Ja znam, raczej znalazłam więcej niż jedną. Oboje z mężem jesteśmy DDA, ja chodziłam na terapię jak tylko 18 lat skończyłam.
I może właśnie dlatego widzę tą różnicę dość jasno. Wiem jak to jest żyć z alkoholikiem przez lata, i wiem, że alkohol i papiery zafundowaly mojej mamie raka przełyku. Mimo operacji dalej pali (nie piła już kilka lat przed rakiem) I to uważam, za głupotę...
Ale potrafię odróżnić kiedy jest osoba uzależniona czyli chora, a kiedy nie. Owszem jeśli ktoś codziennie musi wypić po 2-3 piwa to.mimo że się nie upija jest chory-uzależniony. Ale ludzie nie popadajmy w skrajności. Ludzie, którzy się kontrolują nie są nałogowcami i pewnie i szkodzą sobie... tak samo jak szkodzą sobie słodząc herbate czy pijąc wodę z plastikowej butelki. Takie mamy czasy, nie da się żyć zdrowo.
Co do palenia, moj mąż jest uzależniony, rzucił ponad 2 lata temu. Kilka miesiacy temu zaczął popalac i owszem wolałabym żeby tego nie robił, ale z dwojga złego wolę żeby popalał od czasu do czasu niż wrocil do półtorej paczki dziennie. Nałóg to okropna rzecz. Uważam, że sama jestem od cukru uzależniona i jak mi wykryli cukrzycę ciążowa było mi mega ciężko. Więc idąc tym tokiem wszyscy się czymś trujemy.