reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

🍂Wrzesień to ten piękny czas, Gdy dwie kreski ⏸️ zobaczy każda z nas. 🍂

To według nich była kroplówka przeciwbólowa. Dowiedziałam się, że udaję ból, bo to na mnie nie działało przeciwbólowo. Dokładnie tak mi powiedziały.
W przypadku silnych bóli zwykle podaje się leki przeciwbólowe w kroplówce tzn. do kroplówki z solą lub elektrolitami wpuszcza się strzykawką leki przeciwbólowe.
 
reklama
Ja bardzo przeżywam ten nieudany cykl, mimo że to dopiero pierwszy po poronieniu. Już myślałam że to przepracowałam, że te 3 poronienia są już za mną, ale kiedy zobaczyłam biel na teście to wszystko pękło. Nie bardzo rozmawiam na ten temat z mężem, ja wiem że on chce następnego dziecka tak samo jak ja ale mam wrażenie że aż tak tego nie przeżywa. Po każdym poronieniu słyszałam "dobrze, że mamy już dzieci". Dla mnie to żadne pocieszenie, naprawdę. Uważam że każde poronienie boli tak samo nieważne czy masz już dzieci czy nie. Aczkolwiek mąż zawsze jest przy mnie, pyta co rano jak za długo siedzę w łazience przed okresem jak wyszedł test, jak się rozklejam totalnie to też zawsze mogę na niego liczyć. Ale serio, on nigdy nie zrozumie tak jak i żaden inny facet co przeżywa kobieta która nie może zajść, traci dziecko itd. Więc mimo tego że mąż jest na każde moje skinienie kiedy tego potrzebuję, to wiem że on zupełnie inaczej do tego podchodzi.
Myślę, że to zależy od mężczyzny i kobiety 🤷 mąż kuzynki do dziś się rozkleja jak przyjdzie temat poronień, chociaż po poronieniu urodziła mu się zdrowa córka. Mój mąż gorzej zniósł moje poronienie, niż ja 🙈 Zawsze będę pamiętać i w jakiś sposób tęsknić ale zdecydowanie ruszyłam do przodu i wiem, że tak miało być. Mój mąż dłużej się zbierał do kupy i strasznie było mi go szkoda. Dla mnie tamta ciąża była jak informacja "dziewczyno możesz zajść, teraz tylko to powtórz i utrzymaj" ... Ale ja też miałam swój cel i powtarzałam "muszę być w ciąży przed 27 grudnia, bo inaczej sobie nie poradzę" na 27 grudnia miałam termin porodu i zawsze ten 27.12 będzie dla mnie ważny. O ciąży dowiedziałam się 11 listopada 🙂. Gdybym urodziła pierwsze dziecko, nie miałabym Antka a kocham go nad życie. Tak miało być. Mój wyjątkowy człowiek przyszedł jak poczuł się na to gotowy
 
U mnie jak mają ok. 20-22 mm, to każe mi robić zastrzyk z ovitrelle. W tym cyklu w jednym jajniku na monitoringu miałam właśnie 20 mm i dzień po miałam zastrzyk, a w drugim jajniku był pęcherzyk 11mm, więc gina mi powiedziała, że on już nie zdąży. Jakie Tobie urosły?
Dziś brałam ostatnia lamette i jestem ciekawa ile po niej rośnie,albo inaczej ile powinien już mieć w 11 dc żeby mieć szanse na wzrost w tym dniu i pęknięcie
 
Myślę, że nikt sam nie decyduje o podaniu ovi, tylko jednak lekarz bazując na wynikach to robi. Chociaż fakt, że lekarze są różnie i nie wszyscy robią to w oparciu o badania - ja mam dwóch lekarzy i jeden patrzy na monitoring i badania, a drugi tylko na monitoring 🤷‍♀️
U mnie wyszło że nie pękają nie ma opcji po pierwszym porodzie
W czerwcu przypisała mi dwa zastrzyki na podtrzymanie pęcherzyków
I jeden na pęknięcie zivafert i od razu ciąża była niestety się zatrzymała
 
