reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Wrzesień 2014:)

Maltanka, ależ Ci się przytrafiło :shocked2: życzę Ci żeby obeszło się bez choroby i stresu, tak jak w przypadku Doody :*
Marciątko, może Mąż poczuł się bardzo odpowiedzialny za maleństwo i chce mu zapewnić stabilne życie. Wyjaśnij z nim na spokojnie i spróbuj przekonać, że też masz rację...
 
reklama
Marciatko, uwierz mi ze po porodzie sie wszystko zmieni :) czego Wam zycze :)
maltanka, zdrowka i oby bylo lagodnie i bezstresowo.
 
Marciatko maz patrzy z innej strony zupelnie. Jemu sie wydaje ze najwazniejsze jest dac dziecku rzeczy materialne, nie mysli jak matka... Ale to nie jest zle ze chce maluchowi zapewnic byt. Moze lepiej zrozumie pewne rzeczy jak juz sie maluch urodzi bo wtedy przyjdzie milosc :)

Mam prosbe do doswiadczonych mam :) potrzebuje porady :) moj mlodszy (w lipcu bedzie mial 2 lata) odmawia jedzenia. Zawsze byl wybrzydzajacy i czesto plul jedzeniem przy pierwszej lyzce ale potem zazwyczaj dokanczal. Mial swoje ulubione obiadki i wiedzialam co chetnie zje, z czym moze miec problem a czego nie bedzie chcial zupelnie dotknac. Ale od jakiegos czasu (jakos kolo miesiaca) zupelnie odmawia obiadow. Zje chetnie sniadanie, zazwyczaj na slodko jak np jakies platki z mlekiem albo kanapka z dzemem. Potem dawalam mu cos do przekaszenia np owoce, batonik z otrebow i owocow, jogurt, serek zolty ale teraz przestalam zeby byl bardziej glodny i zjadl wiecej pozniej. Jakos miedzy 12 a 13 mamy lunch ktory czasami zje ale nie zawsze. Pozniej miedzy 16 a 17 mamy obiad ktorego odmawia zupelnie. Codziennie robi awanture przy stole. Wyje jak nienormalny, rzuca jedzenie na podloge, histeryzuje jak probuje go namowic. Nic nie dziala. Kary, klapsy, siedzenie w kacie, chwalenie, bicie brawa, wszystko na nic.... Czyli jego dzien czasami wyglada tak ze je tylko sniadanie i nic wiecej :(
 
maltanka współczuję choroby synka, ale może faktycznie Cie to ominie skoro już nie jesteś tak narażona jak we wczesnych miesiącach ciąży.

maddlena a z tymi przedszkolami to najgorsze są takie sytuacje jak Ci rodzice co zabierają dzieci kiedy są np owsiki, że później to się odbija na innych dzieciach bo te zabrane dzieci uważają że są lepsze, że inni chorują czy mają inne problemy a właśnie dzieki takim wspaniałym rodzicom co to chcą chronić swoje pociechy (nie wiem czy zrozumiale napisałam :-) hehe

Marciątko faktycznie nie wygląda to ciekawie jeśli się uprze przy swoim, mam nadzieję że uda Ci się do końca ciąży mu to jakoś roztłumaczyć, że to miłość i obecność obojga rodziców jest dla dziecka najważniejsza, nie pieniądze. Wiem z własnego doświadczenia, mój tato żył i żyje z przekonaniem że pieniądze tzn zapewnienie dziecku wszystkiego jest najważniejsze. A teraz jak patrzę na rodziców to mam ochotę uciec i więcej nie oglądać, bo teraz kiedy np gorzej z kasą to nawet uczuć nikt nie umie okazywać ehh.. to trudne wszystko.. trzymam kciuki za dogadanie się wasze :*

Kusiak ja się wtrącę choć raczej doświadczona nie jestem. Jak źle piszę to od razu przepraszam :) ale wydaje mi się że może twój synek po prostu nie toleruje słonych potraw tzn takich co to nie są słodkie i dlatego nie chce obiadów, może wcześniej się nie nauczył jeść np warzyw. Nie wiem może się mylę..

A ja byłam u gina i nie ma co pisać jak Bubles na wizytowym bo mój lekarz co wizytę mierzy narządy Małego itp mówi że dobrze wszystko, prawidłowo i to samo na fotelu. Dziś usłyszałam jedynie że łożysko wysoko i potwierdzenie że płeć męska hehe ważne że dobrze, tyle że nadal mam anemie :/ mimo że ciągle żelazo biorę.
 
