reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

W kwietniu dobrze się bawimy to i w ciąże zachodzimy!

Cześć dziewczyny, czytam Wasze historie od dłuższego czasu, odważyłam się w końcu sama napisać.
Nie mogę powiedzieć, że się mocno staramy bo poprostu nie zabezpieczamy się od roku i zobaczymy co los przyniesie. Mamy po 35 lat.
Ostatni okres miałam 21-25 marca. Mam 28 cykle. Przytulanki były 26 więc w dni niepłodne, ale ja od 1,5 tyg dziwnie się czuje. Boli mnie podbrzusze (wiem że to też objaw nadchodzącej @ ale ja tak nigdy nie mam żeby od ponad tygodnia codziennie wieczorem mnie ciągło, gniotło), podwyższona tempetarurę, tak okolo 37 stopni, wahania nastroju (dzisiaj płakałam bo przypaliłam lekko bułkę), metaliczny posmak w ustach, jakbym miała w buzi monetę.
Głupia zrobiłam już dwa testy - negatywne.
No i czekam bo we wtorek ma być @. Czekam i liczę że może jej nie będzie...
No my tu raczej bardzo się staramy.
Abstrahując, wiele objawów już miałyśmy, i czasem głowa jak na moje dużo robi ja staram się 1.5 roku prawie o dziecko I bywa że mam objawy a okres przychodzi jak w zegarku.
Osobiście jestem zdania żeby się nie nakręcać😉
 
reklama
Kochane znajdujące się w tej samej głębokiej przedokresowej dupie co ja: wierzę w to, że ten stresujący czas minie. Część z nas już wie, że czeka na okres, część jeszcze sika na testy (i z całego serca życzę, by to sikanie zakończyło się sukcesem!!!). Progesteron i wysoki poziom stresu oraz rozczarowania przesłaniają nam zdrowy rozsądek. Jesteśmy zmęczone, jesteśmy wkurzone, jesteśmy zrezygnowane. Mamy dość, dość starań, dość niesprawiedliwości. ALE przebłysk zdrowego rozsądku mówi mi, że to minie. Że było już tak wcześniej i mijało - może nie całkiem, ale przynajmniej częściowo. Że po tej burzy wychodzi słońce, znów pojawia się nadzieja, że może tym razem się uda. I kurczę, przecież niektórym z nas się udaje, spójrzmy na pierwsze strony. Może następne będziemy my.
Ja siedzę i powtarzam sobie, że to hormony połączone z rozczarowaniem. Jadę z tym jak z mantrą. Jeszcze kilka dni, jeszcze kilka dni, jeszcze kilka dni, jeszcze kilka dni, Bolilol zaciśnij zęby, jeszcze kilka dni i znów ziarenko nadziei i optymizmu rozkwitnie we mnie jak krokusy na trawniku. I będzie lżej. Dzięki temu jeszcze trzymam się na powierzchni.

Nie wiem czy tą moją wiarą Wam pomogę czy tylko wkurzę, że znowu coś pierdzielę od rzeczy, ale wierzę w nas, wierzę, że przetrwamy tę burzę i za kilka dni wystawimy twarz na promienie optymizmu.
 
Tak, rozum to wie, gorzej z sercem ;)
Zobaczymy
Ja Cie rozumiem. Mi wczoraj po 5 latach wegetarianizmu przyszła ochota na schabowego. Zjadłam pizzę z salami, mój mąż pierwszy raz widział mnie jedzącą jakiekolwiek mięso. No i oczywiście ja już milion podejrzeń 😅 a, że od 3 dni mnie cycki napieprzają to nie pomaga. No nic, muszę wytrzymać jeszcze 6 dni do testowania
 
Ja Cie rozumiem. Mi wczoraj po 5 latach wegetarianizmu przyszła ochota na schabowego. Zjadłam pizzę z salami, mój mąż pierwszy raz widział mnie jedzącą jakiekolwiek mięso. No i oczywiście ja już milion podejrzeń 😅 a, że od 3 dni mnie cycki napieprzają to nie pomaga. No nic, muszę wytrzymać jeszcze 6 dni do testowania
Nie jest łatwo. Każdy dzień to odliczanie. Cieszę się z weekendu, bo mówię sobie " weekend i będzie wtorek, a wtedy się wszystko wyjaśni". Brrr ta niepewność 😵‍💫😵‍💫😵‍💫
 
