Ja tego
@GoJ po prostu nie ogarniam
Zwłaszcza, że pisałaś, że twój mąż przed trzecią ciążą zachowywał się normalnie i dopiero teraz mu odbiło i robi z siebie kretyna.
Chciałabym w końcu przeczytac, że jest jakiś progres, że jest coraz lepiej, a tu cały czas się pogarsza
A w ogóle to dzisiaj obudziłam się ze strasznym bólem w kostkach i dłoniach... Nic nie spuchło, ale wrażenie takie mam jakby była opuchlizna. Z nogami po 2 godzinach już wszystko gra, ale za to dłonie dalej bolą kiedy zginam palce.
Wczoraj trochę przesadziliśmy z S. Wróciliśmy do domu trochę przed 23, wcześniej pojechaliśmy po prostu pojeździć samochodem i nacieszyć się zakończonym remontem, najpierw trochę po kaszubach, pola, lasy, a potem trójmiasto, w rezultacie godzina 22 a my jeszcze byliśmy w środku Gdańska. No cóż, ja kierowałam, bo auto moje, i lubię, kierownicy nie oddam... ale o kurde, rano nie nadawałam się do życia
To zdecydowanie był ostatni raz. Moje ostatnie podrygi przed narodzinami dziecka, z maleństwem w foteliku już sobie tak nie pojeździmy :/ Niby bez szaleństw, bez przekraczania prędkości, ale za to totalnie bez sensu dla samej przyjemności z jazdy...
Ale i tak fajnie było... na mnie taki wypad działa bardziej relaksująco niż spa, cóż poradzić... Pisałam, że ja nie księżniczka
Poza tym muszę na nowo wyczuć tego titanica, którego odzyskałam po 7 miesiącach remontu (z czego remont trwal miesiąc, a resztę czasu stała...) Tylko niech mnie tak te dłonie przestaną napierniczać, bo aż samej siebie mi żal.