Ja też kawę piję, jedną dziennie z mlekiem. W poprzedniej ciąży moja ginka wręcz mi zaleciła pić filiżankę, bo mam niskie ciśnienie, a taka ilość kofeiny na pewno nie zaszkodzi :-).
Dziuba zazdroszczę dobrego humoru, u mnie jakoś nie bardzo. Wkurza mnie szara ściana w salonie, bo jakieś plamy wylazły, a mój S drażni się ze mną, że on absolutnie nie będzie jej przemalowywał, lepiej poczekać kilka tygodni i albo się zejdzie a jak nie to wyszorować, aaaaaaa!!!!
. Całe szczęście jutro jedziemy wybrać te nieszczęsne kontakty, oświetlenie, może jakąś tapetę wybiorę do sypialni... Mam nadzieję że się w końcu w coś zaopatrzymy ;-)
Ania ja też jestem uparta... bardzo, niestety mój S też, ale przy tej naszej obustronnej upartości zazwyczaj dochodzimy do kompromisu, może dlatego, że mamy podobny gust i w tym wszystkim raczej chodzi o ceny niż o wygląd. On akceptuje moje wybory jeśli cena jest przyzwoita
, co nie znaczy, że jest sknerą, tylko priorytety mamy trochę inne
on - samochód, ja - fototapety, zasłony, dywany
. Z drzwiami nie mieliśmy problemów, mogliśmy sobie pofolgować, bo mieliśmy spore rabaty ;-). Teraz prowadzimy zażarte dyskusje na temat krzeseł kuchennych
Tak w ogóle chciałam powiedzieć, że już bym chciała poczuć ruchy maluszka, bo jakoś nie dociera do mnie ta ciąża jeszcze, czuję się ogólnie dobrze, brzuch rośnie, ja też bo już 2 kg na plusie, ale nie mogę wyczuć tego mojego groszka i to mnie niecierpliwi ;-). A apetyt mam po prostu już nawet nie wilczy, a jakiś wilkołaczy, szoook! Ciągle bym coś przegryzała, żuła i tak mieszam, że dziwię się, że jeszcze mnie nie pogoniło
. Ratuję się zieloną herbatą, żeby coś mieć w rękach i jakoś zapełnić żołądek, ale to nie zawsze skutkuje, bo przecież jak już mam tę herbatę, to do tego maślane ciasteczko jak znalazł, rety!!!
Miniaaa mój S też pali, w pierwszej ciąży też była kłótnia i rzucił na chwilę. Niestety wrócił do palenia, ale u nas nie jest najgorzej, bo w domu się nie pali. Zresztą sam S nie uznaje palenia w mieszkaniu, bo to nie miejsce na to, jak mu się chce to wychodzi na balkon i z głowy. Już go nauczyłam, żeby mył ręce z papierosowego smrodu i jest ok, chociaż wolałabym, żeby w ogóle rzucił. Ja sama też przez 10 lat paliłam (zaczęłam w liceum
), ale zupełnie nie miałam problemu z rzuceniem, któregoś dnia po prostu mi się odechciało i to było na tyle