Ann raczej nie o to chodzi (chociaz na pewno woli slodkie). Bo jak pisalam to on jadl do tej pory obiady. Poza tym jak mamy zupy na lunch to zjada, dzisiaj np na lunch zjadl pol miseczki bialej fasolki w sosie pomidorowym. Na sniadanie platki z mlekiem a potem ta fasolke i nic wiecej przez reszte dnia :(
 
aha, to musiałam nie doczytać, przepraszam. a nie chce też nic mówić dlaczego nie, tylko po prostu nie i tyle?
 
Kusiak chyba pozostaje Ci przeczekać ten czas. U Hani przy wychodzeniu zebów były około 2 tygodniowe okresy słabego jedzenia, najlepsze było mleko, reszta mogła nie istnieć. Po jakimś czasie wszystko wracało do normy. Nie zmuszać, jadać wspólnie posiłki, po prostu stawiać przed nim obiad, jak nie chce to niech nie je, nie zwracać na to zbytniej uwagi, generalnie robić jak najmniej szumu wokół pory obiadowej. Życzę powodzenia, mam nadzieję że synek szybko znowu polubi obiady :-)
 
dzięki dziewczyny za dobre słowa
intuicja mnie tknęła i zrobiłam sobie prywatnie badanie moczu - poprzednie miałam b.dobre, no i teraz wyszło, że mam leukocyty, ech....
 
Maltanka - moja Majka przywlokła w tamtym roku rumień z przedszkola chociaż wszyscy się zarzekali, że nikt tam nie chorował.. nikt w domu od niej się nie zaraził, nie tylko wyskoczyło na buzi ale również później na brzuszku i rękach, wyglądało paskudnie, ale samo przeszło.

Kusiak - co do niejadków chyba jestem osobą, która wypróbowała większość sposobów żeby Majka jadła. Był problem z jedzeniem od początku do nadal ( ma skończone 5 lat). Miała swoje zrywy lepsze i momenty gorsze tak jak u Ciebie jest teraz.
Można przeczekać, dużo picia dawać, nie namawiać, Majka np musiała sama jeść, bo rodzina ją rozpraszała i np 2 tyg jadła rosół (na śniadanie, obiad, kolację), myślałam, że zwariuję. Po jakimś czasie jej przechodziło.
Oczywiście zero słodyczy, zero nagród, zero nutelli do naleśników, jedzenie często, ale bardzo małymi porcjami. Nie mówię, że jest nie wiadomo jak lepiej, ale bywały chwile, że ona płakała, ja płakałam, moja mama płakała i nie wiedziałyśmy co z tym dzieckiem zrobić. Nadal nie jest kolorowo, codziennie z nią walczę o każdy kęs...;//

Może być u Was tak, że to tylko chwilowe, nie martw się, oby tak było.

Marciątko - ja z kolei nie będę bronić Twojego mężczyzny. W pierwszym małżeństwie miałam też tak, że moje studia okazały się mało ważne dla mojego męża chociaż zarzekał się, że będzie mniej pracował i pomoże. U mnie skończyło się tak, że jednego dnia miałam obronę pracy magisterskiej natomiast dnia następnego rozwód, czego Tobie nie życzę, a wcześniej zaliczanie sesji zimowej przed świętami (bo rodziłam na początku lutego), wariacje z Zielonej Góry do Wrocławia w jeden dzień bo piersi pełne mleka a ze ściąganiem miałam problem i niemowlak w domu z moimi rodzicami bo drudzy nie pomagali ;/// Nie można zostawiać rzeczy niedopowiedzianych i mieć nadzieję, że jak dziecko się urodzi to wszystko się ułoży jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Rozmawiajcie i mam nadzieję, że się dogadacie w tak istotnych kwestiach.
To czego Ty chcesz i co jest dla Ciebie ważne to sprawy bardzo istotne i ważne jest żeby Twój mężczyzna Cię wspierał i traktował Cię poważnie. Porozmawiaj, wyjaśnij, pieniądze to nie wszystko tak jak już dziewczyny wcześniej pisały. W rodzinie, prawdziwej, nie ma osób ważnych mniej i bardziej a dziecko potrzebuje obojga rodziców.

ufff rozpisałam się i mam nadzieję, że Cię nie uraziłam.

Ann_ - nie wiem co z tymi anemiami jest, u mnie też ciągle lekka anemia pomimo brania żelaza (na receptę).

Jestem wykończona dzisiejszym dniem, nadal żałuję, że wprowadziliśmy się do domu teściów i tu robimy mieszkanie, no ale sama jestem sobie winna bo się wcześniej na to zgodziłam ;/

3majcie się wszystkie gorąco.


ps. aha co do szalonych pomysłów teściowych - moja eks teściówka twierdziła, że Majusia mając 10 dni życia zachorowała na zapalenie płuc i trafiła do szpitala, bo nie została w porę ochrzczona. Ciekawe kiedy miałam ją ochrzcić skoro była dopiero noworodkiem ;P
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry