RENATAT moj tez jest wlasnie taki placzliwy. Zlosc odreguje placzem zawsze. Wtedy zamyka sie w sobie i nie chce z nikim rozmawiac. To bylo od zawsze. I tez z matematyki jest dobry, wlasnie a powiedz mi co. Z tym rowerem? Bo Maciek nie umie, nie chce podjac prob ani na rowerze ani na hulajnodze. Zastanawialam sie czy to ma jakis zwiazek i kiedys gdzies wyczytalam ze ma. Tylko ze on ma jeszcze problem ze sluchem jakby lekki niedosluch tu spowodowany ponoc trzecim migdalem. I tak mysle ze moze problem z blednikiem wplywa na te problemy zabaw z rownowaga.
reklama
Ayni az sie zarumienilam
Nie traktuje tego jako walki. Poprostu robie wszystko zeby nie bylo widac po Filipie ze bylo z nim ponizej normy.
Nimfii Filip na hulajnodze tez nie jezdził. najpierw mial taką 3 kolową. jego jazda polegala na tym ze on stal dwoma nogami a Ł go pchał.
Rower byl uzywany.. on siedzial, ktoś go pchał. za grma nie mogl zatrybić o co chodzi z pedałowaniem. do tylu szlo mu pięknie, ale do przodu tragedia. I niby miesnie w nogach mial ok. Az ktoregoś razu, mial skonczone 5 lat, a mi tak zalezalo zeby on sie nauczył.. obiecalalm mu lody, jakie tylko sobie wybierze. pal go kij ze wybierze najdrozsze i najwieksze, a potem zwymiotuje.. dla tej jazdy bym wszystko oddala droga nasza byla lekko z górki. Niewiem jakim cudem ja go przekonalam zeby pedałował z calej siły, ale jak juz zaczłą to 3 godziny jezdził. No a u mnie taki banan na twarzy jakbym w totka wygrala. Lody ofkors dostał.. Od tamtej pory jezdził codziennie. A jaki sam byl dumny. po 1,5 roku nauczyl sie jezdzić na 2 kolkach. grudzien byl, sniegu brak.. U niego strach w oczach, bo gdzie boczne kolka.?? kazalam jechac i pojechał. ani razu sie nie wywalił. nie musze mowić jaka ja dumna bylam teraz jak to pisze to czuje jak rosne hahaha
Zeby nie bylo ze wychwalam tylko Filipa Oskar kilka dni przed 4 urodzinami sie nauczył na 2 kolkach jezdzić. Filip mu pokazał jak sie to robi.
od tamtej pory wiosną-latem- jezienią bez wiatru robilismy po 10 km dziennie rowerami.
F dodatkow jest nadpobudliwy. obecnie mamy badania pod kontem ADHD.
ma tez AZS.
Oskar ma astme i mial niedosluch. posiadal dreny w uszach..wypadly ale znowu gluchnie.
migdalki obaj mają wyciete.
F po to zeby nauczyl sie mowić. I faktycznie pomoglo.
aaaa jeszcze. Na 7 urodziny kupilismy Filipowi hulajnoge taką wiekszą na kolkach 10''. na niej smiga tak szybko ze ja rowerem nie nadązam i rownowage utrzymuje. a potrafi sie wywalić jak idzie.
Nie traktuje tego jako walki. Poprostu robie wszystko zeby nie bylo widac po Filipie ze bylo z nim ponizej normy.
Nimfii Filip na hulajnodze tez nie jezdził. najpierw mial taką 3 kolową. jego jazda polegala na tym ze on stal dwoma nogami a Ł go pchał.
