reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Wrześniowe mamy 2017

Czy jesteś za tym by zamknąć wątek wrześniówek ?

  • Tak

    Głosów: 22 50,0%
  • Nie

    Głosów: 15 34,1%
  • Nie mam zdania.

    Głosów: 7 15,9%

  • Wszystkich głosujących
    44
  • Ankieta zamknięta .
Tak sobie dziewczyny myślę, o tych stratach... kiedyś jak byłam na forum to w grupach moze 1 czy 2 sie zdarzały... Tak sie podłamałam tym, że dziś juz chciałam zrezygnować z czytania bo zamiast skupić się na szczęściu to co wejdę to jakaś tragedia sie wydarzyła własnie... i oczywiście wiecie ze nikogo tu nie krytykuje, współczuję z całego serca wszystkim mamom co straciły lub czują się zagrożone...
Ale może tak duza ilość strat jest rzez to, ze nas tez tu jest duzo?? może to skala robi takie wrażenie??No bo jak sobie to wytłumaczyć, żeby mimo braku złych objawów nie wkręcać sobie, że mogę być następna skoro to tak łatwo i szybko idzie....

Dzis o 20.45 mam wizytę, daj Boże by było goooood....
Dokładnie to samo wczoraj pomyślałam. Trzymam kciuki żeby było dobrze u was
 
reklama
Oka będzie dobrze, limit złych wiadomości jest wyczerpany:)

Kciuki za dzisiejsze wizyty! Ja idę z mężem 21.02, a jakoś zaraz potem na prenatalne:)
 
Tak sobie dziewczyny myślę, o tych stratach... kiedyś jak byłam na forum to w grupach moze 1 czy 2 sie zdarzały... Tak sie podłamałam tym, że dziś juz chciałam zrezygnować z czytania bo zamiast skupić się na szczęściu to co wejdę to jakaś tragedia sie wydarzyła własnie... i oczywiście wiecie ze nikogo tu nie krytykuje, współczuję z całego serca wszystkim mamom co straciły lub czują się zagrożone...
Ale może tak duza ilość strat jest rzez to, ze nas tez tu jest duzo?? może to skala robi takie wrażenie??No bo jak sobie to wytłumaczyć, żeby mimo braku złych objawów nie wkręcać sobie, że mogę być następna skoro to tak łatwo i szybko idzie....

Dzis o 20.45 mam wizytę, daj Boże by było goooood....
Ja tez wlasnie tak myslalam. Bardzo mi zal tych dziewczyn i strasznie im wspolczuje, bo kiedys przezylam to samo i wiem jak to boli, ale przez to wszystko boje sie o swoja ciaze. Boje sie rowniez straty.

f2w3yx8d8eesu797.png
 
teraz troszkę z innej beczki... Chodzimy z mężem oboje do psychologa... Nie zeby jakaś tragedia była ale ja mam taki charakter z przeszkodami, trochę złych wspomnień z dzieciństwa i wpływa to na moje małżeństwo. Raz poszłam do mojej psych z mężem i okazało sie, że on ma podobnie jak ja tylko więcej ukrywa i jemu tez terapia duzo w życiu pomoże... Tak więc zdecydowaliśmy się spróbować i jest na prawdę super. To słowem wstępu.
Wczoraj był mój mąż u swojej psycholog i wypomniał o moim poronieniu sprzed prawie 9 lat i ona mu powiedziała, że koniecznie powinniśmy pochować dzieci. To była ciąża bliźniacza. Ja oczywiście niczego nie dostałam ze szpitala i nawet na tamten moment nie pomyślałabym o pogrzebie ale ona mówi byśmy zrobili to symbolicznie. Powiedziała, że kobieta sama najlepiej wie jakie imiona nadać dzieciom, by pochowac je gdzieś na cmentarzu gdzie będziemy mogli czasami zapalić świeczkę i przyjąć te nienarodzone dzieci w rodzinie jako obecne. To (pomimo,że wydawało mi się, że ja juz się pogodziłam ze stratą dawno) powinno dac nam spokój wewnętrzny i zmniejszyć napięcie...

