Amnesia
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 1 Grudzień 2017
- Postów
- 920
Witam. Pisałam kiedyś o tym, że lekarz stwierdził u mnie skrócenie szyjki macicy do 2,50 cm, twarda, zamknięta, również, że mam zamało wód płodowych i kazał mi iść na dwa tyg do szpitala. Nie poszłam. Byłam przerażona. Od tamtego czasu mineły prawie 4 tyg. Dwa tyg temu byłam u innego lekarza na badaniu połówkowym i powiedział, że jak na 30 tydzień, to normalna sprawa, dziecko napiera główką, a leżenie tylko pogorszy mój stan i samopoczucie, które potrafi zdziałać cuda, a wody płodowe są bardzo dobre. I rzeczywiście zanim poszłam do tego drugiego lekarza, to dostałam depresji i przez leżenie plackiem tylko mam do dziś zakwasy. Po wyjściu z dobrą wiadomością nadal się oszczędzałam ale humor miałam wyśmienity i czułam się fantastycznie, aż tu do wczoraj. Wczoraj poszłam do swojego gin na wizytę kontrolną. Odpowiedziałam mu, co powiedział mi lekarz na badaniu połówkowym, a ten zapytał czy pokazałam mu zdjęcie, które zrobił stwierdzając skróconą szyjkę. Zapytałam jakie zdjęcie? A on mi tu ze swojej teczki moje USG wyciąga. Powiedziałam, że przecież nie dał mi tego zdjęcia i zgłupiałam. Nie zbadał dziecka. Zbadał szyjkę dopochwowo i palcem. Nie zapytał czy mam pusty pęcherz ani czy się zgadzam. Byłam coraz bardziej zestresowana. Stwierdził, że założy mi pessar ale w szpitalu i mam się położyć na dwa tyg. Zapytałam dlaczego nie w gabinecie po badaniach posiewu? Nic nie powiedział. Pisząc skierowanie do szpitala zapytał czy wpisać niewydolność szyjki macicy? Tu już zwariowałam, a pisząc mi w karcie ciąży opis szyjki pytał czy wpisać, że jest miękka. Jak nie chodziłam do tego lekarza, to było idealnie, a po wyjściu od niego mam same czarne myśli, strachy i nie mogę ani jeść ani spać. Nie poszłam do szpitala, bo uznałam, że umówię się na wizytę do innego lekarza. Szyjką jest zamknięta i nie skróciła się - tyle wyczytałam z opisu tego lekarza, a ja nie mam żadnych objawów, nawet nie mam skurczy przepowiadających (chyba, że nie czuję ponieważ, to moja pierwsza ciąża). W czwartek jestem umówioną do innego gin. Obecnie jestem w 33 tyg. Już trzy razy lekarz na badaniu połówkowym mówił mi abym zmieniła lekarza, a ja w mówiłam sobie, że w tym tyg się już nie opłaca. Chodzę do gin prywatnie i myślałam, że potraktuje mnie poważnie. Dodam, że mam nerwicę i diagnozy tego lekarza mnie wykończyły. Grozi mi przedwczesny poród? Tak, jeżeli do niego jeszcze raz pójdę. Dlaczego jeden straszy, a drugi mówi, że jestem przewrażliwiona i wszystko jest w porządku? Wyniki mam idealne, od początku przytyłam tylko 4 kg, córeczka rozwija się bardzo dobrze, tylko ta szyjką spędza mi sen z powiek. Chyba poproszę aby założono mi pessar na życzenie dla świętego spokoju ale w gabinecie, a nie po dwutygodniowym pobycie w szpitalu. Oszaleję. Bardzo brakuje mi słów otuchy. Czy ktoś też miał takie przeboje w ciąży czy tylko mnie pech w garści trzyma.