Do dziewczyn, które pytały o mnie, przepraszam ale nie umiem wstawić nicków.
Tak, dziś mam wizytę w przychodni. I byłam przekonywana przez mojego lekarza i położne, że będę mieć cc. Bo poprzednio było cc, bo wskazaniem był mój kręgosłup i nic się nie zmieniło (na lepsze).
A ten ordynator powiedział tylko, że położenie miednicowe jest złe, czy o tym wiem. A ja, że mam mieć cc wg mojego lekarza. Nawet ucieszyłam się trochę, bo miałam wyrzuty, że cc tylko ze względu na mnie i pomyślałam, że Młody zdjął ze mnie ten ciężar.
Lekarz zrobił z 5 zdjęć i wyszedł, ze słowami, że mam czekać.
Nie było go z pół godziny, zaczęłam myśleć i czytać. Wyczytałam, że dzieci się odwracają na tym etapie kiedy np coś nie tak
Np z główką, a u mnie na 39t6dni (mam 37t2d) Potem wypis oddał mi przez kogoś i usłyszałam że jest na korytarzu. Zapytałam czy mogę zadać dwa pytania. Odpowiedział, że nie o 1ej w nocy, a ja że później nie będę mieć możliwości, a on że niech mi mój lekarz wyjaśnia. Powiedziałam, że lekarz zwykle mówi, że dowiem się w szpitalu i że w takim razie dziękuję za konsultację. Praktycznie się nie zatrzymał kiedy do mnie mówił.
Mam wątpliwości co do tych różnic w pomiarach, co do położenia i cc.
Czuję, że to będzie wyglądać jak 5 lat temu: nie zostawiłam kilku tys u któregoś z lekarza na oddziale, więc mnie nie ma. O niczym mnie nie będą informować itd