reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrześniowe mamy 2018

Hej,
CC i o 10:19 przywitałam na świecie Ewę, 2840 g i 51 cm....słodzinka z czarnymi włoskami, jutro postaram sie wrzucić foto.
Małej nie rozprezyły się płucka tak jak powinny wiec mąż nie dostał jej, jest na neonatologii, oddechowo lepiej ale szybko się wyziębia więc jest w inkubatorze. Neonatolog mowil ze urodzona z cechami wczesniactwa a to 38+3.
Samo CC ok, zero bólu ale po juz nie tak wesoło, brzuch boli a leki co 6h...i podejscie w stylu: po CC musi poboleć....jutro mam wstać rano, trzymajcie kciuki bo poki co to ja tego nie widzę :hmm: rano mają też przywieźć malutką jak będzie wszystko ok.
Gratulacje! Ja dostawalam zastrzyki przeciwbolowe jak o nie poprosilam. Na szczecie nie robili z tym problemu.
 
reklama
A masz lekarza prowadzącego z Zofii? Wszyscy straszą tym odsyłaniem, po terminie w ogóle nie lubia tam przyjmować na odzial (kiedys tak bylo).
Ja dzis tez na pierwsze ktg, rzeczy nie biore, mam nadzieję, ze nie będzie szybkiej akcji.
Tak mam tam i lekarza i położna.

Ja generalnie nie jestem gotowa dzisiaj zostać.. chociaż przeraża mnie też przyjazd tu jeszcze za 2 dni.. ech..

Zapis średni chyba. Dwa razy młodej mega skończyło tętno.. może za mało zjadłam rano, ale było mega mało czasu, a kompletnie na nic nie mialam ochoty.. wypiłam łyk kawy zjadłam banana. Teraz zjadłam ciastko owsiane..
 
Tak mam tam i lekarza i położna.

Ja generalnie nie jestem gotowa dzisiaj zostać.. chociaż przeraża mnie też przyjazd tu jeszcze za 2 dni.. ech..

Zapis średni chyba. Dwa razy młodej mega skończyło tętno.. może za mało zjadłam rano, ale było mega mało czasu, a kompletnie na nic nie mialam ochoty.. wypiłam łyk kawy zjadłam banana. Teraz zjadłam ciastko owsiane..

A to spoko, masz obstawe ☺
Rano tez nie mam apetytu, dobrze ze ife troche później
 
Berek.
Dwupaczkom ogłaszam: Porodówka mi się śniła także szykować się na porody.

Ja mam od wczoraj TERRORYSTĘ w domu. Menda drze się jakby sprawdzał wydajność płuc. Chce cycka a jak go ma to już nie chce... I tak all day long... and night. Kołacze mi się kawałek Beatlesów po głowie: It's been a hard day night... tylko nie pracuję jak pies a karmię jak krowa... mleczna...
Młody pierdzi ale z takim wysiłkiem... męczy się chłopaczyna jeszcze... no ale chyba na cycu to szybko minie - naiwnie w to wierzę.

Tygrysek pozdrawia ciotki:
Zobacz załącznik 896760


P.S. Bledniemy! Żółty kurczak będzie już tylko wku..wionym kurczakiem ;)
Super :) a wiesz, ze moj maly tez od wczoraj jakis niespokojny jest, tez sie prezy. Na chwile jak zasnie, to zaraz sie budzi i szuka cyca i wlasnie zaraz nie chce. Myslisz, ze to cos od jedzenia? Ja jem WSZYSTKO od poczatku i wczesniej tego nie mial. Zauwazylam, ze robi mniej kupy i nie po kazdym karmieniu
 
Jak dla mnie, pierwszy miesiąc, a nawet więcej to nie ma co i donoszonego dziecka nadwyrezac. Słabiutkue te maleństwa i tyle. Ja nawet z odwiedzinami w domu uważam. Tylko naprawdę najbliżsi..
Połóg jest dla mamy i dziecka też.
Bardzo chciałam, a trochę musiałam. Jako że byliśmy długo w szpitalu mąż szybko musiał wrócić do pracy, Starszą trzeba było odbierać, zaprowadzać. Mąż pracował na 2etaty, zakupy też zrobić musiałam i chciałam.
Dziś na szczęście tak nie żyjemy, ale nawet gdyby, to bym zrobiła wszystko żeby to inaczej zorganizować. Dlatego też m.in. zależy mi, żeby niepotrzebnie wcześniej w szpitalu nie siedzieć.

