nieobecna, zdarzało nam się wybywać na cały dzień, ale nigdy do głuszy czy lasu, więc zawsze wystarczyło gdzieś poprosić o szklankę wrzątku, jeśli woda w termosie wystygła (nigdy nikt nie robił problemu), na mleko miałam pojemniczki i w każdym odmierzoną porcję, samochód mam duży, więc i bagażem się nie przejmowałam (też nigdy nie szliśmy na cały dzień na spacer, bo sami byśmy tego nie przeżyli).
Grzanie wody w nocy nie było problemem, bo przynajmniej sprawiedliwie wstawaliśmy, raz ja, raz mąż, a nie tylko ja; butelki wyparzałam może ze 3 razy - jestem absolutną przeciwniczką sterylnego chowu, więc butelki tylko i wyłącznie myłam, może z raz na miesiąc przelewałam wrzątkiem i tyle.
Fakt, karmiąc piersią mogłam jeść wszystko, ale już napić się piwa/wina kiedy chcę - nie.
Trzeba się trzymać godzin odstępu między wypiciem a karmieniem, a ja jestem egoistką i chcę pogodzić moją wygodę z dbaniem o dziecko.
Fakt, 9 miesięcy nie piję, ale jednak dodatkowy rok niepicia to dla mnie już dużo, za bardzo lubię wino czy piwo, żeby sobie tego odmawiać.
Z odgrzewaniem mleka też nie do końca, odkąd Młoda skończyła 6 miesięcy i np. wypiła kilka łyczków, a za 30 minut chciała znowu, to tylko to mleko lekko podgrzewałam, nie robiłam nowej porcji.
Megami, u mnie zakupy z dzieckiem nie wchodziły w grę, nie było opcji, żebym ciągnęła ze sobą maleństwo do marketu, a jednak te 2-3 razy w miesiącu trzeba było jechać na takie zakupy, wtedy rodzice karmili, a ja z mężem spokojnie robiłam zakupy
Ja karmiłam krótko nie do końca z własnej woli, ale przepotwornie mnie wpieniało ocenianie z każdej strony, że za krótko, że o matko będę mieć chore dziecko, że mleko matki najlepsze, najzdrowsze i w ogóle naj, a ja jestem wyrodną matką, bo nie walczyłam.
Na początku płakałam z bezsilności, że może faktycznie jestem wyrodną matką, ale jak później słuchałam historii koleżanek, które po 2 lata karmią i za nic nie mogą przestać, bo dziecko się buntuje, to się w duchu śmiałam.
To samo jakieś imprezy - spokojnie mogłam się napić, a matka karmiąca jęzor do pasa, bo też by chciała, no ale nie może.
Kocham moje dzieci, ale absolutnie nie podporządkowuję im w pełni mojego życia.