Hej dziewczyny. Chyba dopiero jak mąż skończy urlop to będę Was częściej odwiedzać. No chyba, że do reego czasu urodze.
Nie mogę spać, bo mnie obudziły jakieś skurcze. Już pomyślałam, że to te. Normalnie wpadłam w panikę, bo przecież jestem jeszcze w domu. Nadal odczuwam tam lekkie spiecia macicy, ale nie są już tak bolesne. Nie pamiętam, aby skurcze przepowiadajace były tak bolesne i częste (co 2-3 minuty) i trwały od 2 do pół minuty. Mam nadzieję, że to się jeszcze nie zaczyna, bo to dziś jest 36 i 5 dzień. Chyba trochę za wcześnie. Masakra!
W poniedziałek chce iść do ginekologa, aby sprawdził stan mojej szyjki i powiedział mi czy jechać już do Szczecina czy dopiero 27 sierpnia.
Przez te skurcze to nie wiem czy jeszcze zasnę. Jestem mega zestresowana. Mąż i córka śpą, torba gdzieś tam leży nie do końca spakowana, a ja się modlę, aby te skurcze się skończyły. Trwają już 1.5 godziny i wydaje mi się, że oslably (nie są już tak często).
Sory, że Was strasze. Czy któraś z Was miała podobnie?