Myślę, że to zależy od mężczyzny i kobiety 🤷 mąż kuzynki do dziś się rozkleja jak przyjdzie temat poronień, chociaż po poronieniu urodziła mu się zdrowa córka. Mój mąż gorzej zniósł moje poronienie, niż ja 🙈 Zawsze będę pamiętać i w jakiś sposób tęsknić ale zdecydowanie ruszyłam do przodu i wiem, że tak miało być. Mój mąż dłużej się zbierał do kupy i strasznie było mi go szkoda. Dla mnie tamta ciąża była jak informacja "dziewczyno możesz zajść, teraz tylko to powtórz i utrzymaj" ... Ale ja też miałam swój cel i powtarzałam "muszę być w ciąży przed 27 grudnia, bo inaczej sobie nie poradzę" na 27 grudnia miałam termin porodu i zawsze ten 27.12 będzie dla mnie ważny. O ciąży dowiedziałam się 11 listopada 🙂. Gdybym urodziła pierwsze dziecko, nie miałabym Antka a kocham go nad życie. Tak miało być. Mój wyjątkowy człowiek przyszedł jak poczuł się na to gotowy
Mój mąż z byłą żoną starał się o dziecko kilka lat. W końcu udało się dopiero przez in vitro. Drugie mają z wpadki 😅 Ze mną pierwsza ciąża książkowa, po niej CP a po niej 2 poronienia. Więc myślę, że on też cierpi i przeżywa, ale już zwyczajnie tyle razy dostał w dupę od życia że tego nie pokazuje 🤷‍♀️🤷‍♀️
 
Ja dzisiaj mam dużo wolnego czasu, mam okres ,więc nie ma mnie na siłowni, to Was pomęcze, bo kogo jak nie Was, towarzyszki ❤️
Podziele się z Wami prywatą, kilka dni temu ( juz po teście) mòj mąż chyba się zreflektował, że znowu nieudany cykl, po moim zachowaniu, i wypalił do mnie, czy robiłam m test, a ja : tak, bez zmian, i nie chciałam go sprowadzać do parteru, że wolałam aż to tak naturalnie wyjdzie w praniu.
I od do mnie cytuję:" ja już nie czuje tego systemu, takie pijaki mają dzieci, w dupie mają wszystko , ćpają, mają w dupie cały świat, żrą "gòwno", gdzie tu sprawiedliwość My się trzęsiemy, robimy cuda na kiju, wydajemy kase na to, żeby żyć pod linijkę, to jest chore"
Odpowiedziałam kròtko- nie ma, niestety sprawiedliwości, i nie wiele mogę na to poradzić, loteria.
Za chwile 2 lata starań, dziecka brak , rozumiem jego żal, bo sama mam żal do losu, momentami🤷‍♀️.
W tym momencie zdałam sobie sprawe, że starania go zaczynają dobijać , gdzie kiedyś miał inny stosunek i hamował mój zapał...
Jak to jest u Was z facetami, jaki stosunek do starań, jak przeżywają, jeśli chcecie podzielcie się...?
Dodam, że mąż jest w czasie terapii.
Nieplodność jest straszna, i strasznie potrafi zmaltretować głowę. .Przykro mi, że usłyszałam od niego to samo, co kiedyś, ale mózg to nie maszynka, trzymam kciuki z niego, bo ja się trzymam narazie.
Mój na początku było podejście "w końcu się uda". Aktualnie chyba jeszcze gorzej niż ja znosi biel na teście, przeżywa wtedy straszny zawód. Może trochę mniej myśli niż ja o staraniach, bo jego czas jest po brzegi wypchany pracą. Ale raz luklam w jego telefon i szpera po tematach staniowych.
 
