Cześć!
Ja jestem dzisiaj w nienajlepszej formie psychicznej i fizycznej.
Od wczoraj mam straszną grypę, oczy mi łzawią, kaszel, itd.
jednak mój mąż chyba myśli że udaję! Położę się na chwilę, to mnie woła do małej! Mówię mu, że nie mam siły a najważniejsze to nie chcę jej zarazić, bo już zaczyna kaszleć!
Oprócz tego dziennie przychodzi do nas jego 18 letnia siostra. Nic kompletnie nie robi, nawet wczoraj trzęsąc się musiałam robić jej zadanie z historii : 2 wypracowania!!!
Dzisiaj wstałam rano na moment, to mój mąż chyba myślał, że już wyzdrowiałam, bo ciągle mnie wołał : to małóą przebrać, to zrobić mu śniadanie, herbatkę, popilnować małej,zrobić obiad, potem musiałam powycierać - a każda czynność mnie strasznie męczy (momentalnie się pocę) i kiedy chciałam godzinkę temu się położyć, zadzwoniła do nas jego siostra i mój mąż do niej: - no jak ci się nudzi to przyjdż do nas!!! :
On ją po prostu stawia na piedestale, bo nie mają rodziców i od dziecka wychowują ich dziadkowie, więć poniekąd czuje się za nią odpowiedzialny! Ale ona jest po prostu rozpieszczona, nic nie ma do roboty, do nauki też się nie rwie a najważniejsze dla niej są paznokcie. I na to zawsze znajdzie czas!
Ja już nie mam siły, ale on tego nie rozumie!!!
Czasami zdaje mi się, że nawet nie będę mogła spokojnie umrzeć, bo zawsze będę miała coś do roboty!