Ciekawe ile Mikołaj waży...? W 22tc było stosunkowo mało ale w granicach norm. Jak czytam że Wasze pociechy od półtora kilo w górę to coś mi się wydaje że u Nas tyle nie ma... jakoś to dla mnie nierealne...
Ja to dziś tak właśnie wszystko na nie... czekam na pączki... może mi się poprawi po słodkim. Pójdę spać... może jutro będzie lepiej.
Ostatnie 2 miesiące w każdej ciąży mnie męczą i psychicznie i fizycznie. Teraz gorzej bo jestem przykuta do kanapy. Obiadu nie zjem normalnie bo zaraz mnie brzuch ciągnie... leżeć lub pół leżeć...
Dołuje mnie ta niedołężność. Nawet po sprawunki nie chodzę o praniu i prasowaniu ciuszków nie ma mowy... Dodatkowo dzieci w domu znudzone... zmęczone oczekiwaniem na Mikołaja tak jak ja. No i miał być remont a nie będzie skoro z tym mieszkaniem nie wiadomo co... Jak przyjmą odmowę to Bóg wie ile będę czekała... znowu... jak nie przyjmą co jest wielce prawdopodobne pewnie na koniec roku będę musiała się wprowadzić... i tak trwam w zawieszeniu i zdołowaniu... Może to taki gorszy dzień... że wszystko w czarnych barwach...
Ale jakbym miała szukać pozytywów to: zgaga dziś mniej męczy. Brzuch tzn. jelita ok. Miki kopie jak szalony. Chłopcy się nie pozabijali... chałupy nie roznieśli. Matka od 12 w robicie to mnie nie irytuje jej jestestwo... także nie ma tragedii..