Kochane znajdujące się w tej samej głębokiej przedokresowej dupie co ja: wierzę w to, że ten stresujący czas minie. Część z nas już wie, że czeka na okres, część jeszcze sika na testy (i z całego serca życzę, by to sikanie zakończyło się sukcesem!!!). Progesteron i wysoki poziom stresu oraz rozczarowania przesłaniają nam zdrowy rozsądek. Jesteśmy zmęczone, jesteśmy wkurzone, jesteśmy zrezygnowane. Mamy dość, dość starań, dość niesprawiedliwości. ALE przebłysk zdrowego rozsądku mówi mi, że to minie. Że było już tak wcześniej i mijało - może nie całkiem, ale przynajmniej częściowo. Że po tej burzy wychodzi słońce, znów pojawia się nadzieja, że może tym razem się uda. I kurczę, przecież niektórym z nas się udaje, spójrzmy na pierwsze strony. Może następne będziemy my.
Ja siedzę i powtarzam sobie, że to hormony połączone z rozczarowaniem. Jadę z tym jak z mantrą. Jeszcze kilka dni, jeszcze kilka dni, jeszcze kilka dni, jeszcze kilka dni, Bolilol zaciśnij zęby, jeszcze kilka dni i znów ziarenko nadziei i optymizmu rozkwitnie we mnie jak krokusy na trawniku. I będzie lżej. Dzięki temu jeszcze trzymam się na powierzchni.

Nie wiem czy tą moją wiarą Wam pomogę czy tylko wkurzę, że znowu coś pierdzielę od rzeczy, ale wierzę w nas, wierzę, że przetrwamy tę burzę i za kilka dni wystawimy twarz na promienie optymizmu.
Ja się w tej dupie nie znajduje przedokresowej wszystko przede mną, świeżo po owulce, ale za.pare dni podałabym wite pewnie.
Ściskam mocno😘
 
Nie rozumiem tej odpowiedzi...
Chyba chodzi o to, ze rozum mówi, żeby się nie nakręcać ale emocje i tak robią swoje i podświadomie i tak się nakręcamy 😏 przynajmniej ja tak to odebrałam bo mam podobnie. Ciagle sobie powtarzam „nie będę się nakręcać” i udaje się tylko w pierwszej połowie cyklu 😅
 
Cześć dziewczyny, czytam Wasze historie od dłuższego czasu, odważyłam się w końcu sama napisać.
Nie mogę powiedzieć, że się mocno staramy bo poprostu nie zabezpieczamy się od roku i zobaczymy co los przyniesie. Mamy po 35 lat.
Ostatni okres miałam 21-25 marca. Mam 28 cykle. Przytulanki były 26 więc w dni niepłodne, ale ja od 1,5 tyg dziwnie się czuje. Boli mnie podbrzusze (wiem że to też objaw nadchodzącej @ ale ja tak nigdy nie mam żeby od ponad tygodnia codziennie wieczorem mnie ciągło, gniotło), podwyższona tempetarurę, tak okolo 37 stopni, wahania nastroju (dzisiaj płakałam bo przypaliłam lekko bułkę), metaliczny posmak w ustach, jakbym miała w buzi monetę.
Głupia zrobiłam już dwa testy - negatywne.
No i czekam bo we wtorek ma być @. Czekam i liczę że może jej nie będzie...

To że masz cykle 28 dniowe to nic nie znaczy bo przy takim cyklu jedna kobieta będzie miała owulację w 12dc, a druga w 18dc - i obie owulacje są prawidłowe i bardzo okej. Dodajmy, że prawidłowe plemniki w sprzyjających warunkach mogą przetrwać nawet 7 dni. Także jeżeli nie chodzisz na monitoring i nie śledzisz swojej owulacji to tak naprawdę nic nie wiadomo. Niemniej jednak jeżeli od 26 marca nie uprawiałaś seksu to jutro minie 21 dni od stosunku więc każdy test będzie w 100% wiarygodny i okres w poniedziałek/lub wtorek tego nie zmieni. Nie mówiąc już o tym, że nawet dzisiaj jest mała szansa, bo gdybyś naprawdę nas czytała to dosłownie 6 postów nad Twoim napisałam, że do zagnieżdżenia dochodzi max. 12 dni po owulacji, a 14 dni po owulacji wyjdzie każdy test i to mocno, bo oczekuje się wtedy bety trzycyfrowej.

Podsumowując mój wywód - objawy nie są ciążowe
 
reklama
Ja Cie rozumiem. Mi wczoraj po 5 latach wegetarianizmu przyszła ochota na schabowego. Zjadłam pizzę z salami, mój mąż pierwszy raz widział mnie jedzącą jakiekolwiek mięso. No i oczywiście ja już milion podejrzeń 😅 a, że od 3 dni mnie cycki napieprzają to nie pomaga. No nic, muszę wytrzymać jeszcze 6 dni do testowania
jeżeli podejrzewasz, że to objawy ciążowe, to po prostu zrób test :) nie ma objawów ciążowych bez ciąży, tak więc jeżeli to objawy ciążowe, to test pokaże 2 kreski :)
 
Do góry