witam,
Haniu super, że już wkrótce Ola wyjdzie ze szpitala.
Joani odpoczywaj i uważaj na siebie.
chyba muszę wziąć z Was przykład i spakować torbę, niech sobie stoi. Co do tych toreb pod łóżkami to w wielu szpitalach jest zakaz ze względu na utrudniony dostęp do sprzątania. Mnie przy Weronice mąż rozpakował do szafki i torbę zabrał, jak czegoś brakowało to przywoził.
Sztućce i naczynia przy cc są potrzebne dopiero w 2 dobie bo tak jest dieta, laktator faktycznie przydatny przy rozkręcaniu laktacji. W niektórych szpitalach można wypożyczać.
Ze mną na sali leżała dziewczyna, która miała nadmiar pokarmu i niestety z tego powodu gorączka, odradzono jej laktator bo mleka byloby jeszcze więcej i biedna na umywalką wyciskała nadmiar.
Tak czytam o tym co musicie zabrać i się zastanawiam, czy tylko ja mam szczęście do szpitali gdzie przydaje się własny papier toaletowy ?
Do karmienia to ja się nie nastawiam, przy Weronice był wielki stres i płacz, nie miałam pokarmu, mała płakała a pielęgniarki z noworodków nie były chętne dawać mm. Dopiero ostatniego dnia coś się zaczęło rozkręcać a później na spokojnie w domu. Niestety mnie nie ominęły zastoje i stany zapalne, tak więc jak tylko urodzę to w mojej lodówce na stałe zagości biała kapusta...
Szczerze to kończyłam karmić średnio raz w tygodniu, bo albo zastój albo ból albo mała cały czas wisiała przy piersi. Ale zeszło na 15 m-cach
z wieczornym dokarmianiem mm.
Ja też nigdy nie lgnęłam do dzieci, bałam się ich ale jak piszecie swoje to swoje. U nas chyba stanie na dwójce, o Werę się staraliśmy 2 lata a teraz się udało praktycznie przy pierwszym podejściu. Gdyby nie cc to staralibyśmy się chyba jeszcze wcześniej.
Jutro idziemy na pierwszą wizytę małej u dentysty i już mam ciarki na plecach... mam nadzieję, że jakoś pójdzie a później w nagrodę może spacer po zoo. Mam nadzieję, że dam radę.
Spokojnej nocki