C
Cleo1981
Gość
Mój J. dostaje chyba stresa przedporodowego. Wczoraj jedziemy w ciszy samochodem, a on nagle, ni z gruszki ni z pietruszki, zaczyna:
"a jak wrócę do domu, to przecież najpierw muszę ręce umyć, a pies będzie piszczał, dziecko mi obudzi, to mam najpierw z psem wyjść a nie ucałować Małą? a jak rano będzie spała to na ręce jej nie wezmę przed wyjściem? "
i tak w kółko, przez 15 minut.... nie wiedziałam co mu odpowiedzieć, bo nie słyszałam u niego wcześniej tak grobowego tonu
Mój to już w ogóle wybiega w przyszłość ..w sobotę malujemy pokój a on mi mówi że po zabawki dla synka to on sam będzie chodził razem z nim i że mu kupi jakiś tam miecz co mu się marzyło jak był mały i jakieś tam postacie figurki z kreskówek..dokładnie nie wiem o czym mówił ale się uśmiałam, bo już widzę jak mały z mieczem gania po pokoju tatusia który ma też swój miecz