Ja bardzo przeżywam ten nieudany cykl, mimo że to dopiero pierwszy po poronieniu. Już myślałam że to przepracowałam, że te 3 poronienia są już za mną, ale kiedy zobaczyłam biel na teście to wszystko pękło. Nie bardzo rozmawiam na ten temat z mężem, ja wiem że on chce następnego dziecka tak samo jak ja ale mam wrażenie że aż tak tego nie przeżywa. Po każdym poronieniu słyszałam "dobrze, że mamy już dzieci". Dla mnie to żadne pocieszenie, naprawdę. Uważam że każde poronienie boli tak samo nieważne czy masz już dzieci czy nie. Aczkolwiek mąż zawsze jest przy mnie, pyta co rano jak za długo siedzę w łazience przed okresem jak wyszedł test, jak się rozklejam totalnie to też zawsze mogę na niego liczyć. Ale serio, on nigdy nie zrozumie tak jak i żaden inny facet co przeżywa kobieta która nie może zajść, traci dziecko itd. Więc mimo tego że mąż jest na każde moje skinienie kiedy tego potrzebuję, to wiem że on zupełnie inaczej do tego podchodzi.
Jestem w podobnej sytuacji mam dziecko już 5 letnie i walczymy o rodzeństwo dla niej. Gdy zobaczyłam pierwsze 2 krechy po 2.5 roku, to skakałam ze szczęścia, pojechaliśmy na wakacje, wróciliśmy i na drugi dzień było po wszystkim - radość trwała tydzień. W tym roku znów się udało, czułam że to ten czas, że teraz się udało i będzie dziecko. No i kuźwa się nie udało. Nie ma dania bym nie myślała o tych stratach, w końcu byłaby teraz w moje trzeciej upragnionej ciąży, a troje dzieci to było moje marzenie. Uważam że to niesamowite szczęście jest mieć swoje dzieci i choć mam tylko jedno, to czuję ogromną wieczność. I tak, jestem w lepszy położeniu niż osoby które się starają i nie mają dzieci - tym stwierdzeniem nie umniejszam swoim stratą, bo ile mnie kosztują, to ja tylko wiem. Jednak umiem się postawić na miejscu osoby która nie ma dziecka a przechodzi to samo co ja i szczerze - jest to dużo gorsza sytuacja. Ja mam dla kogo dźwigać się po każdej porażce.
 
Ostatnia edycja:
Mój na początku było podejście "w końcu się uda". Aktualnie chyba jeszcze gorzej niż ja znosi biel na teście, przeżywa wtedy straszny zawód. Może trochę mniej myśli niż ja o staraniach, bo jego czas jest po brzegi wypchany pracą. Ale raz luklam w jego telefon i szpera po tematach staniowych.
Ja swojego nie sprawdzam, ciekawe, czy szuka coś o staraniach🤔
Ale nie dowiem się, obiecaliśmy kiedyś sami sobie, że przegląd fona nie wchodzi w grę i telefon to nasza prywatna przestrzeń, mimo ,.że jesteśmy 15 lat razem i 6 w małżeństwie, to takie sacrum dla Nas.
W sumie , źle bym się też czuła, gdyby on mnie sprawdzał, mimo że kochamy się bardzo, nie chciałabym, aby wiedział o czym piszę z koleżankami, czy na forum np.
 
reklama
Ja swojego nie sprawdzam, ciekawe, czy szuka coś o staraniach🤔
Ale nie dowiem się, obiecaliśmy kiedyś sami sobie, że przegląd fona nie wchodzi w grę i telefon to nasza prywatna przestrzeń, mimo ,.że jesteśmy 15 lat razem i 6 w małżeństwie, to takie sacrum dla Nas.
W sumie , źle bym się też czuła, gdyby on mnie sprawdzał, mimo że kochamy się bardzo, nie chciałabym, aby wiedział o czym piszę z koleżankami, czy na forum np.
Nie czytamy swoich wiadomości 😉 hasła znamy bo nie raz jeden z drugiego telefonu korzysta, a tym bardziej gdy przyjdzie niedziela i idziemy w las, to zawsze tylko jedna komórkę zabieramy. To nie działa na zasadzie kontroli 🙂
 
Do góry