No moi rodzice też nie używali sformuowania KOCHAM CIĘ. Nie rozpieszczali mnie też finansowo bo zawsze w tej kwestii byli nieporadni. I w sumie chyba nigdy niczego ode mnie oficjalnie nie wymagali. Byle jakoś tam było. Teraz z perspektywy czasu zastanawia mnie jak my z bratem na ludzi wyszliśmy? Fakt swoje za uszami mamy no ale jak się wychowywaliśmy sami to i się nazbierało. Ja mam doświadczenie od patologii po klasę wyższą jakkolwiek to brzmi. Więc staram się nie oceniać ludzi nie znając ich... a już na pewno nie przez pryzmat posiadania. Bo to co nabyte raz jest raz tego nie ma. Znam ludzi którzy materialnie mieli wszystko i praktycznie wszystko z tego stracili. Firmy. Domy. Auta. Jedni się pozbierali w sensie odnaleźli w nowej skromnej rzeczywistości inni żyją przeszłością a jeszcze inni jak moi rodzice narzekają wiecznie na coś...
Mnie też czasem smutno że nie mogę kupić czegoś np. czekolady czy lepszej wędliny ale to dziś a jutro czy za trzy dni kupię tę cholerną czekoladę czy szynkę.
Staram się dbać o to co mam z materialnych rzeczy bo wiem ile mnie to kosztuje wyrzeczeń i nie materialnych bo wiem że to jedyne trwałe i naprawdę ważne.
Od zawsze z dziećmi rozmawiam o uczuciach i teraz widzę tego efekty. I cieszą mnie one. Może nie mamy TV LED może mamy starą lodówkę może ubieramy się w sieciówkach a sprzęty mamy czasem i z trzeciej ręki... samochód jest S. niezbędny ale kupiony za grosze. Powypadkowy i tylko my wiemy ile pracy włożył w doprowadzenie go do tego by jeździł w ogóle.
Nigdy nic nie dostajemy za darmo i tego też uczę synów. Że na wszystko w jakiś sposób trzeba zapracować i być wdzięcznym za to co się ma... nawet jak jest kiepsko. Moi synowie np. często coś co im zbywa pakują w siatki i mówią że to dla biednych dzieci bo wiedzą że są dzieci które nie mają tyle co oni mimo że oni też nie mają wiele. Ale tego mnie nauczyła moja babcia... dzielić się z innymi nawet jak się samemu ma mało.
Pamiętam kiedyś Bartek zapytał mnie czy mam 1zł. Spytałam po co mu. A on akurat zobaczył bezdomnego który zbierał i dał mu tę złotowkę po czym powiedział mi że za złotówkę to bułkę ten Pan sovie kupi albo jak uzbiera więcej to może kiedyś kupi sobie dom. (miał wtedy 6 lat)
Dobra podpisałam sobie... jakoś tak mnie od kilku dni rozżalenie bierze i jakiś taki smuteczek... Fakt że gdybym nie była w ciąży właśnie byłabym tuż przed @ więc pewnie dlatego