Dziś koło 8ej zaliczyłam paskudną akcję w szkole u najstarszej. Znajomy zadzwonił, że płacze na korytarzu, aż się zanosi i nie udało mu się jej uspokoić. Że jakaś koleżanka postraszyła ją, że mama pójdzie do dyrektora, więcej trudno było mu zrozumieć Już wiedziałam o co chodzi, ubrałam się szybko i pojechałam.
Okazało się, że to ciąg dalszy nieporozumienia z koleżanką wczoraj. Wyjaśnionego od razu wczoraj przez wychowawczynię i określonego przez nią jako robienie z igły wideł.

Córka miała lekcje z inną panią, wywołałam córkę na korytarz. Płakała tak, bo matka tamtej dziewczynki nakrzyczała na nią na korytarzu, straszyła dyrektorem i że pożałuje. Brak mi k...a słów. Uspokoiłam, wytłumaczyłam.

To nie pierwsze straszenie tej matki, ale pierwsze bezpośrednio do mojego dziecka. W ubiegłym roku była jazda, bo nie umiały się dziewczynki dogadać i ciągle awantury. Powiedziałam córce, że jak takie problemy to niech w ogóle nie gada, nie bawi się z tą koleżanką, są inne. I co? Afera matki i straszenie dyrektorem, bo ignorują jej dziecko i się nie chcą z nią bawić. Potem moja bała się cokolwiek zrobić, żeby nie było skarzenia, straszenia.
I mamy cd.
A tą matkę znam, myślałam że jest w porządku, ale widzę pięknie jej odwala. Jutro mąż ma zamiar z nią przed lekcjami pogadać.
A ja już po nocy nie bardzo, teraz też mnie brzuch boli, a dziś tyle jazdy i załatwien po skierowanie, proszenie lekarza itd [emoji17]
 
Bardzo chciałam, a trochę musiałam. Jako że byliśmy długo w szpitalu mąż szybko musiał wrócić do pracy, Starszą trzeba było odbierać, zaprowadzać. Mąż pracował na 2etaty, zakupy też zrobić musiałam i chciałam.
Dziś na szczęście tak nie żyjemy, ale nawet gdyby, to bym zrobiła wszystko żeby to inaczej zorganizować. Dlatego też m.in. zależy mi, żeby niepotrzebnie wcześniej w szpitalu nie siedzieć.

Dziś koło 8ej zaliczyłam paskudną akcję w szkole u najstarszej. Znajomy zadzwonił, że płacze na korytarzu, aż się zanosi i nie udało mu się jej uspokoić. Że jakaś koleżanka postraszyła ją, że mama pójdzie do dyrektora, więcej trudno było mu zrozumieć Już wiedziałam o co chodzi, ubrałam się szybko i pojechałam.
Okazało się, że to ciąg dalszy nieporozumienia z koleżanką wczoraj. Wyjaśnionego od razu wczoraj przez wychowawczynię i określonego przez nią jako robienie z igły wideł.

Córka miała lekcje z inną panią, wywołałam córkę na korytarz. Płakała tak, bo matka tamtej dziewczynki nakrzyczała na nią na korytarzu, straszyła dyrektorem i że pożałuje. Brak mi k...a słów. Uspokoiłam, wytłumaczyłam.

To nie pierwsze straszenie tej matki, ale pierwsze bezpośrednio do mojego dziecka. W ubiegłym roku była jazda, bo nie umiały się dziewczynki dogadać i ciągle awantury. Powiedziałam córce, że jak takie problemy to niech w ogóle nie gada, nie bawi się z tą koleżanką, są inne. I co? Afera matki i straszenie dyrektorem, bo ignorują jej dziecko i się nie chcą z nią bawić. Potem moja bała się cokolwiek zrobić, żeby nie było skarzenia, straszenia.
I mamy cd.
A tą matkę znam, myślałam że jest w porządku, ale widzę pięknie jej odwala. Jutro mąż ma zamiar z nią przed lekcjami pogadać.
A ja już po nocy nie bardzo, teraz też mnie brzuch boli, a dziś tyle jazdy i załatwien po skierowanie, proszenie lekarza itd [emoji17]

Uderz do matki i to najlepiej przy nauczycielu. I powiedz ze jeżeli będzie atakować Twoje dziecko to sprawa skończy się inaczej. Nie musisz mówić jak bo nie mam pomysłu narazie:) u mnie pomogło. ***** co to ma być za straszenie dziecka. Jak wychowała swoje tak ze inne nie chcą się z nim bawić to niech coś z tym robi a nie straszy cudze dzieci ...
 
Bardzo chciałam, a trochę musiałam. Jako że byliśmy długo w szpitalu mąż szybko musiał wrócić do pracy, Starszą trzeba było odbierać, zaprowadzać. Mąż pracował na 2etaty, zakupy też zrobić musiałam i chciałam.
Dziś na szczęście tak nie żyjemy, ale nawet gdyby, to bym zrobiła wszystko żeby to inaczej zorganizować. Dlatego też m.in. zależy mi, żeby niepotrzebnie wcześniej w szpitalu nie siedzieć.

Dziś koło 8ej zaliczyłam paskudną akcję w szkole u najstarszej. Znajomy zadzwonił, że płacze na korytarzu, aż się zanosi i nie udało mu się jej uspokoić. Że jakaś koleżanka postraszyła ją, że mama pójdzie do dyrektora, więcej trudno było mu zrozumieć Już wiedziałam o co chodzi, ubrałam się szybko i pojechałam.
Okazało się, że to ciąg dalszy nieporozumienia z koleżanką wczoraj. Wyjaśnionego od razu wczoraj przez wychowawczynię i określonego przez nią jako robienie z igły wideł.

Córka miała lekcje z inną panią, wywołałam córkę na korytarz. Płakała tak, bo matka tamtej dziewczynki nakrzyczała na nią na korytarzu, straszyła dyrektorem i że pożałuje. Brak mi k...a słów. Uspokoiłam, wytłumaczyłam.

To nie pierwsze straszenie tej matki, ale pierwsze bezpośrednio do mojego dziecka. W ubiegłym roku była jazda, bo nie umiały się dziewczynki dogadać i ciągle awantury. Powiedziałam córce, że jak takie problemy to niech w ogóle nie gada, nie bawi się z tą koleżanką, są inne. I co? Afera matki i straszenie dyrektorem, bo ignorują jej dziecko i się nie chcą z nią bawić. Potem moja bała się cokolwiek zrobić, żeby nie było skarzenia, straszenia.
I mamy cd.
A tą matkę znam, myślałam że jest w porządku, ale widzę pięknie jej odwala. Jutro mąż ma zamiar z nią przed lekcjami pogadać.
A ja już po nocy nie bardzo, teraz też mnie brzuch boli, a dziś tyle jazdy i załatwien po skierowanie, proszenie lekarza itd [emoji17]
Jejku.. wspolczuje sytuacji. Dobrze, że ktoś zareagował i zadzwonił po Ciebie.
Z rodzicami czasami tak jest.
U nas tez wyszła afera pod koniec tamtego roku z chłopcem którego D uważał za przyjaciela i często z matka rozmawiałam. Okazało się że w rodzinie są duże problemy i psycholog mi powiedziała, że nie zdziwilaby się jakby chlopiec sie pociął.
Mnie osobiście przeraża że tak naprawdę nie wiemy z kim spotykają się nasze dzieci.. A są jeszcze takie bezbronne..
 
reklama
Jejku.. wspolczuje sytuacji. Dobrze, że ktoś zareagował i zadzwonił po Ciebie.
Z rodzicami czasami tak jest.
U nas tez wyszła afera pod koniec tamtego roku z chłopcem którego D uważał za przyjaciela i często z matka rozmawiałam. Okazało się że w rodzinie są duże problemy i psycholog mi powiedziała, że nie zdziwilaby się jakby chlopiec sie pociął.
Mnie osobiście przeraża że tak naprawdę nie wiemy z kim spotykają się nasze dzieci.. A są jeszcze takie bezbronne..
Ale ze strony psychologa trochę malo profesjonalnie takie rzeczy przekazywać osobom trzecim, myslalam ze zobowiązuje ich tajemnica zawodowa
 
Do góry