Tak. Coraz bardziej zaczynam się nad tym zastanawiać. Szczerze mówiąc trochę zaczęłam się bać cesarki. Moja była naprawdę świetna i szybko doszłam do siebie. Ale po pierwsze - wtedy mniej ważyłam, a po drugie to była pierwsza cesarka. Byłam też młodsza. I do tego nasłuchałam się o dwóch przypadkach kolejnych CC, które odbyły się z ogromnymi komplikacjami (jeden zakończony tragicznie) i to mi dało bardzo do myślenia... Nie wiem jak tym razem będzie i co mój lekarz powie, ale chyba tym razem będę starała się być dzielniejsza i spróbować. (Poprzedni poród też się zaczął naturalnie, ale skurcze wygasły - było już jednak sporo po terminie i zdecydowano się na CC).
Mam dokładnie tak samo! Właśnie ostatnio się nad tym zastanawiałam, jak to jest możliwe, że po załatwieniu potrzeby zaraz chce mi się znowu. I to dosłownie np. po minucie. Nie ogarniam. A to już 16 tc.
My używaliśmy intensywnie rożka przez pierwsze 2-3 miesiące - tylko i wyłącznie do spania. Ale był niezawodny. Świetnie usypiał, a nasze dziecko po owinięciu w niego od razu usypiało. Nie musieliśmy nosić ani nic. Polecam. A potem przeszliśmy na śpiworek. Też super sprawa.
Co do karmienia - to jestem bardzo any nastawiona na wszelkie próby nawracania mnie na wyższość karmienia metoda naturalną. Odbyłam na ten temat rozmowy z wieloma moimi koleżankami i wniosek jest jeden - ta propaganda siada nam na psychikę. Żeby było jasne - uważam, że karmienie naturalne jest najzdrowsze. ALE. Ja nie miałam W OGÓLE pokarmu. Serio, serio. Próbowałam, płakałam, sutki mi pękały do krwi, używałam laktatora elektrycznego, piłam cudowne herbatki i zaklinałam rzeczywistość. No po prostu nic nie leciało. Co w tej sytuacji miałam zrobić? Ja stosunkowo szybko się ogarnęłam i przeszłam na butelkę.
Ale powiem Wam co było w tym wszystkim najgorsze - jak ludzie - w tym obcy - pytali mnie o to czy karmię piersią!!! Czy to ich sprawa? W pamięć zapadła mi szczególnie jedna akcja, jak czekałam na męża pod sklepem. Dziecko było w wózku. I podeszła do mnie jakaś obca kobieta i pyta się mnie, "czy karmię"? (w domyśle: piersią). Myślałam, że padnę. Co to kogo obchodzi!? Dlatego ja propagandzie mówię stanowcze NIE. Teraz spróbuję karmić piersią, o ile będę mieć pokarm. Ale nic na siłę. Bo wiem, jak to się odbija na psychice. Piszę to szczególnie do dziewczyn, dla których jest to pierwsza ciąża.
A jeszcze jedno pytanie - czy Wam też tak "eksplodują" piersi? Bo mnie cały czas strasznie bolą i są ogromne.
I do dziewczyn na Duphastonie - bierzecie nadal? Jaką dawkę i jak długo jeszcze?
Zdrówka dla wszystkich.