V
villandra8
Gość
Miło poczytać dobre wieści z wizyt ;-), a za drobne kłopotki trzymam kciuki, by było lepiej.
A u mnie szło dziś tak.
Na badanie usg byłam zapisana na 13-14 (okazuje się, że to czas, w którym pan doktor przyjmuje i to aż - uwaga - 12 pacjentek, wg kolejności przyjścia). No więc przyszłam kwadrans przed pierwszą - byłam czwarta. Jakiś czas później przyszła moja nauczycielka z liceum, to się nawet fajnie pogadało, bo minął kwadrans po pierwszej, a tu drzwi nadal zamknięte na głucho. Potem ta moja nauczycielka poszła po jakieś wyniki i przy okazji zapytać dlaczego nikogo nie ma. Odpowiedź: standard, proszę sie uzbroić w cierpliwość
No więc cierpliwie czekamy, pełna poczekalnia już. Pan doktor przyszedł o... 13:35 . Weszła pierwsza babka, wyszła i... miła niespodzianka: pan doktor prosi tę panią, co jest w ciąży (czyli mnie :-), bo byłam jedyną ciężarną, jak się okazało).
No i badanie: na początek trafił doktor prosto w buźkę - cudowny widok (zdjęć niestety nie mam - tylko serducho), wszystko w najlepszym porządku, dzidzia zdrowa, rączki, nóżki ma, serduszko jak należy. Waży ok. 617 g i jeśli dobrze doczytałam z wykresu, to przewidywana waga urodzeniowa powinna wynieść około 4 kg? Aż się trochę boję. Sama przytyłam od początku jakieś 7 kg.
Na razie dzidzia ułożona miednicowo, ale czuję, jak się ciągle wierci (podczas badania też non stop w ruchu była), więc pewnie jeszcze z milion razy zmieni pozycję.
Tyle moich wieści - w piątek idę do gin.
A u mnie szło dziś tak.
Na badanie usg byłam zapisana na 13-14 (okazuje się, że to czas, w którym pan doktor przyjmuje i to aż - uwaga - 12 pacjentek, wg kolejności przyjścia). No więc przyszłam kwadrans przed pierwszą - byłam czwarta. Jakiś czas później przyszła moja nauczycielka z liceum, to się nawet fajnie pogadało, bo minął kwadrans po pierwszej, a tu drzwi nadal zamknięte na głucho. Potem ta moja nauczycielka poszła po jakieś wyniki i przy okazji zapytać dlaczego nikogo nie ma. Odpowiedź: standard, proszę sie uzbroić w cierpliwość
No więc cierpliwie czekamy, pełna poczekalnia już. Pan doktor przyszedł o... 13:35 . Weszła pierwsza babka, wyszła i... miła niespodzianka: pan doktor prosi tę panią, co jest w ciąży (czyli mnie :-), bo byłam jedyną ciężarną, jak się okazało).
No i badanie: na początek trafił doktor prosto w buźkę - cudowny widok (zdjęć niestety nie mam - tylko serducho), wszystko w najlepszym porządku, dzidzia zdrowa, rączki, nóżki ma, serduszko jak należy. Waży ok. 617 g i jeśli dobrze doczytałam z wykresu, to przewidywana waga urodzeniowa powinna wynieść około 4 kg? Aż się trochę boję. Sama przytyłam od początku jakieś 7 kg.
Na razie dzidzia ułożona miednicowo, ale czuję, jak się ciągle wierci (podczas badania też non stop w ruchu była), więc pewnie jeszcze z milion razy zmieni pozycję.
Tyle moich wieści - w piątek idę do gin.