reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Koszty wyprawki dla noworodka

Wiesz co ja mam.inne spojrzenie na to. Jeżeli ktoś chce odejść od partnera, bo się nie układa, to ma takie prawo i nie powinien być pociągany do odpowiedzialności w postaci utrzymywania dorosłego, zdrowego człowieka.
Ja rozumiem.przez jakiś okres czasu być na utrzymaniu mężczyzny, sama byłam, ale gdybyśmy się rozstali zdrowy rozsądek nie pozwoliłby mi prosić o jakiekolwiek pieniądze.
A na chorego niezdolnego do pracy (i de facto samodzielnej egzystencji) 60-latka, który będzie miał swoją emeryturę, ale to i tak nie pokryje kosztow opieki? Serio mają wtedy utrzymywać takiego rodzica dorosłe dzieci (lub państwo w DPS) a współmałżonek może sobie składać pozew o rozwód i się ulotnić? Niech sąd decyduje, bo każda sprawa jest inna. Mnie dziwi, że 30-latkowie w amoku walk rozwodowych są w stanie np. iść na długie zwolnienia psychiatryczne, żeby dowodzić, że ex musi się nimi finansowo opiekować, ale każdy ma prawo wysuwać roszczenia jakie mu się widzą a od ich uznawania są odpowiednie instytucje.
 
reklama
Wiesz co ja mam.inne spojrzenie na to. Jeżeli ktoś chce odejść od partnera, bo się nie układa, to ma takie prawo i nie powinien być pociągany do odpowiedzialności w postaci utrzymywania dorosłego, zdrowego człowieka.
Ja rozumiem.przez jakiś okres czasu być na utrzymaniu mężczyzny, sama byłam, ale gdybyśmy się rozstali zdrowy rozsądek nie pozwoliłby mi prosić o jakiekolwiek pieniądze.
rozumiem, że masz inne zdanie i szanuję to, że nie chciałaś kasy od byłego partnera. To jest prawo, a nie obowiązek. Nie lubię żerowania na innych ale jeszcze bardziej nie lubię nie wywiązywania się z zawartych umów, co w Polsce jest nagminne. Do odpowiedzialności wynikającej z umow (nie ważne czy umowa najmu czy małzenstwo) Polacy podchodzą sobie bardzo lekko. I spoko, przestałeś kochać małżonka, to się z nim rozwiedź. Ale jeśli umówiłeś się na dziecko, to je utrzymuj. A w Polsce nagminnie kryje się alimenciarzy. Jeśli się umówiłeś, że będziesz utrzymywał żonę, to się z tego wywiązuj, nawet jeśli żony już nie kochasz. Obie strony są dorosłe i powinny brać odpowiedzialność za własne czyny. Jeśli ja miałbym poświęcać moją karierę dla domu, to chce mieć gwarancję, że nie zostanę zrobiona w konia. Pozycje zawodowa zdobywałam latami i juz jej nie odzyskam. spoko mogę prasować mężowi koszule, ale jak mnie oszuka, to niech poniesie za to odpowiedzialność.
 
Wiesz co ja mam.inne spojrzenie na to. Jeżeli ktoś chce odejść od partnera, bo się nie układa, to ma takie prawo i nie powinien być pociągany do odpowiedzialności w postaci utrzymywania dorosłego, zdrowego człowieka.
Ja rozumiem.przez jakiś okres czasu być na utrzymaniu mężczyzny, sama byłam, ale gdybyśmy się rozstali zdrowy rozsądek nie pozwoliłby mi prosić o jakiekolwiek pieniądze.
Ja zrezygnowałam z pracy, żeby być z dziećmi w domu, aż nie pójdą do przedszkola. 5 lat będę bezrobotna. Chyba, że będą mocno chorować, to dłużej. mąż mnie do tego przekonywał, że on nas utrzyma. Jakbyśmy się teraz rozeszli to powinien i tak wywiązać się z umowy, bo tych 5 lat w domu nikt mi nie zwróci. Zarabialabym mniej niż jakbym te 5 lat pracowała. Decyzja była wspólna, więc nie wiem, czemu tylko ja miałabym na tym stracić.
 
emerytura to inna para kaloszy. Godzimy się na to, żeby nasza praca w domu była traktowana jako bezwartościowa. Ja zarabiam więcej niż mój mąż, ale gdybyśmy się umówili, że ja będę teraz w domu, to po 10 latach nie mogłabym już pracować w zawodzie. Więc straciłabym 10 lat pracy w zawodzie i związanych z tym zarobków, bo za również viezka pracę w domu nic nie dostanę. Więc to cholernie niedprawiedliwe. I dlatego są alimenty dla małżonka, któremu spadła stopą życiowa. Bo inaczej się umawialiśmy. I nie ma tu nic do rzeczy, że kobieta ma 2 ręce i może pracować. Mąż tą kobietę oszukał i teraz ma ponieść konsekwencje.
Serio. Traktujmy się jako kobiety poważnie i poważnie traktujmy naszą pracę. To nie państwo ma płacić na kobietę, tylko jej mąż, który jej to przysięgał.