Swoją drogą, w zeszłym roku byłam na pogrzebie dziecka mojej bardzo dobrej koleżanki, które zmarło przy porodzie... tragedia okropna, aż ciężko mówić ale na tym właśnie pogrzebie oprócz żalu straty tej małej Martusi czułam w sercu wielki żal, że ja nie mogłam pożegnac moich dzieci, że nie mam gdzie spełnić swojego poczucia obowiązku i odwiedzić jakieś miejsce, że nawet nie mogłam poznać płci... może coś w tym jest z pogrzebem, co? Oczywiście ja bym zrobiła to w tajemnicy i tylko z moim mężem... mam jeszcze testy ciążowe ale szkoda mi ich się pozbyć.


Przepraszam, jęsli temat za ciężki i komuś popsułam nastrój, ale tak mi przyszło przez te wszystkie nieszczęścia naszych dziewczyn...
 
teraz troszkę z innej beczki... Chodzimy z mężem oboje do psychologa... Nie zeby jakaś tragedia była ale ja mam taki charakter z przeszkodami, trochę złych wspomnień z dzieciństwa i wpływa to na moje małżeństwo. Raz poszłam do mojej psych z mężem i okazało sie, że on ma podobnie jak ja tylko więcej ukrywa i jemu tez terapia duzo w życiu pomoże... Tak więc zdecydowaliśmy się spróbować i jest na prawdę super. To słowem wstępu.
Wczoraj był mój mąż u swojej psycholog i wypomniał o moim poronieniu sprzed prawie 9 lat i ona mu powiedziała, że koniecznie powinniśmy pochować dzieci. To była ciąża bliźniacza. Ja oczywiście niczego nie dostałam ze szpitala i nawet na tamten moment nie pomyślałabym o pogrzebie ale ona mówi byśmy zrobili to symbolicznie. Powiedziała, że kobieta sama najlepiej wie jakie imiona nadać dzieciom, by pochowac je gdzieś na cmentarzu gdzie będziemy mogli czasami zapalić świeczkę i przyjąć te nienarodzone dzieci w rodzinie jako obecne. To (pomimo,że wydawało mi się, że ja juz się pogodziłam ze stratą dawno) powinno dac nam spokój wewnętrzny i zmniejszyć napięcie...

Swoją drogą, w zeszłym roku byłam na pogrzebie dziecka mojej bardzo dobrej koleżanki, które zmarło przy porodzie... tragedia okropna, aż ciężko mówić ale na tym właśnie pogrzebie oprócz żalu straty tej małej Martusi czułam w sercu wielki żal, że ja nie mogłam pożegnac moich dzieci, że nie mam gdzie spełnić swojego poczucia obowiązku i odwiedzić jakieś miejsce, że nawet nie mogłam poznać płci... może coś w tym jest z pogrzebem, co? Oczywiście ja bym zrobiła to w tajemnicy i tylko z moim mężem... mam jeszcze testy ciążowe ale szkoda mi ich się pozbyć.


Przepraszam, jęsli temat za ciężki i komuś popsułam nastrój, ale tak mi przyszło przez te wszystkie nieszczęścia naszych dziewczyn...

Ja myśle, że to dobry pomysł!!! Może w grobie dziadków czy kogoś z rodziny ?
Ja tak zrobiłam z moim, i przestał mnie wołać... a tak to wciąż wydawało mi się, ze słyszę wołanie dziecka [emoji17]
Napewno nie zaszkodzi a jeśli poczujecie ulgę, a jeśli wierzycie, że po śmierci coś istnieje to fakt, że dzieci "zaopiekowane" przez rodzinę bedą będzie tylko pomocny

@Kamamami bardzo współczuje!
Za wszystkie wizytujące [emoji1307][emoji1307][emoji1307]


f2w3rjjgpsehityp.png
 
reklama
Do góry