Rower byl uzywany.. on siedzial, ktoś go pchał. za grma nie mogl zatrybić o co chodzi z pedałowaniem. do tylu szlo mu pięknie, ale do przodu tragedia. I niby miesnie w nogach mial ok. Az ktoregoś razu, mial skonczone 5 lat, a mi tak zalezalo zeby on sie nauczył.. obiecalalm mu lody, jakie tylko sobie wybierze. pal go kij ze wybierze najdrozsze i najwieksze, a potem zwymiotuje.. dla tej jazdy bym wszystko oddala droga nasza byla lekko z górki. Niewiem jakim cudem ja go przekonalam zeby pedałował z calej siły, ale jak juz zaczłą to 3 godziny jezdził. No a u mnie taki banan na twarzy jakbym w totka wygrala. Lody ofkors dostał.. Od tamtej pory jezdził codziennie. A jaki sam byl dumny. po 1,5 roku nauczyl sie jezdzić na 2 kolkach. grudzien byl, sniegu brak.. U niego strach w oczach, bo gdzie boczne kolka.?? kazalam jechac i pojechał. ani razu sie nie wywalił. nie musze mowić jaka ja dumna bylam teraz jak to pisze to czuje jak rosne hahaha
Zeby nie bylo ze wychwalam tylko Filipa Oskar kilka dni przed 4 urodzinami sie nauczył na 2 kolkach jezdzić. Filip mu pokazał jak sie to robi.
od tamtej pory wiosną-latem- jezienią bez wiatru robilismy po 10 km dziennie rowerami.
F dodatkow jest nadpobudliwy. obecnie mamy badania pod kontem ADHD.
ma tez AZS.
Oskar ma astme i mial niedosluch. posiadal dreny w uszach..wypadly ale znowu gluchnie.
migdalki obaj mają wyciete.
F po to zeby nauczyl sie mowić. I faktycznie pomoglo.
aaaa jeszcze. Na 7 urodziny kupilismy Filipowi hulajnoge taką wiekszą na kolkach 10''. na niej smiga tak szybko ze ja rowerem nie nadązam i rownowage utrzymuje. a potrafi sie wywalić jak idzie.
RENATAT noo wlasnie wiec podobnie... Maciek na hulajnoge stanie ale nie umie kombinowac jak sie odpychac. Na rower siadzie jak sie go pcha tylko jedzie nie pedaluje. Daje mu czas :-) widze ze to dla niego ogromny stres ze koledzy umieja a on nie umie.
AYNI powiem ci ze mi wszystko przychodzi instynktownie i naturalnie. Osobiscie nie czuje jakbym miala takie "trudniejsze zadanie" wychowujac go mnie w sumie bywa smutno jak widze ze on sie przejmuje ze jest w czyms gorszy od rowiesnikow. A to sie zaczelo ujawniac po 3 urodzinach dopiero. Wczesniej pod okiem poradni wad rozwoju wszystko szlo lekko i wszystko bylo pod kontrola.
NO dobrze przyznam ze wychowanie mlodszego syna jest latwiejsze :-) ma spokojniejszy charakter, bardziej ugodowy. Jedyne w czym jest w tyle to to ze jeszcze nie mowi ale miesci sie w normach wiec sie nie martwie. Starszy mimo wszystko nadal wymaga wiecej uwagi z mojej strony. A mlodszy zdaje sie byc calkiem samodzielny indywidualista.
AYNI powiem ci ze mi wszystko przychodzi instynktownie i naturalnie. Osobiscie nie czuje jakbym miala takie "trudniejsze zadanie" wychowujac go mnie w sumie bywa smutno jak widze ze on sie przejmuje ze jest w czyms gorszy od rowiesnikow. A to sie zaczelo ujawniac po 3 urodzinach dopiero. Wczesniej pod okiem poradni wad rozwoju wszystko szlo lekko i wszystko bylo pod kontrola.
NO dobrze przyznam ze wychowanie mlodszego syna jest latwiejsze :-) ma spokojniejszy charakter, bardziej ugodowy. Jedyne w czym jest w tyle to to ze jeszcze nie mowi ale miesci sie w normach wiec sie nie martwie. Starszy mimo wszystko nadal wymaga wiecej uwagi z mojej strony. A mlodszy zdaje sie byc calkiem samodzielny indywidualista.
Ostatnia edycja:
Jak czytam wasze posty to przykro mi sie robi co przechodzicie z dzieciakami.
