reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

W kwietniu dobrze się bawimy to i w ciąże zachodzimy!

reklama
Ej, ale masz jarzynową i sernik, a ja mam posprzątane piętro domu (na cholerę mi piętro skoro goście będą na parterze) i zrobione zakupy. Kurde, nie zdążę!
Robiła któraś z Was kiedyś kaczkę? Co mnie podkusiło z tą kaczką to nie wiem. Dajcie jakiś przepis!
Tak, ja robiłam nie raz, nie dwa.
Masz ze sklepu, czy swojską?
Bo swojską to minimum 3 dni przed pieczeniem nacieram przyprawami.

Ja nacieram kaczkę solą, pieprzem i majerankiem i trochę cynamonem (daje świetny smak i mega pasuje do kaczki i gęsi) ,a od środka tylko solą. Faszeruję winnymi jabłkami i gotowe.
Zrób to dziś z rana, to do jutra przejdzie.
Najważniejsze jest pieczenie.

Wsadzasz najpierw na pół godziny do nagrzanego na 220-230 stopni piekarnika, kaczka na tym etapie ma się mocno przyrumienić, więc te pół godziny jest umowne, jak jest duża, to i 45 minut przypiekam.
Potem przykrywam naczynie i zmniejszam temperaturę do 180 stopni. Piekę nie na czas, a na miękkość. Ale przyjmuje się na każdy kilogram godzinę pieczenia. Zwykle ponad 2 godziny, najczęściej 2,5 godziny. W trakcie przewracam i polewam kaczkę wytopionym tłuszczem.
Pod koniec znowu odkrywam, żeby skórka zrobiła się lekko chrupka.

Tłuszcz zostawiam do polania klusek albo zdarza mi się z niego zrobić sos. Po prostu robię bulion z kostki, dolewam tłuszczu i zagęszczam wodą zmieszaną z mąką i skrapiam taki sos maggi (moja miłość i sekret pysznych sosów). Można po wyłączeniu gazu dodać do sosu trochę zahartowanej śmietany kwaśnej.

Powinna wyjść sztos kaczka.
 
Ostatnia edycja:
Dziewczyny🥹
Powiedzcie mi proszę, że moje oczy sie nie mylą, ze po tak długim czasie w końcu cos tutaj widzę. Poszłam siknąć z ciekawości w 10dpo na Pink test….
 

Załączniki

  • IMG_9271.jpeg
    IMG_9271.jpeg
    178,2 KB · Wyświetleń: 174
Ni
9 tydzień
Ogólnie na początku miałam mega mdłości, zmęczenie i mogłam spać na stojąco. Poza tym nie odczułam nic szczególnego że coś dzieje się nie tak, bo później już czułam się fajnie.
W majówkę ubiegłego roku przeszłam przeziębienie, to była moja pierwsza ciąża w życiu wiec nie wiedziałam co z czym. Poszło mi tak cholernie na zatoki i straszliwy ból głowy. Poratowałam sie raz paracetamolem a tak to starałam sie naprawdę zwalczyć to w naturalny sposób. Przeszło no i czulam sie spoko.
Tydzień później miałam wizytę i nie zapomnę jej do końca życia jak lekarz nagle zamilknął i po chwili powiedział ze nie ma dobrych wiadomości, ze zarodki obumarły tydzień temu. Nie pamiętałam nic z tej wizyty, jak wróciłam do domu to musiałam zadzwonić raz jeszcze dopytać o wszystko co mi powiedzieli.
Na drugi dzień szpital, tabletki, zabieg później po dwóch tygodniach okazało sie ze macica niedokładnie oczyszczona i ponownie zabieg. Gwoździem dla mnie było to, ze odbyło sie to w dzień matki.
Ogólnie mam wrazenie ze jeszcze się z tego zbieram. Odbiło się to na mnie fatalnie, długo wyczekiwana ciąża bo 14 latach związku i 5 latach w małżeństwie. Straciliśmy takie szczęście i teraz cisza jak makiem zasiał….
Nic a nic.
Nie wiem, co napisać, ale przytulam.
Ja też się nie mogę pozbierać po stracie, a nawet nie widziałam serduszka :( Dwa miesiące wierzyłam, że będzie dobrze, a potem też szpital :( Zabieg miałam dopiero w 10 tyg bo 2 tyg czekałam na poronienie w domu. I jeszcze mi objawôw ciàży przybywało 😞 A na kontroli się jeszcze dowiedziałam, że to miała być córeczka… 😭 bo gin zrobił badania genetyczne. Cały czas to do mnie wraca i jeszcze myśl, że to była ostatnia szansa.
 
Ni

Nie wiem, co napisać, ale przytulam.
Ja też się nie mogę pozbierać po stracie, a nawet nie widziałam serduszka :( Dwa miesiące wierzyłam, że będzie dobrze, a potem też szpital :( Zabieg miałam dopiero w 10 tyg bo 2 tyg czekałam na poronienie w domu. I jeszcze mi objawôw ciàży przybywało 😞 A na kontroli się jeszcze dowiedziałam, że to miała być córeczka… 😭 bo gin zrobił badania genetyczne. Cały czas to do mnie wraca i jeszcze myśl, że to była ostatnia szansa.
tak mi przykro również😥 mi tez proponowali żeby czekać na poronienie w domu ale nie dałabym rady wiec zgodziłam się na szpital:(
 
reklama
Do góry