Skoro mamy się traktować poważnie to nie stawiajmy się w pozycji zależności finansowej od kogokolwiek.
Mnie mąż tez powiedział ze jak chce to mogę nie pracować bo on da radę nas utrzymać. Wiesz co zrobiłam? Grzecznie podziękowałam i wróciłam do pracy. Takie utrzymywanie może wyglądać atrakcyjnie ale ja jednak wole mieć własna karierę. Bo mąż dzisiaj jest a jutro może go nie być. A ja co mam w dupie tego mi nikt nie wylupie
 
Skoro mamy się traktować poważnie to nie stawiajmy się w pozycji zależności finansowej od kogokolwiek.
Mnie mąż tez powiedział ze jak chce to mogę nie pracować bo on da radę nas utrzymać. Wiesz co zrobiłam? Grzecznie podziękowałam i wróciłam do pracy. Takie utrzymywanie może wyglądać atrakcyjnie ale ja jednak wole mieć własna karierę. Bo mąż dzisiaj jest a jutro może go nie być. A ja co mam w dupie tego mi nikt nie wylupie
Z drugiej strony patrząc, to czy pracujący ojciec-żywiciel rodziny nie jest uzależniony (także finansowo) od żony, która w domu zajmuje się dziećmi? Czy bezdzietny rolnik nie jest uzależniony od żony, która dogląda zwierząt gospodarskich, gdy on jest w polu? Dzisiaj żona jest i ogarnia, jutro może jej nie być. Na tym polega wspólnota. Problem jest wtedy, gdy ludzie wcale ze sobą tych rzeczy nie uzgadniają i potem okazuje się, że jakoś leciało - a jednak każdy ma inne oczekiwania i inaczej widzi kwestię poczynionych wyrzeczeń czy odniesionych zysków.
 
Skoro mamy się traktować poważnie to nie stawiajmy się w pozycji zależności finansowej od kogokolwiek.
Mnie mąż tez powiedział ze jak chce to mogę nie pracować bo on da radę nas utrzymać. Wiesz co zrobiłam? Grzecznie podziękowałam i wróciłam do pracy. Takie utrzymywanie może wyglądać atrakcyjnie ale ja jednak wole mieć własna karierę. Bo mąż dzisiaj jest a jutro może go nie być. A ja co mam w dupie tego mi nikt nie wylupie
masz absolutną rację z samodzielnością finansową. Też radziłabym najpierw ją osiągnąć. Ale są różne sytuacje w życiu i różne powody pozostania w domu. Podtrzymuję zdanie, że jeśli małżonkowie się umówili, a potem jedno z nich nawala, to powinno ponieść odpowiedzialność. Inną jeszcze fprawą jest ściągalność i alimentów na dziecko i na byłego małżonka. Można mieć zasadzone i nic nie zobaczyć.
 
Z drugiej strony patrząc, to czy pracujący ojciec-żywiciel rodziny nie jest uzależniony (także finansowo) od żony, która w domu zajmuje się dziećmi? Czy bezdzietny rolnik nie jest uzależniony od żony, która dogląda zwierząt gospodarskich, gdy on jest w polu? Dzisiaj żona jest i ogarnia, jutro może jej nie być. Na tym polega wspólnota. Problem jest wtedy, gdy ludzie wcale ze sobą tych rzeczy nie uzgadniają i potem okazuje się, że jakoś leciało - a jednak każdy ma inne oczekiwania i inaczej widzi kwestię poczynionych wyrzeczeń czy odniesionych zysków.

Retoryka dobra ale w praktyce to tak nie wyglada.
Nie trzeba sie żenić żeby zwierzeta były dogladniete. Można to zrobić samemu. A jak się nie ma czasu to można zwierzeta sprzedać.
No i nie ma zasady, ze żona ma się zwierzetami zajmować. Może się na to zgodzić ale nie musi.
 
masz absolutną rację z samodzielnością finansową. Też radziłabym najpierw ją osiągnąć. Ale są różne sytuacje w życiu i różne powody pozostania w domu. Podtrzymuję zdanie, że jeśli małżonkowie się umówili, a potem jedno z nich nawala, to powinno ponieść odpowiedzialność. Inną jeszcze fprawą jest ściągalność i alimentów na dziecko i na byłego małżonka. Można mieć zasadzone i nic nie zobaczyć.

Pomijajac wiele rzeczy, jak udowodnić umowę zawarta „na gębę”?
 
reklama
A jak myślicie o jakie alimenty można wnioskować przy zarobkach męża w wysokości ok 15 tys zł netto? Jeśli zdecydowałabym się na urlop wychowawczy należą mi się także na siebie?
Wnioskować możesz o dowolną kwotę. Kwota zasądzona będzie w wysokości ustalonej na podstawie uzasadnionych potrzeb uprawnionego i możliwości zobowiązanego. Dodatkowo dziecko ma prawo do życia na stopie równej rodzicom.
 
Do góry