I tym bardziej sie upewniam w przekonaniu ze kolejny raz rowniez bede rodzic przec cc.
mi chcieli cc ale ciagle dodawali mi czasu i wkoncu sama urodzilam , nie wiem czy cc byla by lepsza mimo wszystko ..nie wiem
U mnie cc nic by nie dalo bo Maciek byl duszony pepowina czy by go wyjeli czy rodzilam SN i tak byl duszony, nie mial dopywu powietrza w krwi. Natomiast drugi porod mialam tak lajtowy ze ja bede zawsze przy SN obstawiac :-)
reklama
Ja Filipa rodzilam 15 godzin. mdlalam na tym lozku, ale cesarki mi nie chcieli zrobić. Do tego mam krzywą macice. na czerwono bylo zaznaczone ze jest krzywa.. i moze byc problem. 3 godziny co sie glowka pokazala to sie cofnela. F urodzil sie z takim siniakiem na czole w ksztalcie cyfr 1. Ł sie smiał ze to stempel ze nasze 1 ;/
prosilam o cesarke..ale uslyszalam ze niema podstaw. I jeden konował mi sie na brzuch kladł. "zeby pomoć". Dostał z pięsci w zebra to az podskoczył. pamietam ze sie wydarlam i taką wiązanką pocisnelam az praktykanci powstawali.
Aaaa praktykantów bylo od groma. tak mi tam zaglądali, ale zadna nie podala butelki z wodą. wrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!! mialam ochote wtedy je kopnąć
Jak rodzilam O to troszke poloznej pokoloryzowalam.. tzn w skrocie opisalam porod pierwszy, ale sądze ze ta polozna sądzila ze F to teraz rozlina z glębokim autyzmem. No i mimo mojej krzywej macicy O sie rodził od rozwarcia do wyjscia 1,5 godziny. a nie 15 h. jest roznica?? jest.
Do tego pomagala mi dogodną pozycje dobrac, zeby mlodemu bylo latwiej wyjsc. a z F?? kazali lezec non stop w jednej.
na wrzesien musze sie wyuczyc znowu opowiesci o Filipie
Ritta ja sie balam drugiego porodu SN. po F goilam sie 3 m-ce. Porobily mi sie stany zapalne na szwie, krocze bolalo, chodzic nie dalam rady. na chrzcie mlodego co minute zmienialam pozycje tak mnie bolalo. a mialam az 5 szwów.
Po O mialam 26 szwów, popekalam, nacieli, warga wewnetrzna cala poharatana,scianka macicy tez. po 2 godzinach od porodu smigalam jak motyl.
a cesarki sie nie boje. Boje sie bolu po.
prosilam o cesarke..ale uslyszalam ze niema podstaw. I jeden konował mi sie na brzuch kladł. "zeby pomoć". Dostał z pięsci w zebra to az podskoczył. pamietam ze sie wydarlam i taką wiązanką pocisnelam az praktykanci powstawali.
Aaaa praktykantów bylo od groma. tak mi tam zaglądali, ale zadna nie podala butelki z wodą. wrrrrrrrrrrrrrrrrrr!!! mialam ochote wtedy je kopnąć
Jak rodzilam O to troszke poloznej pokoloryzowalam.. tzn w skrocie opisalam porod pierwszy, ale sądze ze ta polozna sądzila ze F to teraz rozlina z glębokim autyzmem. No i mimo mojej krzywej macicy O sie rodził od rozwarcia do wyjscia 1,5 godziny. a nie 15 h. jest roznica?? jest.
Do tego pomagala mi dogodną pozycje dobrac, zeby mlodemu bylo latwiej wyjsc. a z F?? kazali lezec non stop w jednej.
na wrzesien musze sie wyuczyc znowu opowiesci o Filipie
Ritta ja sie balam drugiego porodu SN. po F goilam sie 3 m-ce. Porobily mi sie stany zapalne na szwie, krocze bolalo, chodzic nie dalam rady. na chrzcie mlodego co minute zmienialam pozycje tak mnie bolalo. a mialam az 5 szwów.
Po O mialam 26 szwów, popekalam, nacieli, warga wewnetrzna cala poharatana,scianka macicy tez. po 2 godzinach od porodu smigalam jak motyl.
a cesarki sie nie boje. Boje sie bolu po.
Ostatnia edycja:
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 108
- Wyświetleń
- 22 tys
- Odpowiedzi
- 22 tys
- Wyświetleń
- 992 tys
- Odpowiedzi
- 0
- Wyświetleń
- 946
- Odpowiedzi
- 5
- Wyświetleń
- 9 tys
Podziel się: