I powiedz mu szczerze, że chciałaś dłużej pracować i dlatego jeszcze nic nie mówiłaś, ale masz kłopoty ze zdrowiem itp. itd.
Wątpię, żeby pracodawca był aż tak szlachetnym człowiekiem
To jest biznes. Niestety, ale w tej kwestii jestem pesymistką. Nie trafilam jeszcze na serdecznego pracodawcę - koniec końców okazywało się, że pracownik nic dla niego nie znaczy. Koleżanka pracowała kilka lat w firmie, gdy tylko poszła na macierzyński od razu dowiedziała się, że nie ma już gdzie wracać. Innego razu to ja miałam podjąć pracę niby w zastępstwie za dziewczynę, która po miesiącu od podpisania umowy powiedziała pracodawcy, że jest w ciązy i rzuciła L4. Pracodawca tak na nią narzekał, że stwierdziłam, ze nie mam ochoty pracować u takiego psychola...
Koleżanka nie była w ciąży, ale miała problemy ze zdrowiem - też co chwilę mdlała. Chciała pracować, ale w końcu szef wezwał ją na dywanik i kazał iść na L4, bo nie chciał, żeby mu umarła w trakcie pracy. Po jakimś czasie wróciła, ale on i tak zwolnił ją przy pierwszej lepszej okazji.
Ja straciłam moją ukochaną pracę w grudniu, w styczniu dowiedziałam się, że jestem w ciąży i postanowiłam, że już niczego nie będę szukać, bo nie będę miała nerwów do tego, żeby wykręcić jakiemuś pracodawcy numer i chwilę po podpisaniu umowy przynieść L4, a na bank tak by to się skończyło... po co ktoś miałby mnie przeklinać...
Swoją drogą ten ostatni pracodawca też otwarcie powiedział mi, że ma nadzieję, że nigdy nie zajdę w ciążę, bo nie jest mu potrzebny taki pracownik - fajnie nie?