' zdalnie