A może zamiast bety w takim przypadku warto skoczyć do jakiejś apteki po inne testy? W sensie jak to jest mała miejscowość i wynik ma być we wtorek dopiero, to może
@wiktoria708 po prostu posikać na różne testy przez weekend i jak kreska na pinku będzie się robić wyraźniejsza i zacznie się też pokazywać na innych testach to uznać, że ta ciąża jest i później skoczyć we wtorek i czwartek na betę dla formalności i przyrostu? Bo prawda jest taka, że my staraczki mamy kociokwik na punkcie bety, ale testy same w sobie też są wiarygodne. Większość "normalnych" kobiet po prostu zrobiłaby test tylko jutro rano i tyle
A dzisiejsza beta diagnostycznie nie da nic poza wskazaniem czy jest ciąża czy nie. I tak będzie trzeba ją zrobić we wtorek i czwartek, żeby zobaczyć przyrost po 48h.
Edit: podsumowując, chodzi mi o to, żeby tu zaraz nie wyszedł wniosek, że trzeba spędzić 100km po to, żeby zrobić betę, skoro x testów będzie mieć niemal taką samą wartość diagnostyczną